Jak mam na imię

Reżyseria: Benjamín Ávila

W Argentynie w czasach terroru wojskowej junty, po śmierci Peróna, nastał trudny czas dla jego zwolenników. Organizacje partyzanckie znalazły się w dużym niebezpieczeństwie, a życie ich członków było całkowicie podporządkowane prowadzonej działalności. Rodzice młodego Juana stanowili ważną część organizacji Montoneros. Wrócili pod fałszywymi nazwiskami z Kuby do Argentyny, sprowadzili swoje dzieci i rozpoczęli z pozoru szczęśliwe życie rodzinne.

 

Chłopiec został nazwany Ernestem, zyskał nowy akcent, nową przeszłość i datę urodzin. Dostał instrukcje postępowania w razie niebezpieczeństwa i rozpoczął życie z nową tożsamością. W szkole poznał nowych przyjaciół, zakochał się, czyli robił to, co inni rówieśnicy. Jednak mimo kochającej rodziny jego życie nie było życiem typowego nastolatka. Nieustanna czujność, podejrzliwość i spotkania członków organizacji nie pozwalały w pełni cieszyć się urokami dzieciństwa. Utrata bliskich osób w tragicznych okolicznościach wywoływała niezgodę i poczucie opuszczenia. Bezsilność oraz hamowanie spontaniczności powodowały snucie irracjonalnych marzeń o ucieczce.

„Jak mam na imię”, choć jako całość trochę zawiódł, ma wiele zalet i wartych wspomnienia elementów. Przede wszystkim, wbrew tematyce, subtelny i delikatny klimat, okraszony gdzieniegdzie zabawnym dowcipem. Przepiękne zdjęcia, zbliżenia i ujęcia uwydatniły niewinność momentów, bliskość relacji czy znaczenie scen. Dodatkowo jeszcze bardziej wskazały na przepaść między rzeczywistością dorosłych i dzieci. Ukazanie tematu z perspektywy Juana/Ernesta oddaje tragizm i bezcelowość działań dorosłego świata, który zdaje się nie zauważać tego, co najważniejsze. Dodatkowo motyw produkcji orzeszków w czekoladzie, przyjęcia urodzinowego czy wesołkowatość wujka Beto dodają słodkiego charakteru smutnym okolicznościom i akcentują kontrast jako jeden z głównych elementów filmu.

Warto wspomnieć też o animacjach autorstwa Andy’ego Rivy, które łagodziły wydźwięk brutalnych scen i zostały wkomponowane jako elementy ilustrujące przemoc. Idealne połączenie animacji z pozostałymi scenami nie stworzyło uczucia niewłaściwości czy przesytu, a jeszcze bardziej podkreśliło przekaz reżysera.

Uwagę zwraca też gra aktorska Ernesta Alterio, który wcielił się w rolę Benta, brata ojca Juana, jedynej osoby dostrzegającej potrzeby chłopca, umożliwiał mu ich realizację i organizował zabawę. Pozostając kawalerem, idealnie połączył cechy dorosłego i beztroskiego, wesołego chłopca. Zagrał swoją postać lekko i z dużą wiarygodnością. Natomiast tak mocno wyczekiwana rola Natalii Oreiro nie do końca spełniła moje oczekiwania. Zabrakło ikry, tego błysku, który charakteryzuje grane przez nią postaci. Nie można oczywiście odmówić jej uroku czy temperamentu, ale zabrakło większej wyrazistości i wiarygodności.

„Jak mam na imię” to magiczno-realistyczna opowieść o dzieciństwie w trudnych warunkach, które uniemożliwiają swobodne czerpanie przyjemności. To także opowieść przedstawiona z perspektywy dziecka drastycznie wrzuconego w odmęty dorosłych spraw. Historia pełna subtelności, uroku życia i szczęśliwych momentów, mimo niełatwych czasów, jakie przedstawia.

Maja Sieńkowska

Tytuł oryginalny: Infanacia clandestina

Rok produkcji: 2011

Kraj produkcji: Argentyna, Brazylia

Występują: Natalia Oreiro, Ernesto Alterio

8 Festiwal Filmy Świata Ale Kino +

Zobacz także informację na stronie Ale Kino+: http://www.alekinoplus.pl/html/filmy-swiata/opisy-filmow.php#infancia-clandestina

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *