Dziewczyna z poczty – Stefan Zweig

Wszyscy znamy historie z baśni, filmów, powieści o dziewczynach, kobietach, które pewnego dnia przechodzą metamorfozę, zmieniając się z brzydkiego kaczątka w pięknego łabędzia. Dzieje się to oczywiście przy pomocy księcia lub innego mężczyzny. Potem następuje pocałunek, ślub i piękne długie życie. A co jeśli ta zmiana pozornie tylko prowadzi do szczęścia, by potem ogromnym rozpędem biec ku rozpaczy, zniszczeniu? Życie przecież to nie jest bajka i nie ma tutaj rycerzy na białym koniu. O takiej pokazanej w krzywym zwierciadle rzeczywistości historii Kopciuszka mówi ostatnia powieść Stefana Zweiga „Dziewczyna z poczty”.

Początkowo narracja toczy się bardzo powoli, wręcz nudno – takie bowiem jest życie głównej bohaterki. Christine Hoflehner ma dwadzieścia osiem lat i pracuje jako asystentka pocztowa w malutkim austriackim miasteczku. Jej codzienność niczym nie zaskakuje – praca i opieka nad chorą matką to jej dwa punkty stałe. Jest samotna, nie ma przyjaciół, wycofana, zamknięta w sobie. Sprawia wręcz wrażenie osoby, która nie ma żadnego życia wewnętrznego, żadnych pragnień, pogodzonej z zastaną rzeczywistością.

Wszystko się jednak zmienia, gdy nagle przychodzi do niej telegram od ciotki Klary. Siostra matki, która na co dzień mieszka w Ameryce, wybrała się ze swym bogatym mężem do Szwajcarii i zaprasza Christinę do siebie. Od tego momentu narracja nabiera tempa – podobnie jak życie głównej bohaterki. Już nawet sama podróż pociągiem okazuje się być symbolicznym pokonaniem dystansu między dwoma zupełnie innymi światami, zarówno tymi tkwiącymi w niej samej, jak i tymi zewnętrznymi.

Żyło się tak obok tego wszystkiego, nigdy nie widząc i nawet nie chcąc zobaczyć; bujało się bez sensu w obłokach, w swym malutkim pokoiku (…) a tu już po jednej nocy, po jednym dniu rozpościera się przed człowiekiem owa nieskończona nieskończoność.

Podróż ta jest dla niej wyjściem ze skorupy przyzwyczajeń, wejściem w nieznaną siebie, w świat przemian.

Gdy staje przed Palace Hotel z małą wiklinową walizeczką, w zniszczonych ubraniach, w niemodnej fryzurze, czytelniczka/czytelnik domyśla się, że za chwilę przejdzie przemianę, że ciotka jej pomoże – kupi nową garderobę, zmieni zewnętrznie. Metamorfoza ta wpłynie także i na nią w środku, na jej charakter. Nagle staje się zupełnie inną osobą – żywiołową, energiczną, rozgadaną. Cały czas otoczona jest mężczyznami zafascynowanymi nią, podsyłającymi różnego rodzaju prezenty. Nie może usiedzieć w jednym miejscu, zapomina o chorej matce, żyje zupełnie innym życiem. Czy jednak na pewno swoim? Przez przypadek, pomyłkę zostaje przedstawiona nazwiskiem swojego bogatego wuja, co otwiera jej drzwi do zupełnie wyjątkowego traktowania przez innych. Ale otwiera także wrota dla nienawiści i plotek, zazdrości. To właśnie powoduje kolejną zmianę w życiu Christiny. Nie ma happy endu, ślubu i szczęścia, jak w bajce o Kopciuszku. Jest powrót do biedy, szarej i smutnej codzienności.

Ta szarzyzna dnia staje się dla niej irytująca. Kiedyś pogodzona z własnym losem – dziś budzi ona w niej odrazę. Przypadek kolejny raz zmienia jednak jej życie – spotkanie z Ferdinandem przewróci jej codzienność do góry nogami. I już od początku wiemy, że jest to spacer nad przepaścią, że tych dwoje nie powinno być razem, bo za dużo w nich goryczy, smutku, nieszczęścia. Wszystko bowiem tutaj, nawet najmniejszy szczegół  jest przepełniony smutkiem, biedą, pomalowany na brunatny obrzydliwy kolor. Każde słowo tych dwojga, każda decyzja prowadzi do tragedii, która nie wiemy, czy tak naprawdę się ziści.

„Dziewczyna z poczty” bowiem to niedokończona powieść. Zweig popełnił samobójstwo w 1942 roku, nie godząc się na okrucieństwa II wojny światowej. Ten motyw samobójstwa jest także obecny i w tej powieści – bohaterowie, buntując się przeciwko biedzie, która panuje w powojennej Austrii, braku pracy i szansy na normalną przyszłość, chcą wybrać ucieczkę od życia. Autor jednak ich oszczędza…

Lubię takie prawdziwe powieści – z płynną, bogatą narracją, z bohaterami skomplikowanymi charakterologicznie, ale prawdziwymi, z opisami, które nie nudzą, z fabułą, która płynie, ale jednocześnie każe się zatrzymać, zastanowić, przemyśleć. Lubię teksty, które nie są oczywiste, które zaskakują z każdą stroną, wykręcają tak w toczącej się opowieści, by zaskoczyć czytelniczkę/czytelnika. Po prostu – uwielbiam teksty nieoczywiste. I taką powieścią jest dla mnie ta książka.

                                                                                                   Anna Godzińska

Ocena: 5/5

Tytuł: Dziewczyna z poczty

Autor: Stefan Zweig

Data wydania: 2012

Wydawnictw: W.A.B

About the author
Anna Godzińska
Ukończyła studia doktoranckie na Wydziale Filologicznym Uniwersytetu Szczecińskiego, autorka tekstów o miłości poza fikcją w magazynie Papermint oraz o literaturze w Magazynie Feministycznym Zadra. Fanka kobiet - artystek wszelakich, a przede wszystkim molica książkowa;)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *