Elżbieta Cherezińska – Turniej cieni

Turniej-cieni

 Turniej kojarzy się (i słusznie) z czasami średniowiecza. Walka na niby, substytut wojny z jasno określonymi zasadami i ceremoniałem, a przede wszystkim charakteryzujący się pewną umownością. W tego typu zawodach celem nie była walka na śmierć i życie, lecz sprawdzenie rycerskich umiejętności. Oczywiście, od czasu do czasu padał trup, ale wypadki zdarzają się zawsze i wszędzie. Najnowsza książka Elżbiety Cherezińskiej, mimo że nie dotyczy medium aevum, bardzo trafnie została zatytułowana: „Turniej cieni”.

Głównym tematem książki jest Wielka Gra toczona w drugim ćwierćwieczu XIX w. między dwoma największymi imperiami tamtych czasów – Rosją i Wielką Brytanią. Stawką były wpływy w Azji, a co za tym idzie, nic innego niż dzisiaj – surowce i pieniądze. Owa rywalizacja doprowadziła do wybuchu wojny krymskiej, ale książka E. Cherezińskiej opowiada o wydarzeniach wcześniejszych, o substytucie bezpośredniej walki – czyli turnieju właśnie. Rywalizacja toczy się na niższym szczeblu między szpiegami (nierzadko podwójnymi bądź pozostającymi w służbie tej samej Królewskiej Mości, ale współzawodniczącymi ze sobą i forsującymi własne koncepcje), a na wyższym między ich mocodawcami. Nie są to władcy, jak zwykliśmy sądzić, lecz ludzie stojący w cieniu, szare eminencje, których nie interesuje bycie na świeczniku, lecz realna władza. To oni znają prawidła gry, kreują wydarzenia i stwarzają ketmanów.

Wielka gra nie kończy się nigdy! Jeśli któryś z graczy usuwa się w cień, to znak, że pionki na wielkiej szachownicy za chwilę zmienią swój szyk¹.

W przebieg Wielkiej Gry autorka wplotła losy trzech nietuzinkowych polskich bohaterów, z którymi raczej nie mieliście szans zetknąć się na lekcjach historii. Przywrócenie ich zbiorowej pamięci wydaje mi się jedną z największych zalet tej książki.
Rufin Piotrowski – uczestnik powstania listopadowego, który wsławił się brawurową ucieczką z syberyjskiej katorgi, dokonując niemożliwego, to zwykły–niezwykły bohater. Prostoduszny, nieco naiwny, ale być może z tego właśnie czerpiący wewnętrzną siłę.

Jan Prosper Witkiewicz – zesłany na Syberię gimnazjalista o ostrej jak brzytwa inteligencji, przez ludy stepowe uznany za swego, szpieg w służbie cara, a dla wielu Polaków zdrajca odsądzany od czci i wiary. Chodząca zagadka, chowająca wiele asów w rękawie. Notabene historia jego życia i śmierci do dziś pozostała niewyjaśniona. Zagadki Witkiewicza nie odgadł nikt.

I wreszcie hrabia Adam Gurowski zwany Asmodeuszem w niebieskich binoklach. Pierwszy zaprzaniec sprawy polskiej, w swych dziełach sławiący Rosję i jej cywilizację, dowodząc, że cała Europa powinna uznać ją za hegemona, a już na pewno powinny to zrobić ludy słowiańskie. Odpychający jednooki karzeł, którego tak łatwo było przerysować i jednoznacznie potępić. Autorce udało się jednak skonstruować jego postać w taki sposób, że i ona jest interesująca i niejednoznaczna.

E. Cherezińska kreśli imponującą panoramę międzynarodowej polityki dwóch mocarstw, w której każda sprawa (także wątek polski) ma swoje miejsce i znaczenie. Dobitnie ukazuje też prawdę, o której Polacy lubią zapominać – imperialni gracze toczą swe rozgrywki tylko z myślą o własnej korzyści i w takim kontekście traktują Rzeczpospolitą.

Ponoć zachwycał się pan Słowackim i Mickiewiczem, tak? A co pan z tego zrozumiał, lordzie? Moda! Wszystko pozór i moda. Łzy wzruszenia i oklaski na koncercie Chopina też modne, a nieszczere?²

To lekcja gorzka i prawdziwa, aktualna także w czasach współczesnych. Jest to rzecz ważna dla oceny powieści historycznych – funkcjonowanie na dwóch poziomach, historycznym i współczesnym. W tym aspekcie E. Cherezińska radzi sobie bardzo dobrze. Przypomina, że w polityce nie warto zawężać pola widzenia, a wydarzenia na drugim końcu świata odbijają się echem także w państwach, których pozornie nie dotyczą.

Kolejny problem przewijający się przez całą powieść to odmieniane przez wszystkie przypadki słowo wolność. Na pierwszy plan wysuwa się walka o niepodległość Polski. „Turniej cieni” rozpoczyna się mocnym uderzeniem – krwawą bitwą o Olszynkę Grochowską w 1831 r. Warto dodać, że w opisie tego starcia uderza jedna rzecz – oddanie przez autorkę hołdu bezimiennym żołnierzom. Na kartach historii zapisują się jednostki, wodzowie, reszta pozostaje szarym mięsem armatnim. Jednak w tym akurat przypadku losy bitwy odwracają się, gdy Polacy zostają pozbawieni dowództwa, gdy naprzeciw Rosjan stają prości czwartacy. Koniec końców to oni są sercem i solą narodu i to im należy przypisać zasługę zwycięstwa.

Polacy walczą w wielu bitwach na wszystkich frontach świata, byle tylko przybliżyć ojczyznę do odzyskania niepodległości. W pamięć zapada historia generała Izydora Borowskiego, znakomitego stratega, który poszedł na pewną śmierć, wypełniając rozkaz tchórzliwego dowódcy pod obcym niebem Heratu.

Walka o wolność bywa gorzka nie tylko w wymiarze narodowym, ale i jednostkowym. Wolność nie oznacza nieba na ziemi, wręcz przeciwnie. Często zwiastuje kłopoty i przygniatający ciężar odpowiedzialności. Rufin Piotrowski nigdzie nie żył tak dostatnio jak na syberyjskim zesłaniu. Musiał tylko zapłacić „niewielką” cenę – zostać niewolnikiem cara. Podobnie Harry McGonagall – protekcja lorda Hamiltona dawała mu wszystko, wolność oznaczała niepewność i potężnego wroga.
Co zatem wybrać? Na to pytanie ostatecznie każdy odpowiada sam.

Polskość w wydaniu E. Cherezińskiej nie jest polukrowana. Patriotyzm często bywa zagłuszany przez kłótnie, przekonanie, że tylko ja mam rację, a wszyscy inni to głupcy. Zdrajców i obłudników w narodzie nie brakuje. Jak w każdym innym zresztą. W ostatecznym rozrachunku możemy jednak być dumni – bo nie brakowało jednostek bohaterskich, którzy Polskę kochali ponad wszystko i dla niej oddali życie, nierzadko w mękach (poruszający jest opis kaźni przeora Sierocińskiego). Aż się przypomina znany cytat: „Nasz naród jak lawa/ Z wierzchu zimna i twarda, sucha i plugawa…”

E. Cherezińska jest godną kontynuatorką tradycji polskiej powieści historycznej. „Turniej cieni” urzeka rozmachem, solidną podbudową historyczną i wydobyciem z zapomnienia fascynujących postaci z kart naszej historii. Nie tylko naszej i nie tylko historii zresztą. Spotkamy młodego, nieznanego jeszcze pisarza, Karola Dickensa, i uroczego chłopca, Sherlocka Holmesa, który zajmuje się pierwszą w życiu sprawą, związaną z – a jakże – jego rodzicami.

Wielka gra naprawdę wciąga i skłania do wypatrywania postaci kryjących się w cieniu. Uważajcie, po lekturze może to wam wejść w nawyk, wszak gra nie kończy się nigdy.

Barbara Augustyn

Autor: Elżbieta Cherezińska
Tytuł: „Turniej cieni”
Wydawnictwo: Zysk i S–ka
Liczba stron: 816
Data wydania: 2015

 

¹ E. Cherezińska, „Turniej cieni”, Poznań 2015, s. 186.

² E. Cherezińska, „Turniej cieni”, Poznań 2015, s. 503.

About the author
Barbara Augustyn
Redaktor działu mitologii. Interesuje się mitami ze wszystkich stron świata, baśniami, legendami, folklorem i historią średniowiecza. Fascynują ją opowieści. Zaczytuje się w literaturze historycznej i fantastycznej. Mimowolnie (acz obsesyjnie) tropi nawiązania do mitów i baśni.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *