Dziennik pokładowy nr 1

1Na polskim rynku mamy zatrzęsienie książek z uniwersum Star Wars. Tak się złożyło, że Gwiezdne Wojny, dość prosta w sumie bajeczka, są w Polsce niezwykle popularne, podczas gdy Star Trek długo pozostawał niemal nieznany. Nawet teraz, gdy zainteresowanie tą marką w naszym kraju trochę wzrosło, a to za sprawą rebootów JJ Abramsa, jedynymi książkami z tego nurtu przełożonymi na język polski pozostają „Rebelia” oraz pierwsza część Dziennika pokładowego” Alana D. Fostera. Ta druga była niejako „badaniem gruntu” na polskim terenie, jej pierwsze wydanie przeszło jednak niezauważenie. Polscy czytelnicy w czasach PRLu nie mieli pojęcia, kim jest kapitan Kirk, Mr Spock i skąd się wziął USS Enterprise, woleli więc Gwiezdne Wojny. Nawet w 1995 roku, gdy seriale pomysłu Gene’a Roddenberryego zaczynały być już całkiem dobrze znane na polskim terenie, nie umiały jakoś „powrwać tłumów”. Wobec braku zainteresowania nie przełożono więc dalszych części opowiadań Fostera z tego cyklu. A szkoda.

Dziennik pokładowy nr 1” składa się z trzech opowiadań, a właściwie scenariuszy literackich do trzech odcinków animowanej serii oryginalnego Star Treka. Różnią się one od tego, co widać na ekranie – o ile ktoś zna tę niezbyt udaną produkcję – i dzieje się ta z dość istotrnego powodu. Scenariusze powstawały z myślą o czwartym sezonie oryginalnej serii, do realizacji którego ostatecznie nie doszło. W związku ze zmianą planów trzeba było skrócić opowiadaną historię, by mieściła się w czasie przewidzianym dla pojedynczego odcinka kreskówki, czyli niespełna trzydziestu minut. Nie wyszło to scenariuszom na zdrowie, a sama seria okazała się niewypałem. Pozostały z niej wspaniałe opowiadania Fostera, zebrane właśnie w cyklu „Dziennik pokładowy„, a napisane na podstawie oryginalnych scenariuszy. Część pierwsza obejmuje trzy z nich:

– Poza najdalszą gwiazdą

– Powtórka z przeszłości

– Pożeracz planet

W pierwszym z nich załoga Enterprise znajduje opuszczony statek, dryfujacy w przestrzeni kosmicznej od setek lat. Gdy próbują go zbadać, na pokład dostaje się niezwykle groźna istota. Przejmuje ona kontrolę nad calym statkiem i wydaje się, że wszelkie próby obrony są skazane na porażkę. Kapitan Kirk musi znaleźć sposób by się jej pozbyć, zanim Enterprise dotrze w zamieszkane rejony galaktyki.

Drugie opowiadanie zabiera czytelnika w przeszłość pana Spocka. Wskutek przypadkowej zmiany linii czasu Wolkanin musi zapobiec… własnej śmierci w dzieciństwie. Jeśli mu się to nie uda, przyszłość ulegnie nieodwracalnej zmianie.

Tomik zamyka opowieść o niezwykłym, liczącym wiele tysięcy mil kosmicznym organizmie, żyjącym z pożerania planet. Chociaż stwór jest inteligentny, nie potrafi zrozumieć, że na jego pożywieniu ktoś mieszka i że niedostrzegalne dla niego drobinki – ludzie – bardzo pragną żyć. Kapitan Kirk podejmuje rozpaczliwą decyzję – jeśli Spockowi, który nawiązał połączenie umysłowe z kosmiczną chmurą, nie uda się jej przekonać, będzie musiał zniszczyć swój statek, by ocalić najbliższą planetę i osiemdziesiąt milionów jej mieszkańców.

Lekki i błyskotliwy, a jednocześnie zwięzły styl Fostera jest wymarzony do opowiadań ze świata Star Treka. Nie ma w nim żadnej rozwlekłości czy ciągnących się przez dziesięć stron rozważań o jakichś abstrakcyjnych sprawach, a mimo to nie można powiedzieć, by pisarz przedstawiał tylko samą akcję. Przeciwnie, w jego książce mamy duży ładunek emocji i i filozofii. Można się z niej dowiedzieć o kodeksie etycznym samej Federacji Planet i o różnicach między rasami, które ją stworzyły. Choć autor unika zbytniej opisowości, potrafi kilkoma zaledwie słowami tak przedstawić danego bohatera, że czytelnik od razu wie o nim prawie wszystko. Czytając „Dziennik pokładowy nr 1” należy szczerze ubolewać nad tym, że nie przełożono na polski pozostałych części serii. Są to opowiadania nie tylko fantastyczne, ale też bardzo inteligentne, precyzyjnie dopracowane w szczegółach naukowych i technicznych. Prawdziwa gratka nie tylko dla polskich trekkerów, ale lazdego wymagającego czytelnika.

Luiza „Eviva” Dobrzyńska

Ocena: 5/5

Tytuł: „Dziennik pokładowy nr 1”

Autor: Alan Dean Foster

Język oryginału: angielski

Okładka: miękka

Ilość stron: 244

Rok wydania polskiego: 1995

Wydawnictwo: REBIS

About the author
Technik MD, czyli maniakalno-depresyjny. Histeryczna miłośniczka kotów, Star Treka i książek. Na co dzień pracuje z dziećmi, nic więc dziwnego, że zamiast starzeć się z godnością dziecinnieje coraz bardziej. Główna wada: pisze. Główna zaleta: może pisać na dowolny temat...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *