Jan Łada „W nawiedzonym zamczysku”

Książki Jana Łady (pod tym pseudonimem ukrywał się ksiądz Jan Gnatowski) w okresie międzywojnia cieszyły się dużą popularnością. Jednak PRL skazał jego twórczość na zapomnienie, wycofując dzieła Łady z bibliotek i nie zgadzając się na nowe wydania. Wydawnictwo Zysk i S-ka podjęło się ciekawego eksperymentu – opublikowania ostatniej książki pisarza, jednak po poddaniu jej redakcji dopasowującej miejscami już nieczytelny tekst do współczesnego odbiorcy. Zmiany objęły także tytuł. „W nawiedzonym zamczysku” pierwotnie ukazało się pod tytułem „W zaklętym zamczysku”. Powieść publikowano najpierw w odcinkach w „Słowie” (od 1914 roku), a w 1925 została wydana w całości.

Wołyń, tuż przed wybuchem wojny z Kozakami. Rotmistrz Kazimierz Miśniakowski z niegdyś potężnego, a teraz podupadłego rodu, wyrusza w podróż do Horodyszcza. Zamek budzi powszechny lęk, ponieważ straszą w nim upiory związane z mroczną przeszłością tego miejsca i zbrodniami przodków Kazimierza. W drodze bohater spotyka piękną Motrę, którą miejscowa ludność uważa za wiedźmę, niewinną Hanię oraz Szczepana. Ten ostatni pochodzi z rodu Turobojskich, związanych z Miśniakowskimi historią krwawej wróżdy.

„W nawiedzonym zamczysku” Jana Łady to powieść, która zgrabnie łączy historię spod znaku kontusza i szabli z opisami obyczajowości dawnych Kresów Rzeczpospolitej, przesiąkniętych magią i siłami nadprzyrodzonymi z łatwością przenikającymi do rzeczywistego świata. W tym właśnie tkwi dla mnie największa zaleta tej powieści – oddanie obrazu zapomnianego już Wołynia, przesyconego słowiańskim folklorem, mającym swoje źródła we wcześniejszych, przedchrześcijańskich wierzeniach. Lud po kryjomu kontynuuje dawne obrzędy i śpiewa pieśni, których już nawet nie rozumie. Ale jednak odprawiane obrzędy wyzwalają to, co pierwotne i pogańskie, czego świadkiem jest Kazimierz podczas Nocy Kupały. Rzeczy, jakie wtedy się dzieją: poszukiwanie kwiatu paproci i puszczanie wianków zapoczątkują szereg wydarzeń zarówno radosnych, jak i tragicznych. Warto zauważyć, że to, co stanie się tej nocy, jest zapowiedzią dalszych losów Motry, Hanny, Artema i Kazimierza i wypełnia się później w fabule.
Bohaterowie są przekonani o istnieniu magii i złowrogich sił, które zazwyczaj ukrywają się przed światem, ale po zmierzchu obejmują go we władanie. Ich siedzibą jest puszcza, gdzie rządzi leszy i roi się od lich, upiorów czy rusałek. Istnieją także miejsca, które wzbudzają szczególny lęk, jak Horodyszcze czy Wraże Uroczysko.

Jednak to tylko jedna warstwa powieści. Drugą jest typowo awanturnicza historia spod znaku kontusza i szabli, mocno nawiązująca do „Trylogii” Henryka Sienkiewicza. Łada korzysta z podobnych tropów, a niektórym bohaterom nadaje cechy Sienkiewiczowskich bohaterów. W historii zwaśnionych rodów Miśniakowskich i Turobojskich nietrudno się dopatrzyć nawiązań do „Pana Tadeusza” oraz „Romea i Julii”. Potyczki, zajazdy, pojedynki – wszystko to znajdziemy „W nawiedzonym zamczysku”. Najsłabiej wypada wątek miłosny, który wydaje się niezbyt wiarygodny.

Spojrzyjcie tylko, co to się dzieje z tą nieszczęsną Rzeczpospolitą! Opuścili nieprzyjaciele nasze granice, pokój dał nam Bóg, jakiego nie mieliśmy od śmierci ostatniego Jagiellona. I cóż z tego? Czy mniej krwi się leje od zajazdów, pojedynków, waśni braterskiej? Czy mniej przemocy wobec słabych przez możnych, mniej wyzysku i znęcania się nad poddanymi, mniej rozbojów, gwałtów, zwyciężania bezprawia, gdy nie ma się po swej stronie prawa? Zaprawdę, panowie, rani chrześcijańską duszę ten kraj, w którym wszystko znajdziesz, prócz sprawiedliwości i takiej wolności, która by nie była niewolą innych (s. 157).

Łada nie idealizuje czasów złotej wolności szlacheckiej. Najczęściej za sprawą ojca Symforiana podkreśla wszystkie wady polskiej szlachty, w tym samowolę, wymierzanie prawa na własną rękę, dbanie o swoje interesy, a nie o ojczyznę. Jaskrawym przykładem zbrodniarza typowego dla tego okresu jest Szczepan Turobojski. Jego kreacja przypomina właściwie demona, nie ma on bowiem dobrych cech. Trzeba jednak zauważyć, że nawet raczej pozytywni bohaterowie tej powieści, jak trójka szlacheckich przyjaciół Kazimierza, nie akceptują jakichkolwiek negatywnych uwag na temat wolności szlacheckiej. Uważają ją za najlepszy system na świecie. Oczywiście, najlepszy tylko dla szlachty, bo chłopi nie są już uznawani za ludzi i w oczach tejże nie mają żadnych praw.
Znamienne jest, że Jurko Nawiżeny, Kozak, który jest właściwie wariacją na temat Bohuna (z tym, że pozbawioną negatywnych cech, które przypadają Szczepanowi Turobojskiemu), jest zdegustowany postawami szlachciców. Uznaje zwyczaje panujące w Rzeczpospolitej za gorsze od tych w Siczy. A to właśnie Kozacy byli przedstawiani w „Ogniem i mieczem” jako swawolnicy nieprzestrzegający żadnych obyczajów.
Nad wszystkimi wydarzeniami wisi widmo przyszłych nieszczęść, ponieważ akcja powieści toczy się tuż przed długim okresem krwawych i wyniszczających wojen.

Bardzo się cieszę, że Wydawnictwo Zysk zdecydowało się wznowić powieść mocno już zapomnianego Jana Łady. „W nawiedzonym zamczysku” to historia z dziejów Rzeczpospolitej, w której w jedno splatają się zajazdy, pojedynki, rodowe waśnie i ludzkie namiętności, ze światem istniejącym tuż obok i czasem dostrzeganym kątem oka, światem magii, fantastycznych stworzeń i kresowego folkloru.

Barbara Augustyn

Autor: Jan Łada
Tytuł: „W nawiedzonym zamczysku”
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Liczba stron: 488
Data wydania: 2021

About the author
Barbara Augustyn
Redaktor działu mitologii. Interesuje się mitami ze wszystkich stron świata, baśniami, legendami, folklorem i historią średniowiecza. Fascynują ją opowieści. Zaczytuje się w literaturze historycznej i fantastycznej. Mimowolnie (acz obsesyjnie) tropi nawiązania do mitów i baśni.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *