Halina Poświatowska (1/2)

poswiatowska 19.05.1935r. przyszła na świat Helenka Myżanka. Dziewczynka całkiem nieźle rozwijała się w kochającej rodzinie. Nawet wojna nie zaburzyła jej szczęśliwego dzieciństwa. Aż do momentu, gdy Helenka, coraz częściej nazywana Halinką, nie zaczyna chorować. Najpierw angina, potem powikłania, finalnie zdiagnozowane gorączka reumatyczna i zapalenie wsierdzia. Tak rozpoczyna się koszmarna walka z chorobą, z zakazami i nakazami, z pragnieniami, marzeniami i z samą sobą przyszłej poetki, Haliny Poświatowskiej.

Podczas kolejnego przeziębienia Haśki, choruje także jej młodsza siostra Elżunia, która jest zbyt słaba, by pokonać chorobę. Dziewczynka umiera, a jej odejście wywołuje traumatyczny strach, który będzie towarzyszył Halince już do końca jej dni.

Młoda Halina toczy nieustanną walkę ze swoimi przypadłościami, a jej życie wyznaczają dni względnego zdrowia i nawroty choroby, potem czas będzie liczyć wizytami w szpitalach, klinikach, sanatoriach. Nie dziwi, że dziewczyna panicznie się boi, gdy pierwszy raz trafia na oddział krakowskiej placówki. Ale jak zawsze jest przy niej jej najwierniejsza przyjaciółka, pocieszycielka, nauczycielka, doradca i powiernica – mama. Stanisława Mygowa nie opuszcza córki, spędza z nią cały czas, dbając o dobre samopoczucie, dodając nadziei i otuchy swojemu dziecku. Halinka jednak coraz bardziej zamyka się w sobie, poddaje się chorobie, to znów podejmuje walkę, snuje marzenia, a wśród nich to największe – nauka w szkole. Jednak póki co pracuje z prywatną korepetytorką, najchętniej uczy się o poezji. Podejmuje też swoje pierwsze próby liryczne, a w przerwach – gra na fortepianie.

poswiatowska 1aLato 1947 przynosi dobre wieści – w lipcu rodzi się Margosia – ukochana siostra przyszłej poetki. A pobyt w nadmorskim sanatorium bardzo korzystnie wpływa na poprawę zdrowia Haliny na tyle, że dziewczyna od września rozpoczyna naukę w 9 klasie. Okazuje się najlepszą uczennicą z języka polskiego, z wuefu zwolniona. Względny spokój, w miarę ustabilizowana sytuacja trwa tylko do 1949 roku, kiedy to ojciec Haśki zostaje wywieziony do obozu w Mielęcinie, a ona sama trafia do szpitala z nawrotem choroby. Nauka kosztuje ją maksimum sił, codzienna wspinaczka po stromych schodach coraz bardziej daje się jej we znaki.

Szesnaste urodziny spędza w łóżku, ze świadomością, że nie ma szans na zakończenie edukacji wraz z rówieśnikami. Kolejne dwa lata to podróże między jednym ośrodkiem a innymi. Halina widzi coraz więcej chorych, coraz częściej spostrzega śmierć, coraz bardziej się boi.

Swoją kobiecość, która przecież stanie się jednym z leitmotivów jej twórczości, odkrywa jako 18-latka. Podczas pobytu w Kudowie poznaje Adolfa Poświatowskiego – miłość swojego życia. Mężczyzna również choruje na serce, co zbliża ich do siebie jeszcze bardziej (emocje, pragnienia, marzenia, troski). Po całym maratonie placówek medycznych trafia do kliniki, do prof. Juliana Aleksandrowicza, z którym połączy ją głęboka przyjaźń. Kobieta ciągle pamięta o swym adoratorze, którego pieszczotliwie nazywa Adasiem. Nawiązana między nimi korespondencja trwa nieustannie, aż do 1954, kiedy to para ogłasza swoje zaręczyny. Jako narzeczeni jadą do Polanicy, gdzie Halina odkrywa intymną istotę miłości, której jednak nie zgłębia do końca, czekając na noc poślubną. Już 30 IV 1954 Halina zostaje żoną Poświatowskiego, przybierając nazwisko męża. Tak długo wyczekiwana noc przynosi kobiecie jedynie traumę – rozczarowuje, sprawia ból, cierpienie, zażenowanie, budzi niesmak.

Morzem jesteś
morzem przeklęcie zielonym
w którym ja muszla
o smaku dojrzałych ananasów
zatapiam głowę
wpadam po końce włosów
ginę

wyrzucona na brzeg
szumię
echem twoich
niknących
kroków
(„***(Morzem jesteś)”)

Młode małżeństwo nie poprzestaje na odkrywaniu i poznawaniu siebie nawzajem – Adolf kończy studia, Haśka zdaje maturę. 24 III 1956 poetka spędza w sanatorium w Rabce, gdzie zastaje ją najtragiczniejsza wiadomość w jej życiu – śmierć Adolfa. Dla Haliny świat się skończył, dla świata narodziła się Halina Poświatowska-poetka. Ten osobisty dramat bowiem wydaje się być taką iskrą zapalną w jej twórczości. Kolejny pobyt w krakowskiej klinice zbliża jeszcze bardziej wrażliwą pacjentkę z prof. Aleksandrowiczem, który namawia ją do pisania poezji, organizuje wizyty m.in. Szymborskiej. Poświatowska rozmawia ze swoim lekarzem nie tylko o literaturze, filozofii, ale przede wszystkim o życiu i śmierci.

Jako poetka, Halina zadebiutowała w „Gazecie Częstochowskiej” dwoma wierszami: „Szczęściem” i „Człowiekiem z Annapurny”:

Wyciągnął ręce
ponad grzbietami lodowców
dotknął palcami
skalistego garbu

A gdy wróciły do niego
bezsilne obolała dłonie
nie było palców
wszystkie dziesięć
zostały w śniegu
– – – – – – – – – – – – – – – – –
Człowiek uśmiecha się
pokazując kikuty rąk

Ważnym wydarzeniem w jej życiu było poznanie niewidomego Ireneusza Morawskiego – mężczyznę, który stanie się potem adresatem „Opowieści dla przyjaciela”. Nadal dużo czyta (Hłasko, Freud, Frank, Hemingway), pisze poezję, próbuje sił w dramacie. Po kolejnych zdrowotnych zawirowaniach wraca do Krakowa. Leży w separatce z Anną Orłowską – najlepszą przyjaciółką, jak czas pokaże. Koresponduje z Morawskim, uzależnia się od jego listów, zakochuje się w jego pisaniu.

byłeś dla mnie tylko czworokątem papieru
lecz moje serce ma właśnie taki kształt

byłeś więc moim sercem
i ten sam pospieszny rytm ożywiał papier
powiększał do rozmiaru drzewa
twoje słowa były liśćmi
a smutek mój wiatrem

twoje słowa jaśniały kolorem
od moich oczu
i od moich ust chciwie chwytających słowa
i od dłoni
którymi rozrywałam koperty tak delikatnie
jak gdybym na włókna
rozrywała twoje bijące serce

upłynęły dwa lata
mój krzyk przysypał biały śnieg gęsiego pierza
biały krzyk gęsiego pierza poplamiony czerwienią
pociemniał zapach
i tylko drzewo –
pamięć rośnie zaborczą zielenią
(„*** (byłeś dla mnie tylko czworokątem papieru)”)

Zakochuje się także w Helmucie (także chorym na serce), żonatym mężczyźnie, zresztą ta jej słabość do zajętych panów jeszcze nie raz da o sobie znać. Haśka wraca do domu, Helmut do rodziny. Załamana, zaczytuje się w Gałczyńskim, Mannie, Falladzie – których książki kupiła za swoje pierwsze honorarium (jej wiersze czytali w Radiu).

Krajowa medycyna nie jest w stanie wyleczyć Haliny, dlatego starania o jej wyjazd (pieniądze na podróż, leczenie, rehabilitację, paszport) i operację w Stanach przybierają na sile. Zarówno prof. Aleksandrowicz, jak i Zofia Morstinowa, pisarka z „Tygodnika Powszechnego”, uruchamiają swoje kontakty za oceanem. Taki wyjazd w tamtych czasach graniczył niemal z cudem (władza wszędzie dopatrywała się działania antypaństwowego).

Jej stosunek do własnej twórczości jest dość niejednoznaczny i bardzo chwiejny, uzależniony od humorów poetki. Najczęściej się nie docenia, dlatego na przykład nie zgadza się, by jej utwory czytano w Piwnicy pod Baranami (zrobiono to bez jej wiedzy). Z drugiej strony, wysyła rękopisy do Iskier i Wyd. Literackiego.

Zwieńczeniem jej twórczości z ostatnich dwóch lat jest debiutancki tomik – „Hymn bałwochwalczy”. Już w tym pierwszym zbiorku poetka wyraźnie nakreśli najważniejsze dla niej tematy, wyznaczy swą liryczną drogę, która biegnie między fizycznością a wnętrzem, również anatomią. To, rzecz jasna, wiąże się z chorobą autorki (i jej męża). W jej poezji i życiu to zawsze serce ma najwięcej do powiedzenia, to jest właśnie słowo-klucz tej biografii i tej twórczości, co widać również w kolejnych tomikach, m.in. w „Dniu dzisiejszym”:

poswiatowska 2pod moją lewą pachą
w ciepłym gnieździe żyje ptak
serca bije ptak serca
zdławionymi skrzydłami

pierze wydarte w
wietrze mieszka

król lubił chować głowę w
ciepłe pachnące gniazdo
pod moją lewą pachą
bowiem król bał się śmierci

ona stała na zewnątrz
zgarniała wydarte pióra
zimną ręką usypiała wiatr
(„ ***(pod moją lewą pachą)”)

cdn.

Kinga Młynarska

About the author
Kinga Młynarska
Mama dwójki urwisów na pełny etat, absolwentka filologii polskiej z pasją, miłośniczka szeroko pojętej kultury i sztuki. Stawia na rozwój. Zwykle uśmiechnięta. Uczy się życia...

5 komentarzy

  1. Wciągnęła mnie lektura Twojego artykułu. Zgrabnie opowiadasz historię Poświatowskiej, a płynny styl pozwala jeszcze bardziej zagłębić się w czytaniu. Bardzo cenię Poświatowską, jest jedną z głównych poetek, które mnie inspirują. Pozdrawiam, R.A. 🙂

Skomentuj Kinga Młynarska Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *