Głowa byka

Reżyseria: Michael R. Roskam

Mało kogo interesuje, skąd bierze się leżące na sklepowych półkach mięso. Schowane pod folią aluminiową, czerwone, równo pocięte i zważone, jest tylko wynikiem działania, którego składowych nikt nie chce poznać. A gdy już poznaje, staje się wegetarianinem. Środowisko hodowców bydła przedstawione w „Głowie byka” to twardzi, bezkompromisowi ludzie. Cały film jest dokładnie jak ich miejsce pracy. Ociekający testosteronem, pełen agresji i nabuzowany. A gdy przyjrzymy się głównemu bohaterowi, trudno oprzeć się wrażeniu, że sam przeistoczył się w agresywnego byka.

 

„Głowa byka” udowadnia, że kino z gangsterami w tle, wcale nie musi być ani przesadnie krwawe, by widz odczuł niepokój, ani opowiadać o postaciach ubierających się w drogie garnitury i rozbijających się czarnymi BMW. Michael R. Roskam, reżyser i scenarzysta w jednym, umiejscowił akcję filmu w środowisku hodowców bydła, gdzie ubieranie się w wytarte kombinezony i kalosze, nie jest wymysłem bohaterów, ale koniecznością. Zdjęcia Nicolasa Karakatsanisa, ciemne i „brudne”, dodają tylko uroku i autentyczności opowieści. To dzięki nim, widz czuje dobiegający z obory specyficzny zapach, choć sam siedzi wygodnie na kanapie. W „Głowie byka” dominuje ponura kolorystyka, ale reżyserowi udało się przemycić do produkcji odrobinę humoru. Na szczęście, jest on tylko tłem dla całości i miał służyć rozładowaniu napięcia, które czuć już od pierwszych scen filmu. A z każdą minutą, atmosfera robi się coraz gęstsza.

Postać głównego bohatera, Jacky’ego (Matthias Schoenaerts) nie budzi sympatii. Ociekający testosteronem, który zresztą sam sobie wstrzykuje, to persona jakiej nie chcielibyśmy spotkać w ciemnej uliczce. Przesadnie umięśniony, małomówny i niebezpieczny. Nawet wśród rodziny potrafi pokazać rogi. Chwile, gdy Jacky zmienia się w rozwścieczonego byka, przyciskając swoje spocone czoło do przeciwnika, są autentycznie przerażające a w powietrzu czuć promieniującą od niego agresję. Schoenaerts pokazał, że jest aktorem uzdolnionym, mimo tego, że jego ekspresja ograniczyła się do zaledwie kilku min, to jednak one wystarczyły, by postać Jacky’ego stała się prawdziwa. Przerażająca, ale też na swój sposób rozczulająca, szczególnie gdy poznamy przeszłość bohatera i zdarzenia, które go ukształtowały.

Choć fabuła koncentruje się wokół głównej postaci, jej relacji z rodziną, partnerami biznesowymi i dawnymi przyjaciółmi, w scenariuszu znalazło się również miejsce na pokazanie zaplecza hodowli bydła. Zastrzyki hormonalne czy morderstwa niewygodnych i nadgorliwych policjantów, ukazane są wprawdzie zdawkowo i widz większości musi się domyślać z wysłuchanych rozmów. Takie poprowadzenie akcji wyszło jednak „Głowie byka” na dobre. O wiele bardziej wyrazista i emocjonalna staje się prawda, gdy dostrzega się ją w kontrastach. Rozmowy przy wykwintnym posiłku o tym jak szprycuje się bydło, działają na wyobraźnie znacznie lepiej, niż suche ujęcia wbijanej pod zwierzęcą skórę igły.

„Głowa byka” była kandydatem do Oskara za rok 2012, przegrała wprawdzie z „Rozstaniem”, co nie oznacza, że jest filmem nie wartym uwagi. Wręcz przeciwnie. To gorzkie, zaskakujące i prawdziwe kino. Trudno uwierzyć, że to dopiero debiut na wielkim ekranie Michaela R. Roskama.

Bartosz Szczygielski

Ocena: 4/5

Tytuł: Głowa byka/Bullhead/Rundskop

Scenariusz: Michael R. Roskam

Produkcja: Belgia

About the author
Bartosz Szczygielski
- surowy i marudny redaktor, który oglądałby świat najchętniej z perspektywy dachu psiej budy, oparty o maszynę do pisania. Czyta wszystko, co wpadnie mu w ręce i ogląda wszystko, co wpadnie mu w oko. Chciałby kiedyś przytulić koalę i zobaczyć zorzę polarną – niekoniecznie w tym samym czasie.

3 komentarze

  1. To, że zwierzęta źle się traktuje, nie znaczy, że nie powinno się jeść mięsa. Tępi ludzie jednak łączą te dwie sprawy, przyznając tym samym większe prawa psu czy kotu niż człowiekowi. Szkoda, że niezwykle rzadko trafia się wegetarianin, który ma odwagę powiedzieć – nie przestawajcie jeść mięsa póki nie skończycie 18 lat, wasz organizm może tego nie wytrzymać. Czasem nie wytrzymuje. Nie bez znaczenia jest też to, że w wielu sektach zakazuje się spożywania mięsa – długotrwały brak zwierzęcego białka wpędza w apatię, sprawia że człowiek staje się podatny na sugestię i otępiały.

    1. cóż…nie wiem, jak brak w sobie czyjegoś martwego ciala może działać na moje zdrowie negatywnie…chyba odwrotnie.

Skomentuj Keerl Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *