Dziewczyny w bieli – Jennifer Close

Grupa młodych kobiet u progu dorosłości musi zmierzyć się z wieloma nowymi wyzwaniami. Czeka je między innymi opuszczenie rodzinnego domu, poszukiwania mieszkania czy pierwszej pracy. Ale później już „z górki”. W dorosłym życiu pozostają tylko gorące imprezy i zimne drinki, leniwie popijane w weekendowe wieczory w męskim towarzystwie. Tak właśnie przedstawia się życie bohaterek „Dziewczyn w bieli” – debiutanckiej powieści Jennifer Close. Czy faktycznie jest to lekka lektura służąca oderwaniu się od szarej rzeczywistości i przeniesienie do „wielkiego świata” zza oceanu? Przekonajcie się sami!

W wielu powieściach amerykańskich XXI wieku, skierowanych do nastolatek, świat przedstawiany jest w podobny sposób. Wszelkie poważniejsze problemy młodych ludzi schodzą na dalszy plan.  Najważniejsza jest dobra zabawa, towarzystwo i oczywiście płeć przeciwna. W tej książce jest podobnie. Tu codzienne życie nie jest przytłaczające. Przyjaciółki często się spotykają, plotkują, poznają nowych chłopaków. Alkohol, narkotyki czy nawet przygodny seks nie są tu żadną nowością.

Z biegiem lat kobiety zaczynają poważniej myśleć o życiu. Rozpoczyna się desperackie poszukiwanie przyszłego małżonka. Dobrze oddaje to poniższy fragment:

„Shannon złościła się, że media w ogóle nie poruszają tego tematu. Można było w nich usłyszeć o problemach opieki zdrowotnej, ale nikt nie mówił o zjawisku związków rozbitych przez Kandydata.”

Za inny przykład może posłużyć zachowanie przyjaciółki Shannon. Gdy Mary zabłądziła na stoku narciarskim, zaczęła histerycznie płakać obawiając się, że narzeczony uzna ją za niezdarę i z nią zerwie. Tu nasuwa się pytanie: Czy naprawdę cały świat musi kręcić się tylko wokół facetów i wyjścia za mąż?

Książka napisano, co prawda, z pewną dozą humoru. Wiele sytuacji przedstawionych jest w taki sposób, by rozbawić czytelnika. Niestety nie zawsze przynosi to oczekiwane rezultaty. Wszystko można stosować, ale w miarę rozsądku. Są pewne granice, o niektórych sprawach po prostu nie wypada wspominać, bo są niesmaczne. Szczegółowy opis stanu ciała jednej z kobiet po porodzie jest już zanurzaniem się w cudzą intymność. Nie każdy przepada też za wulgaryzmami i ostrym językiem – a te pojawiają się tu wielokrotnie. Czytanie dodatkowo utrudnia narracja trzecioosobowa. Z kolei dialogi ukazują sporo niedociągnięć związanych z interpunkcją.

Forma książki także jest nieuporządkowana. Rozdziały dotyczą odrębnych sytuacji, przez co trudno jest określić wątek główny. Nie ma tu też żadnego punktu kulminacyjnego. Aż trudno uwierzyć, że przy tworzeniu „Dziewczyn w bieli” współpracowało tyle osób. Stanowi to jednocześnie dowód na to, jak trudno napisać dobrą powieść. Zbyt długie retrospekcje nie pozwalają skupić się na opisywanej sytuacji, zakończenie także pozostawia wiele do życzenia. Widząc ostatnie słowa powieści, czytelnik wręcz zadaje sobie pytanie: „Czy to już koniec?”. Wiek przyjaciółek (31l.) podpowiada nam jednak, że kolejnej części powieści, o wchodzeniu w dorosły świat, już nie będzie.

Podobno nie warto oceniać książki po okładce. W tym wypadku oprawa graficzna przemawia na korzyść powieści. Jest ona nieporównywalnie lepsza od wersji amerykańskiej. Estetyczny projekt zwraca uwagę czytelnika, niestety nijak się ma do treści pozycji. Wbrew pozorom nie jest to delikatna powieść o wkraczaniu w dorosłe życie.

Sięgając po tę książkę, nie liczyłam na nic ambitnego, niemniej jednak nieco się zawiodłam. Nie jest to wciągająca lektura, wręcz przeciwnie, momentami usypia. Stworzone pod publikę „Dziewczyny w bieli” nazwać można nieudaną wersją „Plotkary”. Dało tu o sobie znać niedoświadczenie pisarki. Książkę często trudno utrzymać w ramach dobrej powieści. Tutaj to się, niestety, nie udało.

 

Karolina Serwach
Ocena: 2,5/5

Tytuł: „Dziewczyny w bieli”

Autor: Jennifer Close

Ilość stron: 317

Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

Data wydania: 2012

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *