Jennifer Teege, Nikola Sellmair – Amon. Mój dziadek by mnie zastrzelił

amonAmon. Mój dziadek by mnie zastrzelił,książka autorstwa dwóch Niemek – Jennifer Teege i Nikoli Sellmair, to kompilacja reportażu i autobiografii. Od razu zaznaczam, że niezwykła. W przejmujący sposób przeplata się w niej niezabliźniona historia stosunków niemiecko-żydowskich z indywidualną, a zarazem uniwersalną biografią porzuconej córki, kobiety o niepewnej tożsamości.

Punkt wyjścia wspomnień Jennifer Teege wydaje się nieprawdopodobną ironią losu: oto wnuczką Amona Götha, nazistowskiego zbrodniarza, komendanta obozu koncentracyjnego w Płaszowie, okazuje się Mulatka, wykształcona w Tel Awiwie i przyjaźniąca się Żydami – trzecim pokoleniem ocalonych z Holocaustu. To brzmi jak tryumf historii albo jak drwina z narodowego socjalizmu. W rzeczywistości jednak historia życia Jennifer Teege nie ma w sobie nic zabawnego ani podniosłego. Dla trzech pokoleń kobiet związanych z Amonem Göthem – jego kochanki, córki i wnuczki – więź ze zbrodniarzem wojennym jest niezbywalnym piętnem, tragedią, którą można wyprzeć, przemilczeć lub z trudem przepracować. Odmienne strategie, jakie obierają Irene, Monika i Jennifer, są w dużym stopniu reprezentatywne dla doświadczeń Niemców, których bliscy byli bezpośrednio odpowiedzialni za nazistowskie zbrodnie.

Niedoszła żona Götha (po wojnie przyjęła jego nazwisko), Ruth Irene, mieszkała wraz z nim w willi na terenie płaszowskiego obozu – tej samej, z której balkonu Amon strzelał do Żydów, kiedy przyszła mu na to ochota. Do końca pozostał miłością jej życia, przystojnym mężczyzną o nienagannych manierach, człowiekiem z klasą, niemal bohaterem. Chociaż Irene nie mogła nie widzieć i nie wiedzieć co dzieje się wokół niej, na wszystko miała wytłumaczenie – przyjęła, że jej Amon zabijał tylko tych Żydów, którzy roznosili choroby, a jego obóz nie był obozem koncentracyjnym, a „zaledwie” obozem pracy. Chociaż sama nie wyrządziła nikomu krzywdy, jej bierność była trudna do zaakceptowania przez wnuczkę, która poznała historię swojej babci na długo po jej samobójczej śmierci. Co więcej, Irene przez całe życie pozostała wierna pamięci Amona, u którego boku żyła jak królowa, pławiąc się w luksusie i nie zaznając trosk. Prawdopodobnie była produktem swoich czasów, przesiąknięta propagandą i wychowana na antysemityzmie – prawdopodobnie też nigdy nie dopuściła do świadomości, jakiego ogromu zła dopuścił się mężczyzna jej życia i jemu podobni. Dla Jennifer była dobrą babcią, ostoją bezpieczeństwa, przyjemnym wspomnieniem z trudnego dzieciństwa, spędzonego w domu dziecka i rodzinie zastępczej. Teege stanęła więc przed koniecznością uporania się z miłością do osoby, którą trudno zrozumieć i której trudno wybaczyć.

Jennifer kochała więc babcię przyzwalającą na zbrodnię, tak jak Monika Göth czuła coś w rodzaju miłości do ojca-mordercy, którego nigdy nie poznała. Całe jej życie skoncentrowane było na przeszłości, jego motyw przewodni stanowili rodzice, których historia owiana była tajemnicą, pełna nieścisłości i przekłamań. Z czasem stało się jasne, że ojciec, który zginął na wojnie, dopuszczał się odrażających i nieludzkich czynów – ale jak nie kochać własnego ojca? Trudna do zaakceptowania tożsamość, narodowa i rodzinna, stała się źródłem poczucia winy i lęku przed własnym kodem genetycznym. Monika, dużo mniej stabilna psychicznie od żyjącej wspomnieniami matki, potrzebowała wielu lat, żeby zyskać względną równowagę.

W międzyczasie narodziła się Jennifer, w efekcie przelotnego związku z nigeryjskim studentem. Matka wcześnie zdecydowała się na oddanie jej do domu dziecka, a następnie na jej adopcję przez rodzinę Sieberów. Jennifer w wieku siedmiu lat utraciła kontakt z matką i babcią, dorastając z przeświadczeniem, że pierwsza z nich była oziębła, druga – troskliwa. Fakt bycia adoptowanym dzieckiem, w połączeniu z kolorem skóry, który w latach siedemdziesiątych wcale nie był w Niemczech często spotykany, odbił się na poczuciu własnej wartości Jennifer. Świadomość odrzucenia przez matkę, wymagania stawiane przez adopcyjnych rodziców, trudności z wyborem własnej drogi życiowej – wszystko to złożyło się na osobowość autorki wspomnień, która długo zmagała się z depresją i poddana była psychoanalizie jeszcze zanim poznała druzgocącą prawdę o swoim pochodzeniu. Mimo wszystko jednak, w odróżnieniu od biologicznej matki, Jennifer nie chciała podporządkować swojego życia rodzinnemu fatum. Na kartach wspomnień dystansuje się od postaci swojego dziadka, obcego człowieka o zupełnie odrębnej biografii. Dystansuje się też od odpowiedzialności za własną krew – w przekonaniu, że właśnie taką logiką kierowali się naziści. Jednocześnie czuje pewnego rodzaju winę, która przez długi czas nie pozwala jej kontaktować się z izraelskimi przyjaciółmi. W końcu ani ona, ani jej przyjaciółka Anat, której bliscy doznali prześladowania, nie ukrywają, że ich historie rodzinne mają znaczenie. Nawet trzecie pokolenie nie jest wolne od emocji związanych ze zbiorową pamięcią. Ich zwycięstwem jest jednak to, że nie chcą milczeć, jak ich matki i ojcowie. Nie chcą ani wyparcia, ani fiksacji na losie swoich dziadków i babć. Być może więc dopiero oni mają szansę przepracować tragiczną wspólną przeszłość.

Wspomnienia Jennifer Teege uzupełnione są cennymi komentarzami Nikoli Sellmair, dzięki którym ta dość zawikłana historia staje się kompletna. Fragmenty autobiografii osadzone zostały w kontekście wspomnień nie tylko najbliższych Jennifer, ale też biografii innych potomków zbrodniarzy nazistowskich. Równie ważnym zagadnieniem, co Holocaust, są w „Amonie…” relacje rodzinne oraz specyfika dzieci i rodzin adopcyjnych. Przedmiotem pobocznej refleksji staje się także współczesny Izrael oraz konflikt izraelsko-palestyński. Powodów więc, by sięgnąć po książkę Teege i Sellmair, jest wiele. Z całą pewnością jest to publikacja wartościowa, dająca do myślenia, skupiona na osobistym doświadczeniu – i godna polecenia.

Joanna Bierejszyk

Autor: Jennifer Teege, Nikola Sellmair

Tytuł: Amon. Mój dziadek by mnie zabił

Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

Miejsce: Warszawa

Rok: 2014

Liczba stron: 304

About the author
doktorantka literaturoznawstwa US, absolwentka psychologii US. Na portalu Szuflada redaguje dział Literatura Świata, przez słowo „świat” rozumiejąc nie tylko zróżnicowaną przestrzeń, lecz miejsce burzliwego i mało romantycznego współżycia kultur podporządkowanych wspólnej, ludzkiej naturze. Interesuje się między innymi literaturą postjugosłowiańską oraz recepcją Bałkanów w literaturze polskiej, regionalizmem, geopoetyką, postkolonializmem. Publikuje tu i ówdzie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *