Imperium nieznające porażki – Glen Cook

imperium nieznajace porazki„Imperium nie znające porażki” to tytuł zbiorowy trzeciego tomu serii pt. „Kroniki Imperium Grozy” Glena Cooka. Na niniejszy wolumin składa się szósta i siódma część cyklu oraz dziesięć dodatkowych opowiadań. Jak we wprowadzeniu książki zauważa sam autor, na dzieje Imperium składać się miało pierwotnie czternaście opowiadań orbitujących wokół postaci Bragiego Ragnarsona oraz Horuna bin Yousifa. Wydaje się jednak, iż nad serią wisi fatum, wydawcy plajtowali, poszczególne części ginęły w dziwnych okolicznościach, a inne przetrwały tylko we fragmentach. Jak zaprezentowały się zatem „Kroniki” w swojej trzeciej odsłonie?

„Dojrzewa wschodni wiatr” oraz „Nadciąga zły los” są opowiadaniami/minipowieściami otwierającymi tom. Wygnana księżniczka Mgły ma wsparcie w Bragim Ragnarsonie i Michaelu Trebilcocku, którzy chcą doprowadzić do jej powrotu na tron. Imperium znajduje się w niebezpieczeństwie, musi bowiem oprzeć się wrogiej armii powstałych z martwych wojowników. Intryga goni intrygę, a wrogowie są bliżej niż mogłoby się wydawać. „Dojrzewa wschodni wiatr” rozpoczyna się dość obiecująco. Dynamiczny wstęp mile połechtał czytelnicze zmysły, niestety prędkość szybko zaczęła spadać i gdyby nie postać Bragiego zapewne by ledwo pełzała. Pod względem językowym nie było rewelacji, aczkolwiek czytało się naprawdę dobrze. „Nadciąga zły los” spisał się w tym temacie znacznie lepiej, fabuła była ciekawsza i bardziej wciągająca. Szpiegowski charakter tej części jest sporą zaletą podnoszącą zdecydowanie finalny poziom zadowolenia z lektury.  Mimo to bardzo często towarzyszyło mi nachalne uczucie deja vu. Powodem jest zapewne powtarzalność całych partii zdań w obu tekstach.

W trzecim tomie „Kronik Imperium Grozy” znaleźć można również dziesięć opowiadań. Wśród nich pojawiają się perełki, które świetnie się czyta, są dopracowane, intrygujące czy po prostu interesujące. Zaliczyć mogę do nich „Srebrnopiętkę” oraz „Za garść denarów”. Jednak prawdziwym majstersztykiem były dla mnie „Statek widmo”, „Apel poległych” oraz „Kuźnia gniewu”. Załoga Mściwego Smoka zapisze się w mojej pamięci i przez długi czas będzie dla mnie bezkonkurencyjna. To nie jest banda Disneyowskich piratów, to postacie tak rzeczywiste, bohaterowie tak doskonale skonstruowani, że jesteśmy w stanie uwierzyć, iż są realni i płyną właśnie gdzieś po Atlantyku. Z kolei „Gdzie jest córka Svale’a”, „Żołnierz imperium nieznającego porażki” oraz „Zamek Łez” okazały się niestety słabe. Owszem dało się je przeczytać, lecz bez entuzjazmu. Bywały momenty, w których musiałam się wręcz zmuszać do ich przeczytania, gdyż były najzwyczajniej banalne, niezajmujące i bezbarwne. Być może innym czytelnikom bardziej przypadną do gustu, mnie jednak nie porwały.

„Imperium nieznające porażki” w ogólnym rozrachunku to najsłabszy tom serii. Możliwe, iż moje oczekiwania były zbyt wygórowane. Gdyby jednak głębiej się nad tym wszystkim zastanowić i treść skonfrontować z wypowiedzią autora umieszczoną w omawianym woluminie, można dojść do jednego konkretnego wniosku: zawód był spowodowany błędną interpretacją intencji Cooka. Mój umysł na siłę od początku starał się połączyć kawałki w jedną powieść, idącą po linii prostej do określonego celu. Trudno było mi zaakceptować fakt, że mam do czynienia ze zwykłymi opowiadaniami ukazującymi fragment po fragmencie większą całość i niedającymi odpowiedzi na wszystkie pytania. Gdybym od samego początku miała inne podejście do cyklu byłabym zapewne w stu procentach usatysfakcjonowana z lektury. Tymczasem nie będę ukrywać, pozostał we mnie niedosyt i lekkie poczucie żalu, niejako na własne życzenie.

Glen Cook był, jest i nadal będzie jednym z moich ulubionych autorów. Każdy pisarz ma swoje lepsze i gorsze momenty, jednak mimo słabszych chwil nadal są w stanie na tyle nas zainteresować, byśmy wciąż pozostawali pod urokiem ich prozy. Tym właśnie cechują się pierwszorzędni pisarze, do których Cooka bezapelacyjnie zaliczam. Podsumowując, całą serię uważam za udaną, choć niepozbawioną potknięć i niedociągnięć. Jeśli szukacie fantastyki na najwyższym poziomie, cyklu, który was zafascynuje i oderwie od realnego świata, to „Kroniki Imperium Grozy” będą idealną propozycją.

Justyna Czerniawska
Ocena: 4,5/5

Tytuł: Imperium nieznające porażki
Autor: Glen Cook
Oprawa: broszurowa
Ilość stron: 880
Tom: 3
Cykl: Kroniki Imperium Grozy
Wydawnictwo: Rebis

About the author
Justyna Czerniawska
J jak jedzenie - uwielbiam w każdej postaci i gotować i spożywać U jak upajanie się - upajam się różnymi rzeczami, dobrą kanapką, pogodą, widokiem, książką S jak stwórca - o tak, bywam czasem stwórcą, gdy maluję obrazy :) T jak totalnie nieprzewidywalny leń - czasami dopada mnie właśnie taki potwór i z reguły przegrywam z nim zacięty bój Y jak "yyyyy" - czyli bardzo skomplikowana formuła, którą najczęściej powtarzam w myślach, gdy się nad czymś głęboko zastanawiam :P N jak nieznośna - bywam czasami i taka, szczególnie wtedy gdy mi na czymś zależy A jak ambicja - moja zmora od lat, nie mogę się jej pozbyć i dręczy mnie za każdym razem gdy się za coś wezmę

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *