Grecy umierają w domu – Hubert Klimko-Dobrzaniecki

Grecy umieraja w domu Hubert Klimko-Dobrzaniecki„Grecy umierają w domu” to książka osobliwa. Z jednej strony bardzo „męska”, pisana szorstkim językiem, bez malowania rzeczywistości na kolor różowy, za to okraszona ironią i prostym humorem. Z drugiej strony jest świadectwem wrażliwości autora, która objawia się bezwarunkową miłością do ojca. Mamy w niej także poruszony wątek alienacji cudzoziemców w Polsce i problemu ludzi pozbawionych tożsamości narodowej. To wszystko sprawia, że czytelnik nie może się nastroić na konkretny ton odbioru treści, ponieważ w jednej chwili z tonacji minorowej autor przechodzi w tonację dur.

Autor książki, Hubert Klimko-Dobrzaniecki, urodził się w 1967 roku w Bielawie na Dolnym Śląsku. Mimo stosunkowo młodego wieku swoją biografią mógłby obdzielić kilkunastu innych twórców. Po maturze spędził pewien czas w nowicjacie u pallotynów, później dwa lata w seminarium duchownym w Koszalinie. Studiował teologię, następnie filozofię w Poznaniu i Wrocławiu. Jednak księdzem ani filozofem nigdy nie został. Po porzuceniu studiów jeździł na handel do Niemiec, pracował w Holandii i Anglii. Odwiedził Wietnam, Mongolię i Chiny. W końcu zakotwiczył w Rejkiawiku. Tam imał się różnych zajęć – był barmanem, robotnikiem, skubał drób, w końcu został opiekunem w domu starców (to ostatnie doświadczenie przejmująco opisał w noweli nominowanej do Nagrody Nike – „Dom Róży”).

Jako pisarz zadebiutował w 2003 roku zbiorem opowiadań „Stacja Bielawa Zachodnia”. W 2006 roku wydał wspomniany już „Dom Róży. Krýsuvík”. W 2007 roku ukazały się trzy jego książki – „Kołysanka dla wisielca”, „Raz. Dwa. Trzy” oraz „Wariat”, za którego otrzymał nominację do Literackiej Nagrody Europy Środkowej – Angelus, a za „Kołysankę dla wisielca” – do Nagrody Mediów Publicznych „Cogito”. W 2007 roku znalazł się również na liście kandydatów do „Paszportów Polityki”. W 2009 opublikował autobiografię „Rzeczy pierwsze”. Obecnie meszka w Wiedniu. Tam pracuje przy produkcji filmu na podstawie swojej powieści „Raz. Dwa. Trzy”. W sierpniu na polski rynek księgarski trafiła najnowsza jego powieść pt. „Grecy umierają w domu”. Jej bohaterem jest pięćdziesięcioletni grecki dziennikarz polskiego pochodzenia Sakis Sallas, którego poznajemy w przełomowym momencie jego życia.

Sakis postanawia zakończyć pracę w redakcji stołecznej gazety, aby poświęcić się pracy literackiej. W tym celu zaszywa się w Domu Pisarza, na wsi, z dala od ulicznych zamieszek i demonstracji. Chce napisać książkę o ojcu, którego stracił we wczesnej młodości. Przez trzydzieści pięć lat po jego śmierci Sakis nadal boryka się z żywymi obrazami wspomnień, co nie pomaga mu w życiu. Nie założył rodziny, ponieważ stała obecność drugiego człowieka nie była mu potrzebna, skoro ojciec wciąż był i jest przy nim we wspomnieniach. Pieniądze i dobra materialne też nie mają dla niego znaczenia, ponieważ to właśnie od ojca nauczył się, że to nie jest życiu najważniejsze. Nie wierzy w Boga, nie dba o wygląd, ale to też nie jest jego świadomym wyborem, tylko pójściem w ślady ojca.

W pewnym momencie Sakis czuje jednak, że musi zapanować nad wspomnieniami. Postanawia uporządkować je i przelać na papier. Tak ma powstać książka, hołd umiłowanemu ojcu, jednocześnie będąca swego rodzaju catarsis dla umęczonego syna. Potrzeba uporządkowania wspomnień i opanowanie w końcu swojego życia wewnętrznego jest tak silna, że Sakis przerywa pracę w redakcji, aby móc natychmiast zacząć pracę. Obrazy dzieciństwa wychodzą z wnętrza jego pamięci i wprowadzają go w trans wspomnień. Po jakimś czasie spontanicznie zaczyna on także werbalizować swoje emocje, co sprawia, że poznaje siebie zupełnie w innym świetle. W trakcie projekcji wspomnień Sakis dochodzi do wniosku, że historia jego rodziny zaczyna się w momencie jego narodzin. Nie zna on dalszych swoich korzeni. Nie wie, z jakiego regionu Grecji pochodzą rodzice, nie zna też nikogo z krewnych. To odkrycie jest dla Sakisa wręcz porażające. Dałby naprawdę wiele, aby móc rozwiązać tę zagadkę.

I w pewien słoneczny dzień los odkrywa Sakisowi jedną z owych tajemniczych kart. Tę najważniejszą. Sakis dowiaduje się od pewnego starca, kim byli jego rodzice, zwłaszcza ojciec. W tym momencie życie naszego bohatera rozsypuje się na milion kawałków. Nastaje ciemność, która bezlitośnie spowija wszystkie światła wspomnień. Sakis natychmiast wyjeżdża z Domu Pisarza. Nie dokończy nigdy książki o ojcu. Groza odkrytej gwałtownie prawdy zniekształciła dotychczasowy schemat powieści. Miejsce powstania czarnych plam w chronologii biografii ojca Sakis zapełni opisem ludzi mieszkających z nim w Domu. Wykpi krytyków literackich, zakompleksionych i złośliwych niespełnionych pisarzy, opisze kilka romansów. Opowie o sobie, o ludziach, których spotkał, o życiu bez tożsamości narodowej, rozliczy się ze swoimi ułomnościami w ramach kompensacji. Mimo przejmującego bólu nie skreśli z książki wspomnień o ojcu. Będą one opisane z miłością taką, jak wcześniej, ale na ostatnich kartach opisze również ostatni, tragiczny epizod pobytu w Domu Pisarza. Być może po to, aby móc postawić kropkę i zacząć żyć na nowo, a przynajmniej spróbować.

Wielkie znaczenie ma także zakończenie. Szok, jaki przeżywa bohater, udziela się także czytelnikowi i sprawia, że tej powieści się szybko nie zapomni.  Dla takich właśnie przeżyć warto „Greków…” przeczytać.

Klaudia Maksa
Ocena: 5/5

Tytuł: Grecy umierają w domu
Autor:  Hubert Klimko-Dobrzaniecki
Liczba stron: 244
Okładka: miękka
Kategoria: literatura współczesna
Wydawnictwo: Znak

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *