Fragmenty książki The Raven King: Nora Sakavic

Wszyscy przygotowali się już na rzut karny, należący tym razem do Neila, więc zajął wyznaczone miejsce i złapał piłkę, którą rzucił mu pomocnik Kruków. Neil lubił rzuty karne, ponieważ mógł bez problemu zdobyć punkt, choć strzelony w ten sposób gol nie sprawiał mu dużej satysfakcji. Ale w przypadku meczu z Krukami nie miał zamiaru wybrzydzać. Pozostał tylko on, bramkarz i sporych rozmiarów bramka. Podczas wykonywania rzutu karnego można było zrobić dwa kroki, lecz Neil nie skorzystał z tej możliwości. Wykonał manewr, żeby zmylić bramkarza Kruków, i cisnął piłkę w dolny róg bramki. Po zdobytym golu Matt walnął go pięścią w ramię tak mocno, że Neilowi ponownie zaczęła lecieć krew z nosa.

– Może powinieneś pozwolić, aby rozwalili ci tę buźkę jeszcze kilka razy, jeśli dzięki temu możesz zdobyć dla nas punkty – zażartował Matt.
– Nie jestem zwolennikiem tej strategii – odparł poważnie Neil.
***

Matt odetchnął powoli i w końcu przekręcił klucz w zamku. Pchnął drzwi, wzdrygając się przy tym, i mocniej ścisnął dłoń swojej dziewczyny, nie będąc pewnym, czy chce przekroczyć próg. Ponura mina Dan sprawiła, że Neil zrobił krok do przodu, ale trudno mu było cokolwiek zobaczyć, ponieważ Matt wciąż blokował przejście. Nie musiał jednak długo czekać. Dan zebrała się w końcu na odwagę i weszła do środka, ciągnąc za sobą Matta. Neil przystanął w drzwiach, chcąc ocenić zmiany, jakie zaszły pod ich nieobecność.

W niedzielę przebywał w tym pokoju po raz ostatni, a potem wszedł do niego tylko na chwilę, by spakować torbę i pojechać do mieszkania Wymacka. Wówczas pokój wyglądał tak jak zawsze. W ciągu tych kilku dni, które minęły od tamtego czasu, ktoś zabrał wszystkie rzeczy należące do Setha. Zniknęło trzecie biurko oraz stolik, który Seth przerobił, aby pełnił funkcję szafki z półkami na książki. Teraz, kiedy już nie było jego rzeczy, pomiędzy pozostałymi dwoma biurkami powstała rzucająca się w oczy luka.

Neil zostawił kolegów wpatrujących się w puste miejsce i poszedł do sypialni. Łóżka jego i Matta nadal były umieszczone jedno nad drugim, ale to należące do ich współlokatora zostało zabrane. Pozostałe dwie komody, wcześniej umieszczone pod łóżkiem Setha, osłonięto, a ich powierzchnię pokrywała cienka warstwa kurzu. Wszystko wyglądało, tak jakby Setha nigdy tu nie było, jakby w ogóle nie istniał.
Neil zastanawiał się, czy on również mógłby tak łatwo zniknąć.
***
W ubiegłą sobotę, Neil obraził Riko w telewizyjnym programie. Kevin ostrzegał, że najprawdopodobniej jeszcze tego samego dnia kapitan Kruków zemści się. Wszyscy powinni byli go posłuchać i trzymać się razem, ale Allison i Seth wyszli wieczorem z przyjaciółmi, żeby zrobić rundkę po barach. To wtedy Neil po raz ostatni widział swojego współlokatora. W pamięci utkwiło mu pożegnanie z kolegami przed jego wyjazdem z grupą Andrew do Columbii.
Cztery godziny później Seth już nie żył.

Mógł to być zbieg okoliczności, ale równie dobrze za śmierć Setha mógł odpowiadać Riko. Jeśli ta druga możliwość wydawała się absurdem, to pierwsza była wręcz niemożliwa. Allison doskonale znała nałogi Setha; wiedziała, że lubił mieszać alkohol z lekami. Neil widział, jak przed wyjściem na miasto przeszukiwała jego kieszenie, szukając buteleczki z tabletkami. Kiedy nic w nich nie znalazła, pocałowała Setha, żeby zetrzeć z jego twarzy wyraz irytacji. Jednak jakimś cudem i tak przedawkował, a Andrew był przekonany, że stoi za tym właśnie Riko.

Neil już od lat nie był bezpośrednio odpowiedzialny za czyjąś śmierć, choć doskonale wiedział, ile osób zginęło, gdy jego matka podejmowała poszczególne decyzje, aby zapewnić im bezpieczeństwo. Za nic w świecie nie chciał być taki, jak ojciec, ale z drugiej strony nie miał również ochoty zmienić się w swoją matkę. Oboje byli na swój sposób okrutni i pozbawieni serca, a Neil – mimo wszystkich problemów, jakie przysparzali mu ludzie – nie chciał być potworem.
***

Wszyscy zawodnicy zjawili się na czas, nie było jednak Wymacka oraz Abby. Neila intrygowało, czy trener nie spóźnia się celowo, dając w ten sposób Lisom kilka dodatkowych minut na oswojenie się z powrotem i rozpaczą Allison. Mieli szansę się z nią spotkać, zanim Wymack zmusi ich, by skupili swoją uwagę na Exy.

Dzięki jego nieobecności mieli też szansę zobaczyć, z czym przyjdzie im się zmierzyć dzisiejszego wieczoru. Allison wróciła, ale wyglądała jak ledwo żywa. Neil nie miał pojęcia, czy uda się jej pozbierać na tyle, żeby zagrać. Gdyby tego nie zrobiła, zostaną zmiażdżeni. Uniwersytet Belmonte to jedna z najlepszych uczelni w ich okręgu. Nie zajmuje w rankingu tak wysokiego miejsca, jak Breckenridge, ale obecnie, gdy Lisy zostały bez Setha, będą niemal tak samo trudnym przeciwnikiem, jak Szakale. Jeśli Allison nie będzie w stanie grać, wynik meczu będzie przesądzony jeszcze przed jego rozpoczęciem.

W końcu trener wszedł do szatni i skinął na Allison.
– Możesz iść przodem Allison. Nicky zabierze twoje rzeczy.
Nicky skrzywił się w stronę Wymacka, ale nie był idiotą, żeby protestować w obecności koleżanki. Dziewczyna wysunęła się z uścisku Dan i wyszła, nie spoglądając za siebie. Nicky zaczekał, aż wyjdzie, zanim się odezwał.
– Czyj to był pomysł, aby ją z nami zabrać? – zapytał. – Nie powinno jej tu być.
– Sama zdecydowała, że chce zagrać – odparł Wymack.
– Ja tam bym jej nie pytał – stwierdził, rzucając zaniepokojone spojrzenie w kierunku wyjścia. – Po prostu bym ją zostawił, a dopiero później przeprosił, że jej nie zabraliśmy na mecz. Nie jest jeszcze gotowa.
Andrew roześmiał się.
– Człowieku małej wiary. Nie martw się, Nicky. Ona dzisiaj zagra.
To stwierdzenie wypłynęło z najmniej oczekiwanej strony. Andrew uśmiechnął się szeroko na widok nieufnych i zszokowanych twarzy kolegów z drużyny, nie wyjaśnił im jednak, dlaczego jest tego pewien. Uniósł obie dłonie i wskazał na napastników.
– Powinniście bardziej martwić się o tych dwóch szaleńców.
***

Droga powrotna wydawała się o połowę krótsza dzięki uderzającemu do głowy, niespodziewanemu zwycięstwu. Allison nie chciała z nimi świętować i drzemała na przednim siedzeniu z Abby, a pozostali przenieśli się na środek autobusu, więc mogli dyskutować o meczu z grupą Andrew. Jak tylko to zrobili, Andrew przeszedł do przodu, bardziej zainteresowany rozmową z Wymackiem niż powtórnym roztrząsaniem wieczornej gry. Nieprzyjemne, krytyczne uwagi Kevina były nieuniknione.

Słuchając ich, Neil w pewnym momencie uświadomił sobie, iż jest szczęśliwy. Było to tak zaskakujące i nieznane uczucie, że na chwilę stracił wątek rozmowy. Nie pamiętał, kiedy po raz ostatni czuł się częścią jakiejś całości, kiedy czuł się bezpieczny. To było miłe, ale niebezpieczne. Człowiek taki jak on, którego życie zależało od zachowania tajemnicy i notorycznego okłamywania innych, nie mógł sobie pozwolić na osłabienie czujności. Ale kiedy Nicky roześmiał się i pochylił, żeby porozmawiać o jednym z goli Neila, pomyślał, że może chociaż przez tę jedną noc nic mu nie będzie.
***

Nicky westchnął dramatycznie i odpuścił.
– Okej, dobrze. Zabierz ze sobą cheerleaderkę, jeśli chcesz.
– Nikogo nigdzie nie zabieram – oznajmił Neil. – Ja nawet nie chcę tam iść.
– Czy masz pojęcie, jak żałosne jest pokazanie się bez partnera na takiej imprezie?
– Ty z kimś idziesz? – zapytał zaskoczony Neil. – A co z Erikiem?
– Jest w Niemczech – odparł Nicky. – Tak, zabieram kogoś, ale nie zamierzam umawiać się potem z tym gościem. Chcę tylko z kimś pójść i dobrze się bawić. No wiesz, zabawa. Taka rzecz, którą ludzie czasem robią… Wy dwaj jesteście niemożliwi.

Neil spojrzał na Andrew, ale to Kevin odpowiedział.
– To nie twój interes.
– Zabiorę Allison – oznajmił Neil.
Te dwa słowa zniszczyły dobry humor Nicky’ego. Neil nie chciał czuć się źle po tym wszystkim, co usłyszał od Nicky’ego, ale też nie chciał potwierdzić słuszności jego teorii. Kuzyn bliźniaków mruknął coś pod nosem, a następnie odszedł w głąb alejki, gdzie znajdowały się wieszaki z koszulami. Neil ponownie zwrócił uwagę na spodnie wiszące przed nim, ale nie potrafił się skupić. Przesunął kilka wieszaków, bez zwracania uwagi na rozmiar czy krój, po czym spojrzał na Kevina.
– Zabierzesz ją? – zapytał Kevin.
Pomyślał, że może był równie zaskoczony pytaniem, jak obaj koledzy, którzy teraz na niego patrzyli. Neil kręcił się niespokojnie przy wieszakach, ale nie odwrócił wzroku od Kevina.
– Ona i Seth byli podekscytowani tym wyjściem. Tylko o tym mówili, kiedy jedliśmy razem lunch. Teraz ona tam pójdzie, a jego już nie ma.
– To marne rozwiązanie – stwierdził Andrew z szerokim, złośliwym uśmiechem. –Zamierzasz zasłonić się Allison. Chcesz, aby ktoś inny posprzątał bałagan, który narobiłeś? Och, Neil. Następnym razem lepiej się postaraj, dobrze? Jesteś nudny, kiedy chowasz ogon pod siebie.

– Pieprz się – rzucił Neil. – Twoja teoria wciąż jest tylko teorią. Gdy ją udowodnisz, to…
– To co? Jakimś cudownym sposobem będzie ci łatwiej spojrzeć Allison w oczy? – Andrew udał, że jest zszokowany tym pomysłem. – Dowiodę, że Seth został zamordowany, a w twoich rękach umieszczę moc sprawczą. Pomyśl przez chwilę, dobrze?

Neil nie miał na to odpowiedzi. Andrew dał mu tylko kilka sekund, a następnie się roześmiał i odszedł. Neil patrzył za nim, zastanawiając się, którego z kolegów bardziej nienawidzi.
– Ja bym jej nie zabierał ze sobą – odezwał się Kevin, ponieważ ktoś musiał przerwać milczenie. – Ściągnąłeś gniew Riko na napastników, ale to przede wszystkim z mojego powodu przeniósł się do południowego okręgu. Żaden z nas nie ma teraz prawa rozmawiać z Allison.
– Myślisz, że Andrew ma rację – stwierdził Neil.
– Tak – odparł Kevin.
– Nikt nie zabija ludzi z powodu jakiejś gry.
– Tam, skąd pochodzę, to nie jest tylko gra – oznajmił Kevin. – Wiem, że Riko za tym stoi. Wiem też, jacy są ludzie jego pokroju. Ciesz się, że nigdy nie pojmiesz sposobu, w jaki rozumują.

***
Rozprostował palce i spojrzał na szary telefon, spoczywający w jego dłoni. Nie sądził, iż taka mała rzecz może wywołać tyle cierpienia. Ból, jaki go przeszył, rozdarł go niemal na kawałki. Szum w uszach brzmiał jak odgłos fal oceanu rozbijających się o brzeg. Przez chwilę miał wrażenie, że znalazł się z powrotem na tamtej plaży, obserwując płomienie pochłaniające samochód. Pamiętał zapach słonej wody i obrzydliwy odór płonącego ciała. Wciąż czuł piasek między palcami, nagrzany z wierzchu od palącego słońca, i zimny głęboko w miejscu, gdzie pogrzebał kości swojej matki.

