Intrygi Lokiego – Idunn, złote jabłka i Thjazi

Loki nie potrafił zbyt długo usiedzieć w jednym miejscu. Omówiony w poprzednim artykule mit traktował o jego wyprawie w towarzystwie Thora, jednak rudowłosy bóg podróżował nie tylko w kompanii gromowładnego. Często wędrował także z Odynem i Hoenirem.

I zdarzyło się pewnego razu, że cała trójka wybrała się w szeroki świat. Zmęczeni drogą, zatrzymali się na nocleg na rozległej łące, gdzie pasły się liczne stada. Bogowie zabili wołu i zaczęli go piec, ciesząc się, że niebawem zaspokoją głód. Jednak czas mijał, wół obracał się na rożnie, ogień się palił – i wszystko to na nic. Mięso wciąż pozostawało surowe i nie nadawało się do spożycia.
Odyn pierwszy zaczął podejrzewać, że jest to sprawka wrogiej magii. Jednak Hoenir nie wierzył w to – wszak w pobliżu nie było żywej duszy. Loki, który jak na boga płomieni przystało, najlepiej znał się na istocie ognia, podzielał zdanie Odyna. Skoro żywioł sprzeciwiał się swemu władcy, musiała w tym maczać palce obca, wroga siła. Loki obszedł całą łąkę i na wierzchołku sosny wypatrzył ogromnego orła o gorejących oczach. Bogowie zaprosili go na pieczyste, na co ptak chętnie przystał.

Gdy sfrunął z drzewa i zaczął wachlować ogień skrzydłami, mięso raz dwa się upiekło. Orzeł zażądał pierwszeństwa przy podziale mięsa, gdyż jego zasługą było, że ogień wreszcie zapłonął jak trzeba. I nie czekając na zgodę, rozerwał pieczeń na dwie części i natychmiast pożarł większą z nich. Nie zważając na oburzenie bogów jego żarłocznością, oderwał następny kawałek mięsa.

W tym momencie Lokiemu puściły nerwy. Złapał osmaloną głownię i uderzył nią orła, krzycząc, by poszedł precz. Ptak posłuchał i wzbił się w przestworza, ale porwał rudowłosego ze sobą. Głownia zdawała się przyrośnięta do ciała ptaka i ręki boga. Daremnie Loki groził i błagał. Orzeł był głuchy na jego słowa. W końcu, widząc, że w ten sposób niewiele wskóra, bóg płomieni obiecał ptakowi, że da mu wszystko, czego zażąda, jeżeli tylko odzyska wolność. Wtedy orzeł wyjawił swe imię – był to Thjazi, olbrzym burzy i huraganu. Zażądał, by Loki wydał mu boginię Idunn i jej złote jabłka, które zapewniają nieśmiertelność i młodość. Rudowłosy przystał na warunki olbrzyma.

Nie przyznał się ani słowem Odynowi i Hoenirowi, co zaszło, ani kim naprawdę był orzeł. Po powrocie do Asgardu wyczekał na chwilę, gdy mąż Idunn, Bragi, opuścił miasto i zapukał do domu bogini. Powiedział jej, że niedaleko napotkał drzewo z jabłkami, które wyglądają tak samo jak te, którymi szafuje. A ponieważ Idunn nie chciała dać mu wiary, namówił ją, by poszła z nim zobaczyć owoce. Przekonał ją także, by wzięła kobiałkę ze złotymi jabłkami, by mogli porównać owoce na miejscu.
W lesie czekał już Thjazi, który porwał Idunn do swej samotni w niedostępnych górach. Olbrzym co dzień odwiedzał boginię, grożąc jej, by skłonić do podarowania niezwykłego owocu. Jabłka miały bowiem tylko wtedy moc, gdy Idunn ofiarowywała je dobrowolnie.

Po jakimś czasie bogowie zaniepokoili się zniknięciem szafarki jabłek. Starość i śmierć zaglądnęły im w oczy. Przerazili się, gdy Bragi powrócił do Asgardu samotnie i okazało się, że nie ma pojęcia, gdzie jest jego żona.
Odyn, doceniając powagę sytuacji, zwołał wielką naradę Asów i Wanów. W końcu jeden z bogów przypomniał sobie, że po raz ostatni widział Idunn opuszczającą siedzibę bogów w towarzystwie Lokiego. Wezwany do odpowiedzi rudowłosy zaśmiał się i wyjawił prawdę. Bogowie poczęli mu grozić i złorzeczyć, żądając ukarania rudowłosego za zdradę. Odyn z trudem zapanował nad zebranymi i zaproponował Lokiemu następujący układ – jego wina zostanie zmazana, jeżeli odzyska Idunn i złote jabłka. Po namyśle Loki zgodził się, ale zaznaczył, że robi to tylko dla siebie, gdyż doskwiera mu starość i poczucie, że zbrzydł, a zawsze był uważany za najpiękniejszego.

Przybrał postać jastrzębia i pofrunął do siedziby Thjaziego w Jotunheimie. Z zadowoleniem stwierdził, że olbrzym nadal jest tak stary, jak był, a to znaczyło, że Idunn nie ofiarowała mu złotych jabłek.

Potem pofrunął do komnaty Idunn i obiecał zabrać ją do domu, jeżeli tylko mu zaufa. Bogini zgodziła się. Loki wypowiedział zaklęcie, które zmieniło szafarkę złotych jabłek w orzech laskowy. Rudowłosy, ponownie pod postacią jastrzębia, porwał orzech w szpony i pomknął do Asgardu. Jednak czujne oczy Thjaziego wypatrzyły intruza, opuszczającego komnatę Idunn. Domyślił się, że to któryś z bogów przybył uwolnić żonę Bragiego. Przemienił się w orła i ruszył w pościg, stopniowo zmniejszając dystans do Lokiego.

Bogowie dostrzegli na niebie jastrzębia i orła. Domyślili się, że to Loki ucieka przed Thjazim. Zgromadzili wielki stos na dziedzińcu i podpalili go, gdy nadleciały ptaki. Loki natychmiast runął w ogień, a płomienie nie wyrządziły mu najmniejszej szkody. Thjaziemu nie udała się podobna sztuka – zaczął płonąć, a gdy padł na ziemię, bogowie dobili go.

Loki przybrał ludzką postać i przywrócił ją Idunn. Radość zapanowała w Asgardzie. Każdy otrzymał złote jabłko, także rudowłosy, który najpierw zdradził szafarkę, a potem ją uwolnił.

W omówionym micie Loki gra pierwsze skrzypce. To on jest sprawcą nieszczęścia i on ostatecznie rozwiązuje problem. Tym samym po raz kolejny ratuje Asgard od zagłady, na którą byłby skazany, gdyby bogowie nie odzyskali złotych jabłek. Ciekawy jest też motyw ognia – na początku Loki nie potrafi nad nim zapanować, co pośrednio staje się przyczyną nieszczęścia, jednak w ostatecznym rozrachunku dzięki temu żywiołowi udaje mu się zwyciężyć. Historia Thjaziego ma swój dalszy ciąg, gdy do Asgardu przybywa jego córka, Skadi, ale to już materiał na inną opowieść.

Barbara Augustyn

About the author
Barbara Augustyn
Redaktor działu mitologii. Interesuje się mitami ze wszystkich stron świata, baśniami, legendami, folklorem i historią średniowiecza. Fascynują ją opowieści. Zaczytuje się w literaturze historycznej i fantastycznej. Mimowolnie (acz obsesyjnie) tropi nawiązania do mitów i baśni.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *