Chyba każdy z nas w dzieciństwie marzył, by być czarodziejem (lub wróżką). Choć wychowywaliśmy się pod ochroną rodziców, którzy starali się bronić nas przed pułapkami dorosłego świata, nie dało się nie zauważyć pewnych rzeczy. I choć pojmowaliśmy je na swój naiwno-dziecięcy sposób, w umysłach kiełkowała myśl: „gdybym tylko umiał czarować…”. Naprawienie widzianego zła byłoby przecież dla nas banalnie proste – ot, kilka ruchów czarodziejską pałeczką, kilka zaklęć i świat byłby wspaniały. I choć wraz z postępem lat obserwowaliśmy coraz więcej tak zwanego „życia” a marzenia o byciu sprawiedliwym magiem bledły, by w końcu zaniknąć, to jednak zdarza się, obserwując choćby codzienną porcję wiadomości, że tęsknota za magiczną różdżką powraca.
We wspaniałej, klasycznej już książce „Kajtuś czarodziej” Janusza Korczaka, ten sam problem ma mały Antoś, nazywany przez bliskich Kajtusiem. W odróżnieniu jednak od nas, jemu udaje się wytrenować zdolności magiczne. Niestety, choć ambicje Kajtusia są duże, zaczyna od tego, co sprawia przyjemność dziecku, ale dorosłym już niekoniecznie, czyli od psocenia. Naiwne, proste żarty są odzwierciedleniem dziecięcej duszy – Kajtuś nie zastanawia się nad konsekwencjami, nad tym, iż może komuś wyrządzić krzywdę. Jest po prostu typowym kilkulatkiem.
Świat dorosłych fascynuje go i pociąga, niec więc dziwnego, że ciekawość wraz z nabytymi umiejętnościami wplątuje go w zaskakujące sytuacje. Co więcej, każda z prób naprawy swych figli powoduje niespodziewane komplikacje, które pozbawiony dalekowzrocznego myślenia umysł z trudem ogarnia. I choć Kajtuś zwiedza świat, zostaje nawet gwiazdą filmową, jest okrutnie rozczarowany. Ten wymarzony świat dorosłych okazuje się być nie oazą szczęścia ale wręcz przeciwnie – jest rozczarowujący, pozbawiony logiki i zły.
„Kajtuś czarodziej” to doskonała książka o dojrzewaniu. O tym, że każdy wybór, jakiego dokonamy, ma swoje konsekwencje i często to, co sprawia nam radość, wiąże się z cierpieniem innego człowieka. Kajtuś przekonuje się o tym wyjątkowo boleśnie, w desperacji rezygnuje nawet na jakiś czas z czarów. A jednak, mimo iż książka jest dość smutna a momentami, zwłaszcza pod koniec nawet trochę mroczna, nietrudno odnaleźć w niej nutki optymizmu, owo korczakowskie „nie ma dzieci, są ludzie”.
Książka zarówno formatem, jak i oprawą graficzną przypomina poprzednie książki Korczaka, wydane przez WAB, czyli dylogię o Królu Maciusiu. Ponownie mamy do czynienia ze świetnymi, nieco nostalgicznymi ilustracjami Marianny Oklejak, dzięki czemu książka zachowuje niesamowity klimat. Myślę, że jest to właśnie jedna z tych pozycji, od których nasze dzieci powinny rozpoczynać start w dorosłe życie. Doskonale wydana przez wydawnictwo WAB książka powinna znaleźć się na półce każdego rodzica. Nie tylko dlatego, aby czytać dzieciom, ale także by wrócić w czas dzieciństwa i przypomnieć sobie, jak jako kilkuletnie dzieci zamierzaliśmy zmieniać świat.
W końcu każdy z nas był „Kajtusiem”.
Robert Rusik
Tytuł: „Kajtuś czarodziej”
Autor: Janusz Korczak
Wydawnictwo: WAB
Oprawa: twarda
Stron: 242
Data wydania: kwiecień 2012 r.