Wtedy miał oba telefony, swój oraz jej. Za każdym razem, gdy zmieniali miejsce zamieszkania, dostawali nowe telefony, opłacone z góry jednorazówki, których mogli się szybko pozbyć. Pragnął wtedy zatrzymać ten należący do matki. Chciał mieć przy sobie coś realnego, czego mógł się chwycić, gdy jej zabrakło. Ale nawet wtedy wiedział lepiej. Zanim opuścił plażę, wrzucił oba telefony do oceanu. Później już nigdy nie kupił żadnego dla siebie. Nie miało to sensu. Neil nie miał nikogo na świecie, do kogo mógłby zadzwonić.

***
Wymack wypuścił chmurę dymu, którą wiatr błyskawicznie rozwiał. Neil zauważył, że trener go obserwuje, więc spuścił wzrok na papierosa. Obracał go w kółko między palcami. Pod paznokciami wciąż miał zaschniętą krew. Przez chwilę pomyślał, że należała do jego matki, plamiąc dłonie nawet po tych wszystkich latach. Potrząsnął gwałtownie papierosem, odrzucając tę myśl wraz ze strzepniętym popiołem.
– Neil – odezwał się Wymack. Neil bardzo dobrze znał ten ton.
– Nic mi nie jest.
– Wciśnij mi ten gówniany kit jeszcze raz, a zobaczysz, co się stanie – zagroził trener.

Poczucie winy było stosunkowo nowym i nieznanym uczuciem. To Lisy uczyły go odczuwać, a sprzyjało temu ciągłe przebywanie w ich towarzystwie. Do tej pory podobne emocje wywoływał u niego tylko lekki, chwilowy niepokój. Teraz było to gwałtowne, wszechogarniające uczucie, które sprawiło, że chciał wyszarpać sobie wnętrzności. Nie wiedział, czy bardziej chciało mu się rzygać, czy krzyczeć. Żadna z powyższych opcji nie była do przyjęcia, więc mocno zacisnął zęby. Nie potrafił spojrzeć Andrew w oczy, ale odwrócenie wzroku byłoby niewybaczalne.
Wziął się w garść i wykrztusił jedynie słowa:
– A gdzie się podziało twoje poczucie odpowiedzialności?

***
Andrew pochylił się do przodu i powiedział:
– Och, Neil. Jesteś zbyt ciężki, by stąpać po tak cienkim lodzie.

***
Kiedy Wymack zadzwonił do nich, żeby przekazać wiadomość o śmierci Setha, tamtej nocy Neil powiedział Andrew, że nie rozumie ludzi, którzy popełniają samobójstwo. Bramkarz zbył go wtedy wzruszeniem ramion. Andrew stwierdził, że autodestruktywne zachowanie Setha było dla niego jedynym wyjściem. Neil wtedy tego nie rozumiał, ponieważ on zawsze miał jakieś wyjście. Zawsze istniały jakieś tylne drzwi, pozwalające się wymknąć, złapać autobus, czy wsiąść na prom. Może było to okropne i przerażające, ale dawało mu nadzieję na przeżycie. Nie potrafił wyobrazić sobie życia bez takiego psychicznego komfortu.

Musimy zachowywać się tak, jakby wszystko zostało już przesądzone na naszą korzyść, czaicie? Więc przebierzcie się i wyjdźcie na boisko. Chcę, żebyście zrobili tyle okrążeń, ile razy twierdziliście, że NCAA nigdy was nie wspierało.
– Och, Jezu – zajęczał Nicky. – Będziemy biegać cały dzień.
***
Nieważne, czego oczekujemy od życia. To od nas zależy, czy ze wszystkich sił będziemy walczyć o to, czego pragniemy.

About the author
Magdalena Pioruńska
twórca i redaktor naczelna Szuflady, prezes Fundacji Szuflada. Koordynatorka paru literackich projektów w Opolu w tym Festiwalu Natchnienia, antologii magicznych opowiadań o Opolu, odpowiadała za blok literacki przy festiwalu Dni Fantastyki we Wrocławiu. Z wykształcenia politolog, dziennikarka, anglistka i literaturoznawczyni. Absolwentka Studium Literacko- Artystycznego na Uniwersytecie Jagiellońskim. Dotąd wydała książkę poświęconą rozpadowi Jugosławii, zbiór opowiadań fantasy "Opowieści z Zoa", a także jej tekst pojawił się w antologii fantasy: "Dziedzictwo gwiazd". Autorka powieści "Twierdza Kimerydu". W życiu wyznaje dwie proste prawdy: "Nikt ani nic poza Tobą samym nie może sprawić byś był szczęśliwy albo nieszczęśliwy" oraz "Wolność to stan umysłu."

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *