Dzikie Historie. W objęciach gniewu.

almodovarCzy doświadczyliście kiedyś tak wielkiego gniewu, że zaczęliście rzucać talerzami o ścianę? Gniewu tak dominującego, że aby się go pozbyć, należało mu się poddać? Silne emocje zmieniają ludzi, wyszarpują z nich prawdę o nich samych, czasem bardzo brzydką prawdę, której nie chce się oglądać w świetle dnia. Doskonale oddaje to argetyński film Damiana Szifrona „Dzikie Historie”.

W sześciu pozornie banalnych opowieściach reżyser pokazuje, jak wielki wpływ na nasze życie mają negatywne uczucia. Zewsząd otaczają nas pewne umowne konwencje, normy społeczne, standardy zachowań i wyznaczniki kultury osobistej. Większość z nas nawet nie podaje ich w wątpliwość. Musimy żyć tak, jak nam kazano. Jak nas nauczono. Nie ma w tym nic twórczego ani interesującego. Jesteśmy, żyjemy, przestrzegamy zasad, boimy się kar, oczekujemy nagród. Przeciętny buntownik kojarzy nam się z mało rozgarniętym kryminalistą albo – najlepiej – z artystą, któremu przecież wolno w imię swobody tworzenia co nieco nagiąć zasady i ujdzie mu to na sucho. Co się jednak wydarzy, kiedy to właśnie ci z pozoru normalni, stabilni życiowo i emocjonalnie ludzie przekroczą granice?

Niespełniony muzyk, kelnerka, biznesman, inżynier, milioner i w końcu panna młoda pozwalają sobie na chwile słabości. Wyłączają zdrowy rozsądek i niestety, okazuje się, że to, co się pod nim ukrywa, to tylko dzika pasja niszczenia. Kiedy przestaje nam zależeć, kiedy tylko uwalniamy się z krępujących nas kodeksów prawa i wszelkich zobowiązań, jesteśmy w końcu gotowi na wszystko, jesteśmy niebezpieczni. I jak pokazują perypetie bohaterów tego filmu, lubimy pławić się w tym niebezpieczeństwie, podsycać żarzący się płomień. W końcu jesteśmy sobą. A za bycie sobą płaci się najwyższą cenę.

almo2Tak więc kelnerka chce otruć klienta, w którym rozpoznaje okrutnego komornika, sprawcę nieszczęść jej rodziny. W kulminacyjnym momencie brakuje jej jednak odwagi, żeby przyjąć na siebie pełną odpowiedzialność za morderstwo i ktoś inny kończy za nią dzieło. Bizmesman wpada w samczy szał porównywania swojego nowiutkiego mercedesa ze starą furgonetką, a jego pojedynek z prostym kierowcą przypomina starcie dwóch rozwścieczonych pawianów. Muzyk postanawia zebrać wszystkich swoich prześladowców w jednym miejscu i rozprawić się z nimi raz na zawsze. Nie zdradzę wam jednak, na jaki wpada pomysł, bo to po prostu trzeba zobaczyć. Inżynier, spec od podkładania ładunków wybuchowych, wybiera sobie za cel firmę holowniczą i wypowiada wojnę urzędowi miasta. Milioner po raz kolejny musi naprawić błędy swojego lekkomyślnego syna i przy okazji staje się jednym z sępów żerujących na ludzkiej tragedii. I w końcu fenomenalna panna młoda, która w trakcie weselnego tańca odkrywa zdradę świeżo poślubionego męża. Wpada w taki szał, że biada każdemu, kto tylko stanie jej na drodze.

Ale jak się okazuje, złość bywa również twórcza – w pozytywny bądź negatywny sposób. Podstarzała kucharka z kryminalną przeszłością bierze na siebie winę za nieudane próby morderstwa młodszej koleżanki. Kamera skupia się na wyrazie twarzy kobiety, kiedy policyjny samochód zabiera ją z miejsca zdarzenia. Nie ma na niej strachu, skruchy ani tym bardziej rozpaczy. To raczej my boimy się wrodzonej ironii bohaterki i tego jej specyficznego pogodzenia się z losem, zrozumienia, że wypadki nie mogły się potoczyć inaczej, że czasami, jeśli naprawdę pragniemy sprawiedliwości, musimy wziąć sprawy w swoje ręce. I przy tym zgadzamy się na konsekwencje. Może ktoś pomyśli o nas jak o bohaterach, ale nikt nie wyciągnie pomocnej dłoni. Przekroczyliśmy granicę. To koniec. Za nią czeka nas tylko potępienie.

Fircykowaty biznesman nie umie złożyć broni. Wraca na miejsce wypadku i wdaje się w tak ostrą bójkę, że jej finał może być tylko jeden. O co tak naprawdę walczą ci dwaj pozornie różni od siebie mężczyźni w zniszczonym mercedesie nad wzburzoną rzeką? O prawo do dominacji? O wyższość stylu życia? A może o szacunek, którym nie są w stanie się wzajemnie obdarzyć?

almoInżynier terrorysta po niekontrolowanym wybuchu niezadowolenia tym razem świadomie dokonuje wyboru. Rzuca wyzwanie systemowi i chociaż ponosi zasłużoną karę, na osłodę pozostaje mu status bohatera i powrót na łono rodziny. W tym wypadku pojedynczy wybryk prowadzi do rozwiązania problemów. Inaczej sprawa wygląda w przypadku muzyka, którego wściekłość doprowadza do całkowitej destrukcji. Na oddzielną uwagę zasługuje natomiast panna młoda. Z uczynnej, uprzejmej kobiety zamienia się w demona zemsty. Przywodzi ludzi na skraj depresji i emocjonalnej rozsypki. Nie cofa się przed nikim i niszczy wszystko z godnym pozazdroszczenia uporem i ambicją.

Ponoć nic pozytywnego nie wynika ze złości. Jesteśmy raczej uczeni, żeby ją w sobie tłumić, odsuwać na bok w imię bliżej nieokreślonego społecznego dobra. Nie możemy się złościć, nie wolno nam okazywać niezadowolenia. Musimy być szczęśliwi, usatysfakcjonowani, powinniśmy robić dobrą minę do złej gry. Musimy się na wszystko zgadzać. Wszyscy myślimy to samo, ale gdy ktoś wyłamuje się z systemu, wskazujemy na niego palcem, głośno go potępiamy, chowamy się za jego plecami i cieszymy się, że wstrzymaliśmy się z naszym wybuchem jeszcze jeden dzień, jeszcze jedną godzinę, jeszcze jedną sekundę… A życie toczy się dalej.

Magdalena Pioruńska

About the author
Magdalena Pioruńska
twórca i redaktor naczelna Szuflady, prezes Fundacji Szuflada. Koordynatorka paru literackich projektów w Opolu w tym Festiwalu Natchnienia, antologii magicznych opowiadań o Opolu, odpowiadała za blok literacki przy festiwalu Dni Fantastyki we Wrocławiu. Z wykształcenia politolog, dziennikarka, anglistka i literaturoznawczyni. Absolwentka Studium Literacko- Artystycznego na Uniwersytecie Jagiellońskim. Dotąd wydała książkę poświęconą rozpadowi Jugosławii, zbiór opowiadań fantasy "Opowieści z Zoa", a także jej tekst pojawił się w antologii fantasy: "Dziedzictwo gwiazd". Autorka powieści "Twierdza Kimerydu". W życiu wyznaje dwie proste prawdy: "Nikt ani nic poza Tobą samym nie może sprawić byś był szczęśliwy albo nieszczęśliwy" oraz "Wolność to stan umysłu."

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *