Jurata. Cały ten szpas – Anna Tomiak

Anna Tomiak opisuje historię jednej z legendarnych miejscowości polskiego wybrzeża, powstałej z marzeń o polskim kurorcie na amerykańską miarę i ekskluzywności równej Lazurowemu Wybrzeżu. Do tego zlokalizowanym w miejscu tak niedostępnym, że było ono znane jedynie Wikingom i Kaszubom. Etymologia nazwy półwyspu Hel, na którym znajduje się Jurata, przez wielu znawców wywodzona jest od „heel”, starogermańskiego określenia piekła. Jednakże od czasu założenia Jurata kojarzy się wyłącznie z przyjemnymi rzeczami, będąc symbolem luksusu, a nie porywistych wiatrów i groźnych sztormów rozbijających statki i łodzie rybackie.

Jurata, podobnie jak Zakopane, stała się towarzyskim mikrokosmosem i społecznym laboratorium potrzeb turystycznych. Wraz z nadejściem nowoczesności przemysł turystyczny okazał się nie tylko koniecznością, ale i potężną gałęzią gospodarki. Jurata miała do spełnienia jeszcze trzecią rolę – symbolicznie podkreślała fakt odzyskania przez Rzeczpospolitą niepodległości, a wraz z nią skrawka bałtyckiego wybrzeża. Dlatego od początku postrzegana była jako rywalka niemieckiego wówczas Sopotu. W Juracie bywał nie tylko prezydent Mościcki. Wakacje spędzały w niej także tuzy ówczesnej sceny politycznej, generalicja i arystokracja. Przedwojenni bywalcy niewiele robili sobie z nieco nacjonalistycznego wyścigu obu kurortów i prawdopodobnie to właśnie przesądziło o specyfice miejscowości.
Przedwojenne kryteria zabudowy bardzo rygorystycznie narzucały styl, wielkość i wysokość budynków. W żadnej jednak mierze normy te nie odbierały Juracie znamion luksusu i nowoczesności. Miasteczko dysponowało m.in. pocztą, telegrafem, kortami tenisowymi, luksusowym hotelem. Do Juraty prowadziła linia kolejowa, główną zaś drogę skrzyżowano z promenadą łączącą zatokę z otwartym morzem. Dlatego wybudowaną miejscowość uznać można za udany mariaż architektury, krajobrazu i osiągnięć techniki. Prawdziwy prototyp polskiego smart city. Jego rozwój przerwał jednak wybuch drugiej wojny światowej. Kurort w dużej mierze przeznaczono na zdrowotne i wypoczynkowe potrzeby niemieckich żołnierzy. Pod koniec wojny, w czasie walk o wybrzeże, miasteczko zostało kompletnie zdewastowane i rozszabrowane przez wojennych uciekinierów.
Powojenne dzieje Juraty to tak naprawdę walka pomiędzy próbą zachowania jej ekskluzywnego charakteru przez mieszkańców i kuracjuszy a egalitarnym stylem masowego wypoczynku lansowanym przez władze komunistyczne. Jednak i tym razem udało się wypracować unikatowy styl funkcjonowania Juraty. Pomimo militaryzacji półwyspu helskiego, nie zważając na wybudowane w czasach PRL brzydkie domy wczasowe, znów ściągali tutaj ludzie znani z pierwszych stron gazet – szczególnie aktorzy – stanowiąc godnych następców rodziny Kossaków, Wojciecha Weissa czy Jadwigi Smosarskiej. Jurata aż do końca epoki Polski Ludowej przechowała wyjątkową atmosferę towarzyskich spotkań, wspólnych brydżów czy swoistego plażowego savoir-vivre’u.
Nowy rozdział otworzyły dopiero czasy transformacji, które niemal zmiotły przedwojenno-peerelowską osadę. Ta dzisiejsza, pełna szkła i stali apartamentowców i ekskluzywnych restauracji, jedynie w małym stopniu przypomina miejscowość wyczarowaną z marzeń o polskim Palm Beach. A może właśnie przypomina bardziej amerykański wzorzec wraz z modą na lans, sushi i windsurfing? W każdym razie autorka tej zajmującej opowieści zapewnia, że dzikie plaże wciąż istnieją, a fanów nowej Juraty nie brakuje.

Tytuł: Jurata. Cały ten szpas
Autorka: Anna Tomiak
Wydawnictwo: Czarne
Rok wydania: 2019

About the author
Ewa Glubińska
historyczka, feministka, wielbicielka herstories pisanych przez życie i tych fikcyjnych również

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *