Bruce Banner i Tony Stark znali się jeszcze, zanim pierwszy z nich stał się Hulkiem, a drugi Iron Manem. W końcu obaj byli geniuszami. Obaj też pracowali dla wojska Stanów Zjednoczonych, choć ich motywacje były odmienne. Dla Starka były to lukratywne kontrakty, dla Bannera zło konieczne, dające mu środki na badania, które – jak miał nadzieję – pewnego dnia przysłużą się dla dobra ludzkości. Wyszło inaczej, kiedy w wyniku nieudanej detonacji zaprojektowanej przez niego bomby Banner zaczął zmieniać się w Hulka.
Wiele lat później, gdy Iron Man i Hulk stanęli ramię w ramię, by rozwikłać tajemnicę śmierci Watchera (w wydarzeniach opowiedzianych na łamach Grzechu pierworodnego), zostali przypadkowo obdarzeni wiedzą o ich wzajemnym wpływie na to, co działo się bezpośrednio przed kontrolowanym wybuchem nieszczęsnej bomby Bannera. Dodaje to nową perspektywę w kwestii pochodzenia Hulka, ale ingerencja Starka, którą można by określić mianem partyzanckiej, nie spodoba się dzisiejszemu Bannerowi. Nie spodoba się też samemu Hulkowi, który – tym razem w pełni władz umysłowych – ruszy w pogoń za Iron Manem.
Hulk kontra Iron Man nie jest typową rozwałką, mimo tego, że ścierają się w nim dwaj giganci – siły i intelektu. Jest zręcznie skonstruowanym, choć krótkim, komiksem, w którym wszyscy próbują poznać prawdę: i Banner (choć przekonanie o tym, że już ją poznał, nieco go zaślepia), i Stark, i – rzecz jasna – czytelnik. Tragikomiczne jest to, że Stark sam nie wie, co dokładnie się wydarzyło, to znaczy: co on sam zrobił. Był to czas wyjątkowej intensyfikacji jego problemów alkoholowych i pamięć płata figle. Stark ma jednak technikę, za pomocą której odkrywa szczegóły niedopowiedzianej historii. Bardzo ciekawie wygląda sposób dochodzenia do kolejnych warstw prawdy. Wizje, wspomnienia i dane przeplatają się ze sobą, by co kilka stron zasiać w nas następne ziarno zwątpienia.
Choć całość zamyka się na 96 stronach, to dzięki ograniczeniu tytułowego pojedynku scenarzyści znaleźli miejsce na kilka naprawdę ciekawych wątków. Część z nich, jak choćby historia Arno Starka, brata Tony’ego, albo nowoczesnego miasta-broni wzniesionego przez Iron Mana, nie została niestety wystarczająco rozwinięta i bardziej drażni ciekawość, niż ją zaspokaja. Natomiast retrospekcje mocno pogłębiają obraz tytułowych postaci, ukazują ich słabości i nadzieje oraz specyficzną dynamikę ich relacji.
Original Sin – Grzech pierworodny: Hulk kontra Iron Man wydaje się osobną, zamkniętą całością. Owszem, geneza opisanych tu wydarzeń sięga Grzechu pierworodnego, ale wizje bohaterów mogłyby być następstwem jakichkolwiek innych wydarzeń. Konsekwencje natomiast… praktycznie nie istnieją. W pewnym sensie wracamy do punktu wyjścia. Dlatego pominięcie tego tytułu nie stanowi fabularnej straty dla fanów uniwersum Marvela. Nie zmienia to faktu, że scenariusz sam w sobie skonstruowany jest ciekawie i dlatego warto sięgnąć po ten komiks.
Aleksander Krukowski
Scenariusz: Mark Waid, Kieron Gillen
Rysunki: Mark Bagley, Luke Ross
Wydanie: I
Data wydania: Listopad 2017
Tłumaczenie: Kamil Śmiałkowski
Druk: kolor
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Format: 165×255 mm
Stron: 95
Cena: 39,99 zł
Wydawnictwo: Egmont
ISBN: 9788328127210