Leżą przede mną dwie książki- „Dziewczyny wojenne” Łukasza Modelskiego i „Kobiety dyktatorów” Diane Ducret. Pierwsza jest o, partyzantkach, łączniczkach, sanitariuszkach, „powstańcach w spódnicy”, żołnierkach i harcerkach, słowem – o bohaterkach z II wojny światowej, dziś już staruszkach, kiedyś – pełnych krzepy i odwagi małolatach. Druga książka przedstawia sylwetki ośmiu kobiet, które do historii przeszły jako słynne kochanki i żony tytułowych dyktatorów. I choć to o dziewczynach i kobietach (w takiej kolejności!) są oba te tomiska, nie mogę się oprzeć wrażeniu, że między kartki, bohaterki i mnie wcisnęli się mężczyźni. Siedzą, strzelają, piją, gwałcą, wymachują visami, prężą muskuły i jakoś tak coraz ciaśniej jest tym, o których miały być te książki…i jakoś tak nieśmiało brzmią ich głosy.
Modelski wysłuchał historii swoich rozmówczyń i pozwolił przemówić im „po swojemu”. To „słychać”, każdy rozdział, każda opowieść napisana jest innym językiem. I choć potem zlewają się w jedną historię, w której mylą się imiona bohaterek i bohaterów, pozostaje wrażenie autentyczności, prawdziwej rozmowy. To się Modelskiemu naprawdę udało, ale…porywające dramatyczne historie i wyjątkowe bohaterki wystarczyły, by popłynął. Wystarczyło wysłuchać, nie przeszkadzać i napisać. Lektura tej książki boli, bo widać w niej jak na dłoni, że bohaterki – przeważnie dziewczyny z dobrych domów – cenzurują swój głos. Przemilczają seksualne upokorzenia, sprowadzają je do ostrożnych „golili nas wszędzie”, zdawkowo opowiadają o szantażach i wymuszaniu na nich w sowieckich łagrach ról „obozowych żon”. Na dodatek z pietyzmem, namaszczeniem i wyuczonym oddaniem odmalowują portrety „naszych bohaterskich chłopców”. Bez skazy, bez rysy, bez plamki na honorze. Opowiadają o sobie, a tak naprawdę o nich! Z pomnikową historią nic się już nie da zrobić. Są przystojni generałowie z wąsem klepiący dzierlatki po policzku, są dzielni partyzanci proszący w agonii sanitariuszkę o ostatniego całusa, są śliczne dziarskie chłopaki poległe nie zaznawszy ciała kobiety (no jasne! Przecież te wojenne były dziewczynami…), są śluby w powstaniu i więzienne przytulani w kolejce po chleb…
A taką miałam nadzieję! Tak liczyłam na to, że dopuszczone do głosu Dzidzie, Magdy, Basie, Jagody i Wandy powiedzą jak było! Tymczasem czytelniczo przespacerowałam się po kolejnej izbie pamięci, po kolejnym muzeum Powstania Warszawskiego. Znów to samo…że wojna to z pozoru męska sprawa, że kobieca wrażliwość, że tu ostrzał a tam szminka…Wyświechtana, odtwarzana na nowo klisza upstrzona całą galerią stereotypów.
Czyta się to świetnie (powtórzę: bo opisane historie są same w sobie mocne), ale…po co? Wszyscy chyba byliśmy kiedyś w Muzeum Orła Białego albo na Westerplatte albo chociaż oglądaliśmy „Czterech pancernych i psa (i dwie śliczne żołnierki)”…
Diane Ducret ze zrozumiałych względów – opowieść o fascynujących partnerkach Wielkich Drani ubrała w formę trzecioosobowej narracji. Na „Kobiety dyktatorów” składają się m.in. szkice biograficzne o Ewie Braun, Elenie Ceauşescu, ale także o obu żonach Stalina, partnerce życiowej Mao Zedonga. Tu już nie ma wątpliwości, że przedstawione kobiety do historii przeszły jako dobrodziejstwo inwentarza idące w pakiecie z piekielnym mężem czy kochankiem.Tu sprawa jest prosta – zaglądamy Wielkim Dyktatorom do alkowy (na przykład po to, żeby dowiedzieć się, który z nich był „tygrysem pań“, a który miał problemy ze swoim Małym Dyktatorkiem). Ciekawie czyta się o życiu miłosnym wielkich wodzów i o kobietach, które żyły w ich cieniu, jeszcze ciekawiej ogląda się zdjęcia. Nie ma się o co złośić: jest zbir, musi być za nim jakaś krwawa Lady Makbet – w najgorszym wypadku Postać Kobieca Niejednoznaczna. W samą definicję takiego ujęcia wpisany jest przecież twardy podział na męskie-żeńskie…Taka konwencja, taki temat. Głupio byłoby się obruszać, prawda?
Claretta Petacci nie opuściła mężczyzny, który jeszcze niedawno był uwielbiany przez miliony Włochów. Stojąc przed plutonem egzekucyjnym, wyszeptała: „Jesteś zadowolony, że zostałam z tobą do końca?”. Elena Ceauşescu i Ewa Braun również zginęły wraz ze swoimi partnerami. Dlaczego pokochały zbrodniarzy i despotów? Jaką odegrały rolę w dziejach najmroczniejszych reżimów XX wieku? Ducret udało się wyjść poza schemat, pokazać niełatwe życie partnerek dyktatorów, które często kończyło się wraz z ich upadkiem.
Jednak tych „Dziewczyn wojennych” przeżyć nie mogę…Takie rozczarowanie, taki zawód. A przy tym taka wspaniała lektura!
Agata Jawoszek
Autor: Łukasz Modelski
Tytuł: Dziewczyny wojenne
Rok wydania: 2012
Wydawnictwo: Znak/ Prawdziwe historie
Stron: 335
* * *
Autor: Diane Ducret
Tytuł: Kobiety dyktatorów
Rok wydania: 2012
Wydawnictwo: Znak/Prawdziwe historie
Stron: 359
Chcę te książki!
Przyznam, że wahałam się między nimi. Kupiłam i czytam „Kobiety dyktatorów”, widzę, że to dobry wybór. 🙂