Horror i mitologia I – arabskie inspiracje horroru

Mitologia arabska, w porównaniu z innymi mitologiami świata, ma niewiele do zaoferowania pod względem inspiracji dla twórców tekstów kultury. Czasy przedislamskie okrywa niepamięć z powodu niechęci Arabów do własnych wierzeń pogańskich. Wszelkie dostępne źródła zostały „przefiltrowane” przez islam. Czasy przedislamskie określa się mianem Dżahiliji, czyli czasu ciemnoty, okresu, którego należy się wstydzić, a nie włączać go do swego kulturowego dziedzictwa.

Glass Djinn

Starzy bogowie arabskiego świata ustąpili miejsca nowemu, jednak nie można powiedzieć tego samego o demonach. Niektóre mityczne złe istoty posłużyły ukazaniu potęgi Allaha, mającego moc nawracania nawet potężnych dżinnów. Dżinny są bodajże najbardziej popularnymi istotami pochodzenia arabskiego. Według wierzeń były to potężne istoty zdolne przybierać rozmaite kształty i postaci oraz stawać się niewidzialne. Każdy poeta miał własnego dżinna, który odpowiadał za jego natchnienie. Jednak generalnie dżinny postrzegano jako istoty złe, uosabiające wrogie siły natury, zamieszkujące miejsca mroczne i odludne, do których bano się zapuszczać. Niektóre dżinny miały przyjazny stosunek do ludzi, pozostałe można było zmusić do uległości zaklęciami i amuletami. Najpotężniejszymi dżinnami były ifryty powstające z dusz zamordowanych zdradziecko ludzi, których śmierci nie pomszczono, krążące po cmentarzach, domagając się krwi swoich morderców. Najgroźniejszym z nich był Marid, czatujący na drogach, by krzywdzić podróżnych. Wieść niesie, że dżinny mają słabość do butelek, dzbanów i tego typu naczyń. Ilekroć jakieś napotkają, od razu zaszywają się w środku, a wówczas bardzo łatwo je uwięzić.

Kolejnym dość znanym potworem mitologii arabskiej, głównie za sprawą rozmaitych gier, jest ghul. Ten mieszkaniec odludnych, pustynnych miejsc wedle wierzeń potrafił przybierać zwierzęcą postać. Ghule można było spotkać na cmentarzach, gdzie z upodobaniem raczyły się zwłokami. Ponadto utożsamiano z nimi gorące pustynne wiatry. W tradycji muzułmańskiej są to po prostu upadłe anioły, zrzucone z niebios przez Allaha, co przydało im wyglądu płonących pochodni.

Interesującym, choć mało znanym demonem arabskim, jest sila. Istota ta występowała pod postacią kobiety, która w ciągu doby podejmowała głównie dwie aktywności – nocą ostrzyła sobie zęby, a w dzień czesała swoje włosy. Zdarzało się, że sila przybierała postać wielokolorowego wielbłąda o ludzkich dłoniach i stopach. Tę demoniczną istotę można zobaczyć, jeśli zje się siedem daktyli, a ich pestki wyrzuci do najbliższej rzeki. Zadzierając w ten sposób z silą, należy uważać, gdyż gustuje ona w ludzkim mięsie. Swoje ofiary porywa do szalonego tańca, a kiedy już padną wycieńczone, wysysa z nich krew. Bywa, że przyjmuje postać ludzką, wychodzi za mąż i żyje w ukryciu pośród ludzi.

Mitologia arabska, mimo skromnego dziedzictwa, stała się inspiracją dla twórców horroru. Sam ojciec gatunku, Howard Phillips Lovecraft, tworząc na potrzeby swych opowiadań bluźnierczą księgę „Necronomicon”, przypisał jej autorstwo szalonemu Arabowi – Abdulowi Alhazredowi. Fikcyjne dzieło zaczęło żyć własnym życiem i dziś istnieje nawet w wersji drukowanej, w tym w tłumaczeniu polskim. Z „Necronomiconu” można dowiedzieć się m.in. jak stworzyć shoggotha lub jak wezwać samą Shub-Niggurath. Ludzka wyobraźnia najwyraźniej rzeczywiście nie ma granic, podobnie jak naiwność.

23694-mastertongrahamdinn

Najbardziej znaną powieścią czerpiącą z wierzeń przedislamskich jest „Dżinn” Grahama Mastertona. Powieść brytyjskiego mistrza horroru powstała w 1977 roku, pierwsze polskie wydanie trafiło do rąk czytelników w latach 90-tych. Głównym bohaterem powieści jest Harry, którego nieżyjący dziadek posiadał w swej kolekcji pamiątek z podróży nader osobliwy i niebezpieczny dzban. Przedmiotem, który wydaje się być bezpośrednią przyczyną samobójczej śmierci szacownego antenata, interesują się także dwie kobiety – każda z innego powodu. Treść horroru przedstawia dość oryginalną interpretację znanej baśni o Ali Babie i czterdziestu rozbójnikach, a konkretnie tego, do czego odnosi się nazwa „czterdziestu rozbójników”.

Także Edward Lee, król hardcorowego horroru, swego czasu sięgnął po motywy arabskie w niepublikowanej w Polsce powieści pt. „Ghouls” (1988). Akcja toczy się głównie w miasteczku Tylersville w stanie Maryland, którym, jak to często bywa w horrorze, wstrząsa nagła fala zbrodni. Jednak zniknięcia młodych dziewcząt, otwarte groby i brak nieboszczyków to dopiero początek koszmaru. Rozwikłanie zagadki spoczywa na barkach miejscowego policjanta, Kurta Morrisa.

 Dżinny, ghule i ifryty mają się dobrze także ze względu na szereg gier komputerowych oraz RPG, które chętnie korzystają ze światowych mitologii przy zapełnianiu coraz to nowych scenerii stworami. I tak, przykładowo, ghule pracują dla nekromantów w Warcrafcie, a dżinny i ifryty wspierają armie Heroes of Might and Magic 3. Kto nie raz przemierzał ścieżki Faerunu czy Starego Świata, także mógł się natknąć na demony niegdyś będące postrachem Arabów. Przykłady te po raz kolejny potwierdzają tezę na temat niegasnącej inspiracji, jaką dla twórców tekstów kultury są wszelkie mity.

źródła: www.fantasticfiction.co.uk; „Mitologia Arabów” Ryszard Piwiński; „Necronomicon”

Karolina „Mangusta” Kaczkowska

About the author
(poprzednio Górska), współpracowniczka Szuflady, związana także z portalami enklawanetwork.pl i arenahorror.pl, pasjonatka czytania, pisania i oglądania horrorów, tancerka i zbieraczka lalek. Wieloletnia członkini Gdańskiego Klubu Fantastyki. Z wyboru mieszka we Wrocławiu z mężem i zwierzakami.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *