„Jonah Hex” #1 – recenzja

Oferta amerykańskich komiksów mainstreamowych, szczególnie tych wydawanych pod szyldem dwóch gigantów (Marvel i DC Comics), znacznie się ostatnio poszerzyła. Wraz z pojawieniem się serii New52 z DC Comics okazało się, że wcale nie trzeba Batmana, by dobrze sprzedać komiks. Oczywiście wydawnictwo zachowawczo skupiło się na Mrocznym Rycerzu, ale wraz z wyczerpywaniem się tytułów z Batmanem w roli głównej przyszedł czas na inne, nie tak popularne postaci. Jedną z nich jest rewolwerowiec Jonah Hex, który do tej pory w naszym kraju nie był obecny.

JHex1
Czytelnicy mogli poznać Jonaha Hexa dzięki „All-Star Western” z New52 (polskie wydanie w latach 2014 – 2015), w której to serii antybohater zmagał się między innymi ze Szponami (stanowiącymi element wspólny w seriach „All-Star Western” i „Batman” w New52, co zapewne nie było bez wpływu na decyzje kierownictwa Egmontu o wydaniu komiksów o mało znanym u nas rewolwerowcu). Teraz polski wydawca sięga po wcześniejsze przygody Hexa, zebrane w serii „Jonah Hex”, napisanej przez Justina Graya i Jimmy’ego Palmiottiego, a wydanej oryginalnie w latach 2006 – 2011 i składającej się z 70 zeszytów. Pierwszy trade, noszący podtytuł „Oblicze pełne gniewu” („Face Full of Violence”), zawiera pierwsze sześć zeszytów.

Jonah Hex to typowy antybohater. Bezwzględny i mściwy samotnik, ufający tylko sobie i swojemu rewolwerowi. Popkultura zna mnóstwo takich postaci, przede wszystkim uosabianych przez Clinta Eastwooda i innych aktorów ze złotego wieku westernu. Hex nie jest jednak jedynie bezmyślną ich kalką. Pogodzony ze swoją mroczną naturą daje sobie spokój z walką o dostąpienie zaszczytu zbawienia. Jego jedynym pragnieniem jest zabranie do piekła jak największej liczby bandziorów. Charakterystyczna blizna na połowie twarzy nadaje bohaterowi niezapomniany rys, tworząc tym samym ciekawy, komiksowy archetyp.

Na „Oblicze pełne gniewu” składa się kilka krótkich opowieści. Wszystkie ograniczają się w zasadzie do jednego schematu, dobrze znanego z filmowych westernów. Hex musi samotnie stawić czoła złym ludziom, a to ratując zakochaną w sobie parę, a to równając z ziemią miasteczko pełne zbirów. Komiks czyta się jednak zaskakująco dobrze, nawet pomimo pewnej wtórności przygód Jonaha. Zasługa w tym scenarzystów, którzy, nie siląc się na oryginalność, zrobili po prostu swoje. I dobrze im to wyszło. Gray i Palmiotti doskonale poruszają się w obrębie gatunku, dostarczając to, czego każdy fan westernu wymaga. Samotnego antybohatera zmagającego się z zastępem wrogów, których krew przelewa litrami.

Rzeczywiście, komiks jest miejscami brutalny. Rysownicy Luke Ross i Tony DeZuniga nie wzbraniają się przed ukazaniem krwawych pojedynków czy nawet sceny skalpowania. I choć rysunki Luke’a Rossa nie zachwycają, dość dobrze oddają konwencję. Zupełnie inaczej mają się plansze Tony’ego DeZunigi, współtwórcy postaci Jonaha Hexa. Klasyczna, brudna kreska artysty zdecydowanie lepiej współgra z brutalnymi opowieściami Graya i Palmiottiego. Niestety, DeZuniga narysował tylko jeden z sześciu zeszytów.

„Oblicze pełne gniewu” to rasowy western, niesilący się na reinterpretację gatunku (tak popularną ostatnimi czasy w kinie), a jednocześnie zaskakująco dobry w odbiorze. Twarde charaktery, krwawe pojedynki, zdrady i stare porachunki to chleb powszedni bohatera. Fani Sergia Leone i Clinta Eastwooda powinni poczuć się jak w domu.

Karol Sus

Tytuł: Jonah Hex #1

Scenariusz: Jimmy Palmiotti, Justin Grey
Rysunki: Luke Ross, Tony DeZuniga
Wydanie: I
Data wydania: 18 Maj 2016
Seria: Jonah Hex
Tytuł oryginału: Jonah Hex Vol. 1: Face Full of Violence
Rok wydania oryginału: 2006
Stron: 144
Wydawnictwo: Egmont

About the author
Karol Sus
Rocznik ‘88. Absolwent Uniwersytetu Warmińsko- Mazurskiego w Olsztynie. Wychowany na micie amerykańskiego snu. Wciąż jeszcze wierzy, że chcieć – to móc. Wolnościowiec. Kinomaniak, meloman, mól książkowy. Namiętnie czyta komiksy. Szczęśliwy mąż i ojciec.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *