FELIETON: Andrzej Ballo – Płeć i płać za wszystko

Poglądy wyrażone w niniejszym tekście są osobistymi poglądami autora i nie odzwierciedlają stanowiska redakcji Szuflady. 

32501125_1840860622643009_4017794652454256640_n

Są trzy rodzaje płci: mężczyźni, kobiety i ci ze zdjęć profilowych. Tak jest na Facebooku, a w rzeczywistości (o ile taka teraz istnieje) – o wiele gorzej. Płeć przestaje mieć znaczenie. Większość rzeczy jest uniseksualna np. woda niegazowana lub chleb. (Woda gazowana jest tylko dla osób bez refluksu). Niepokoi mnie najbardziej inwersja – kobiety mężnieją, a mężczyźni niewieścieją i zdarza się coraz częściej, że kobieta staje w obronie swojego (a nawet obcego) mężczyzny. Niewiasty potrafią już narąbać drew, wylać betonową posadzkę i zanieść pijanego teścia do domu. Panie coraz częściej podrywają panów i to z lekkością (lub z perfidią), w dowolnej konwencji i konfiguracji. Panowie nie chcą się już starać, rytuały godowe zużyły się i znudziły, kupowanie bukietów róż trąci tandetą, a szampana można dostać nawet w drogerii. Ruch feministyczny jest bardziej frenetyczny i entuzjastyczny od wczesnego Komsomołu i bardziej zdecydowany niż kibice Legii. Trudno teraz przeciwstawić się partnerce – albo walnie cię sierpowym, albo zrzuci ze schodów, albo opowie złośliwie koleżankom z klubu, jakiego masz małego penisa. Powtórzę: mężczyźni niewieścieją, a kobiety mężnieją. Etiologia tego zjawiska pozostaje wyjątkowo niejasna. Kobiety zawłaszczają coraz większą przestrzeń, nie tylko mentalną. Prawdziwy facet jest teraz tak rzadki jak orzeł przedni. Dlatego wokół niego powinno tworzyć się strefę ochronną. Wyobrażam sobie fotografa przyczajonego w jakimś zaimprowizowanym szałasie, wypatrującego przez kilka tygodni okazji do zobaczenia i zrobienia czytelnego zdjęcia takiemu „okazowi”. Kobiety odwrotnie – same wchodzą w obiektyw. Nie zdziwiłbym się, gdyby zweryfikowano stare mity i religie, przypisując najwyższe boskie atrybuty kobietom. Tyle że gdyby Chrystus był kobietą, nigdy w życiu nie dałby się ukrzyżować. Kobiecy Chrystus tak omotałby swoich prześladowców, że ukrzyżowano by Piłata. Podejrzewam też, że miałby więcej niż dwunastu apostołów. Kobiety nie poprzestają na utrwalonych liczbach. Ale weźmy inne mity: żeński Zeus miotałby nie piorunami, ale stringami i stanikami. A co z Afrodytą? Jej rolę odgrywałby jakiś amorficzny aktor, może nawet sam Maciej Stuhr. Tak, są mężczyźni, którzy reprezentują stan przejściowy między jedną a drugą płcią, kobiety natomiast zawłaszczają obie. Pozostają jeszcze dzieci. Z dziećmi największy problemem jest taki, że trzeba je wychowywać. Kobiety mają na to coraz mniej czasu. Niańkami zostają mężczyźni. Kiedyś facet napinał cięciwę łuku, teraz napina sznur do suszenia , którą sam uprał. Nie pomogą facetowi ani broda, ani tatuaże, ani nic. To wszystko mistyfikacja. Po przekroczeniu progu domu taki upozorowany facet bierze się do zmywania podłóg, przewijania dzieci, gotowania obiadu i prasowania. W nagrodę może wyjść wieczorem na ulicę pokazać swoją brodę i bicepsy. Ale o dwudziestej drugiej musi być w domu, aby wymasować swoją partnerkę i zrobić jej koktajl z selera.

Martwi mnie fakt, że literatura staje się kobieca, ale jest to jakby logiczna kontynuacja mojej hipotezy. Mężczyźni-pisarze nie mają męskich doświadczeń, nie leją się po mordach, nie polują, nie mają własnego zdania, generalnie nie mają odwagi. Piszą więc o niczym. Kobiety-pisarki też piszą o niczym, ale przynajmniej potrafią nakłonić czytelników do czytania tego niczego. A to jest już sztuka. Kobiece powieści są jednakowe. Czytelnicy jednakże udają, że jest inaczej z obawy przed tym, aby nie uznano ich za ignorantów. Głównym tematem (a nawet jedynym) kobiecych powieści jest miłość. A miłość się wszystkim podoba. Nawet zakochanym.

Mógłbym tak jeszcze swoje obserwacje i wizje snuć bardzo długo. Ale muszę się kryć. Jakiś fotograf czai się w krzakach, by zrobić mi zdjęcie.

Andrzej Ballo

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *