Festiwal Natchnienia. Antologia opowiadań o Opolu.

Festiwal NatchnieniaPowszechną zmorą recenzentów są, niestety, antologie wszelakiej maści. Skoncentrowane wokół jednego tematu przewodniego, stanowią nie lada problem. Z jednej strony mamy ogromną różnorodność pomysłów, ale też, niestety, stylów oraz sposobów wykonania. Wiadomo, że z tym ostatnim bywa różnie, a opowiadania to bardzo trudny temat dla pisarza. Nie tylko tego początkującego. Tym bardziej cieszy fakt, że w „Antologii opowiadań o Opolu”, wydanych w pierwszej edycji „Festiwalu Natchnienia”, tych lepszych jest zdecydowanie więcej.

Opole kojarzy się przede wszystkim ze słynnym festiwalem, gdzie już od ładnych kilku lat nie słychać dobrej muzyki. I aż kusiło, żeby opowiadania, które miały dziać się właśnie w tym mieście, mówiły o tym wydarzeniu i pokazywały je w innym, fantastycznym świetle. I to dziwi najbardziej, bo takich nawiązań nie było prawie wcale, a jeżeli już się pojawiły, to były ledwo zauważalne. Idealnym przykładem może być opowiadanie Anety Jadowskiej „Zapiski kaprala Finto” i choć sam utwór traktuje o czymś zupełnie innym (zbrojne ramię ZUS-u to rewelacyjny pomysł), duch miasta jest tam jak najbardziej wyczuwalny. Jadowska postawiła na humor, może nie do końca czarny, ale nie każdemu przypadnie on do gustu. Niemniej jest to rzecz wyjątkowo profesjonalnie napisana.

Warto zauważyć, że „Antologia…” została podzielona na dwie części. W pierwszej znajdziemy teksty autorów profesjonalnych (czyli takich, co już zjedli zęby na pisaniu) oraz amatorów (którym wyrastają dopiero mleczaki). Można powiedzieć, że największym sukcesem było zaproszenie do zbioru Marka Hoddera. Pisarza uznanego i rozpoznawalnego w steampunkowym środowisku. Jego „Proch i sześć fragmentów kości” to jednak zupełnie inna bajka. Autor zgrabnie i zadziwiająco trafnie opisał zachowania Polaków, nawet te, które pojawiają się dopiero po śmierci. Opowiadanie Hoddera to bowiem zapis życia „duchów”, a konkretniej jednego i na dodatek niezbyt z tego faktu zadowolonego. Odrobina czarnego humoru, trochę strachu i właściwie tyle. Całość dość szybko się zapomina, choć widać, że zostało napisane poprawnie oraz z dużą dbałością o szczegóły.

Podobny temat poruszył w swoim tekście Jakub Ćwiek. „Uryzmatycy” reprezentuje jednak zupełnie inne, bardziej rozrywkowe podejście do tematu. Historia niby podobna, bo dotycząca osób już nieżywych, ale opowiedziana o wiele barwniej. Pełno w niej nawiązań do popkultury, co nie dziwi, wszak jej bohaterem został Kacper Gwóźdź, pisarz chyba nie do końca spełniony. To nie tylko wesoła jazda po zakamarkach Opola i okolic, ale całkiem poważne studium ludzkich zachowań. Począwszy od dojrzewania, a skończywszy na śmierci. To najlepszy z tekstów, napisany tak, że aż nie chce się go kończyć, a dodatkowo pełno w nim kulturalnych smaczków. Jest również krótkie posłowie, w którym czytelnik dowie się, że pisanie wcale nie jest takie fajne.

Pozostając w dziale tekstów profesjonalnych, czytelnik przechodzi prosto do „Proszku spadkowego”, gdzie Martyna Raduchowska zinterpretowała historię Joanny Schaffgotsch. Kobieta zyskała przydomek „Śląskiego Kopciuszka”, ale w opowiadaniu Raduchowskiej bliżej jej do wersji, którą zaprezentowali bracia Grimm niż do wesołej Disneyowskiej bajki. Mroczny, fantastyczny klimat i ciekawy pomysł to największe zalety. Jedynie końcówka odrobinę zawodzi.

Ostatnim z tekstów reprezentowanym przez profesjonalistów jest „Całkowite zaćmienie księżyca” Małgorzaty Wardy. Autorka znana raczej z innego gatunku, tutaj bardzo sprawnie połączyła ze sobą elementy humorystyczne z fantastyką i lekką domieszką grozy. Wszak UFO nie pojawia się na niebie codziennie, a już na pewno nie w Opolu.

Przechodząc do części „amatorów” (cudzysłów zamierzony), można było się lekko zaniepokoić. Wszak początkujący autorzy mogli napisać coś, co woła o pomstę nieba. Nic bardziej mylnego. Na pierwszy ogień poszła Joanna Pawlusiów, zdobywczyni pierwszego miejsca w konkursie. Dodajmy, miejsca jak najbardziej zasłużonego. Niemal poetyckie podejście do tematu, świetna bohaterka i przede wszystkim duża plastyka tekstu. „Błękitne miasto” to historia, do której będzie się wracało, ręczę za to głową.

Kolejnym miłym zaskoczeniem okazał się tekst Bartosza Rogala „Jesiotr Opolski”. Tutaj chyba znajdziemy wszystko – pościgi, futurystyczną wizję przyszłości i kucharza, który musi podołać niemal niemożliwemu zadaniu. A to wszystko po to, by poznać tajniki opolskiej kuchni. Z humorem i fantazją, brawo.

„Po śladach bosych stóp” Magdaleny Schatt-Skotak to krótka, lecz treściwa i plastyczna historia o pewnym spacerze. Szkoda, że tak krótka, ale gdyby autorka chciała ją przeciągać, końcówka straciłaby swoją moc i wyszła nienaturalnie. A tak, to bez wątpienia mały majstersztyk.

„Ceres” Magdaleny Pioruńskiej to sprawna wariacja na temat genezy fontanny w Opolu. To, co kryje się pod kamieniem, zaskoczy z pewnością niejednego czytelnika. Jedyne, co może razić, to zbyt szybkie tempo akcji, aż prosi się o to, by tekst wydłużyć i pobawić się jeszcze z czytelnikiem.

Obraz kobiet na przełomie wieków bardzo dobrze pokazała Hanna Sterniuk-Mościcka w „Opole jest kobietą”. Podróż przez różne epoki, traumatyczne wydarzenia i historia miasta w jego najważniejszych okresach to siła tekstu. Niestety, zachowanie bohaterek wydaje się wyjątkowo nienaturalne oraz sztuczne, przez co całość sporo traci.

„Bolko IV” to najbardziej historyczne z opowiadań w antologii. Historia Bolesława IV i jego rządów, pokazana przez Ewę Jezierską, daleko odbiega od tego, co opowiadane było na lekcjach historii. Autorka zgrabnie wplotła elementy fantastyczne, które ani nie rażą czytelnika, ani nie odrzucają, a wręcz przeciwnie. Wszystko ze sobą „gra”, a tekst praktycznie sam się czyta.

Ostatni jest „I zbiegliśmy w dół” Iwony Mózgowiec – to krótkie opowiadanie, w którym nie do końca wiadomo, o co chodzi. Rytuały, wizja apokalipsy i dużo niejasności, które autorka chciała upchnąć w zbyt krótkim opowiadaniu.

„Antologia opowiadań o Opolu” to bardzo miłe zaskoczenie. Pełno w niej świetnych, chwytających za serce i jaja tekstów. W kilku miejscach należałoby jedynie poprawić kilka niedoróbek redakcyjnych, ale to niewielkie szczegóły, które nie wpływają na odbiór całości. Ponieważ całościowo naprawdę nie ma się do czego przyczepić.

Bartosz Szczygielski
Ocena: 4.5/5

Tytuł: Festiwal Natchnienia. Antologia opowiadań o Opolu.
Autorzy:  Jakub Ćwiek, Małgorzata Warda, Martyna Raduchowska, Aneta Jadowska, Mark Hodder, Magdalena Pioruńska, Joanna Pawłusiów, Bartosz Rogala, Magdalena Schatt-Skotak, Hanna Sterniuk-Mościska, Ewa Jezierska, Iwona Mózgowiec
Okładka: miękka
Liczba stron: 331
Wydawnictwo: Stowarzyszenie Inicjatyw Społecznych „Suterena”

About the author
Bartosz Szczygielski
- surowy i marudny redaktor, który oglądałby świat najchętniej z perspektywy dachu psiej budy, oparty o maszynę do pisania. Czyta wszystko, co wpadnie mu w ręce i ogląda wszystko, co wpadnie mu w oko. Chciałby kiedyś przytulić koalę i zobaczyć zorzę polarną – niekoniecznie w tym samym czasie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *