Dziecko w Oriencie

dziecko w oriencieOd dawna czekałam na taką pozycję. Na książkę, która będzie w stanie szczegółowo i w przystępny sposób  przybliżyć zarówno mniej, jak i bardziej wymagającemu czytelnikowi sytuację człowieka na Bliskim i Dalekim Wschodzie z perspektywy innej niż – przyznajmy: choć wciąż niewyczerpany, temat to już standardowy – kobieca. Naprzeciw, mam nadzieję, nie tylko moim oczekiwaniom wyszli związani z Uniwersytetem Warszawskim orientaliści, przygotowując zbiór artykułów zatytułowany Dziecko w oriencie (Wydawnictwo Akademickie DIALOG, Warszawa 2013). Pozycja ta stanowi źródło cennych informacji nie tylko na temat sytuacji dziecka w Turcji, Indiach, Nigerii, Chinach, Wietnamie, Afganistanie i Japonii, ale i na temat tradycji, zwyczajów, religii oraz literatury wspomnianych krajów.

Opublikowane w tomie artykuły nie ograniczają się jedynie do nakreślenia sytuacji obecnej, często cofają się w bardzo odległą przeszłość. Pochodzące z I oraz II tysiąclecia p.n.e. dokumenty prawne oraz teksty magiczne stały się podstawą artykułu Opieka nad małym dzieckiem w Mezopotamii, z którego dowiadujemy się m. in. o ochronie kobiet w ciąży (zgodnie z prawem średnio asyryjskim za wywołanie poronienia ciężarnej na winowajcę nakładane były surowe kary, włącznie z karą śmierci  ̶  w przypadku, gdy małżonek kobiety nie posiadał jeszcze potomka płci męskiej), przepowiedniach dotyczących płci oczekiwanego dziecka, roli, jaką w dawnej Mezopotamii pełniły mamki i opiekunki, o przeciwdziałaniu chorobom i złym duchom za pomocą zaklęć i magii (leczeniem dzieci zajmował się tzw. ašipu  ̶  kapłan – egzorcysta) oraz sposobach porzucania potomków (zgodnie z kodeksem Hammurabiego zadłużony mężczyzna miał prawo oddać na służbę – maksymalnie na trzy lata  ̶   a nawet sprzedać swoją małżonkę i dzieci).

Problem zarysowany w artykule Dar w postaci syna w literaturze indyjskiej w głównej mierze dotyczy problemu bezpłodności w starożytnych Indiach oraz znaczenia, jakie dla społeczeństwa miało posiadanie potomka płci męskiej, przedstawione w literaturze indyjskiej (głównie dwóch wielkich epopejach ̶ Mahabharacie i Ramajanie) i bengalskiej. Warto zaznaczyć, że literatura indyjska wspomniany problem przedstawia z punktu widzenia mężczyzny, najczęściej władcy, a bengalska od strony kobiety, choć bezpłodność kobieca i w Indiach była równoznaczna z wykluczeniem ze społeczeństwa  ̶  kobietę, która nie mogła mieć dzieci, uznawano za bezużyteczną. W Indiach dla króla konsekwencją braku potomka była utrata dobrego wizerunku: sanskrycka epopeja Mahabharata wspomina, iż bezpotomnego władcy nie chciano oglądać podczas audiencji, gdyż nie przynosił już pomyślności. Artykuł wymienia też rodzaje składanych ofiar i podejmowane środki zaradcze (zaklęcia, potrawy, asceza przyszłego ojca, błogosławieństwo boga Sziwy lub wieszcza), mające pomóc królowi spłacić swój dług, gdyż  ̶  jak pisze autorka, Barbara Grabowska posiadanie syna jest długiem wobec przodków, którego spłacenie należy do obowiązków każdego hindusa (s. 143).

Podmiotem drugiego zamieszczonego w książce artykułu B. Grabowskiej jest ósme wcielenie Wisznu i jednocześnie jeden z najpopularniejszych bogów Indii – Kryszna. W artykule zatytułowanym Cudowne dziecko Kryszna czytelnik ma okazję zapoznać się z mającymi swój źródłosłów w starożytnej indyjskiej literaturze opisami zabaw i czynów bohaterskich jedynego indyjskiego boga czczonego w postaci dziecka.

Dzieci w Afganistanie  to artykuł o charakterze reportażowym, zakończony krótkim wywiadem z afgańskim ministrem edukacji, dr. Farooqiem Wardakiem. Autorka, Maria Amiri przybliża czytelnikowi sytuację w wieloetnicznym i cierpiącym od przeszło trzydziestu lat od wojen i konfliktów wewnętrznych kraju, o dziecku zaś pisze przede wszystkim w kontekście jego edukacji (istnienie dwóch systemów nauczania: świeckiego i religijnego: szkoły koraniczne), zwracając uwagę na ułomności owego szkolenia (brak odpowiednio wyspecjalizowanej kadry, brak obiektów szkolnych: dzieci często uczą się w meczetach, w prywatnych domach, na ziemi lub na podłodze). W społeczeństwie afgańskim plemię jest ważniejsze od jednostki, a prawo zwyczajowe, lokalne – od państwowego. Syn jest bardziej pożądany niż córka, gdyż to on jest żywicielem rodziny, kontynuatorem jej tradycji i opiekunem rodziców na starość (w Afganistanie nie ma instytucji domu starców, coraz powszechniejszych np. w sąsiednim Iranie). Podobnie jak w innych blisko ˗ i dalekowschodnich społecznościach, w Afganistanie także istnieje silne rozgraniczenie strefy żeńskiej i męskiej. Dostęp do świata afgańskich kobiet strzeżony jest silnie przez mężczyzn (mężów, braci, ojców, czasem i synów), którzy nie dopuszczają do kontaktu obcych mężczyzn ze „ swoimi ” kobietami (np. w tradycyjnych domach, pomimo iż rolą dziewcząt jest przyjmowanie gości, kiedy okazują się nimi mężczyźni, podejmują ich chłopcy). Autorka wspomina też o zwyczajach i obyczajowości afgańskiej, a charakter dzieci opisuje w następujący sposób:

Dzieci afgańskie, w szczególności chłopców, cechuje pewność siebie, śmiałość, zaborczość, spryt, wrodzona duma i honor. Dziewczynki mają podobne cechy, ale je ukrywają, bo na pokaz mają być ciche, skromne, grzeczne i posłuszne. Jednak ich prawdziwa natura jest odmienna. To nakazy kulturowe skłaniają je do takiego sposobu bycia. Dzieci afgańskie szybko dojrzewają, w młodym wieku stają się dorosłe i w porównaniu z ich rówieśnikami w Europie spoczywa na nich duża odpowiedzialność (s. 122 ).

Mniejszość wietnamska należy do największych w naszym kraju. Teresa Halik, autorka artykułu Dziecko wietnamskie w rodzinie i społeczeństwie, szacuje liczbę imigrantów z Wietnamu na ok. 25 tys. osób. Bazująca na modelu konfucjańskim tradycyjna wietnamska rodzina funkcjonowała w oparciu o dwie najważniejsze zasady: powinności dzieci wobec rodziców i przodków (tzw. cnota synowska hieu, podług której dziecko przez całe życie spłaca swój dług wobec ojca i matki) oraz przestrzeganiu niezmiennej od lat etykiety i jak najlepszym wypełnianiu swojej, również nie zmieniającej się od pokoleń, roli społecznej (zgodnie z przysłowiem: postępuj tak, jak postępowano dawniej).Wietnamska rodzina to rodziną patriarchalna, a małżeństwo (często poligamiczne) stanowiło połączenie interesów rodzin i miało główny cel: sprowadzenie na świat jak największej liczby potomków (posiadanie pięciorga dzieci było normą, choć przeważnie w rodzinie było ich siedmioro, albo i więcej). Rodzice wyczekiwali przede wszystkim syna, córka stawała się dzieckiem upragnionym, jeżeli spełniła oczekiwania rodziny, związane głównie z wydaniem na świat wnuka. W Wietnamie obowiązywała segregacja płci: chłopcy i dziewczynki mogli przebywać ze sobą do 5 lub 6 roku życia, a następnie dziewczynki przechodziły pod opiekę matek, aby od nich uczyć się swoich przyszłych ról społecznych. Co ciekawe, o ile nauka przekazywana synowi przez ojca uznawana była za wystarczająca, dziewczynka dodatkowo musiała pobierać nauki stosownego zachowania (głównie wobec przyszłego męża i jego rodziny) oraz opieki nad domem i dziećmi. W swoim artykule autorka, poza charakterystyką zasad, w oparciu o które funkcjonowała wietnamska rodzina, opisuje też zwyczaje związane z narodzinami dziecka i nadaniem imienia (nie odwołując się do konkretnego roku czy epoki). I tak w Wietnamie dzieckiem nie należało się publicznie zachwycać ani pokazywać go osobom spoza rodziny przez pierwsze sto dni od jego przyjścia na świat. Podziw czy uznanie mogłyby bowiem przyciągnąć uwagę demonów, a te zawładnąć duszą noworodka (podobna koncepcja, tzw. złego oka, funkcjonuje także w Iranie oraz krajach arabskich). Teresa Halik pisze:

Także w trosce o bezpieczeństwo dziecka nadawano mu w początkowym okresie życia brzydkie imię – takie, które miało zniechęcić złe duchy. Na wsiach chłopcom często nadawano imię „Thang cu” – penis, a dziewczynce „Cai him” – wagina. Chłopcom, szczególnie w przypadku, jeśli był to długo oczekiwany syn, nadawano też imię „Con be” – mała dziewczynka, by zmylić złe duchy. Do częstych praktyk, których celem było oszukanie demonów, należało ubieranie małych chłopców w ubranka dziewczynek (s. 235).

Zmiana imienia na prywatne, funkcjonujące w obrębie rodziny następowała, gdy dziecko osiągnęło wiek dwóch lub trzech lat, a o wyborze imienia decydował dziadek ze strony ojca. Kolejne imię (tzw. imię oficjalne) przyjmowane było już w dorosłym wieku (18 – 21 lat), które to imię było odnotowywane w państwowym urzędzie. I choć dziś nie nadaje się już imion prywatnych, a większość wspomnianych wyżej praktyk odeszła w zapomnienie, echa wiary w złe duchy mogące zaszkodzić nowonarodzonemu wciąż mają niemałe znaczenie.

Choć wiedzę na temat szkolnej edukacji wietnamskich dzieci zgłębimy jedynie w zarysie, na uwagę czytelnika zasługuje kończący artykuł fragment obrazujący przebieg integracji wietnamskich dzieci z ich polskimi kolegami, oparty na wynikach badań autorki niniejszego artykułu T. Halik i E. Nowickiej, szerzej przedstawionych w wydanej w roku 2006 książce Dziecko wietnamskie w polskiej szkole. Zmiana kulturowa i strategie przekazu kultury rodzimej w zbiorowości Wietnamczyków w Polsce.

Dziecku w Turcji poświęcone zostały dwa artykuły: Dziecko w Republice Tureckiej oraz Literatura dla dzieci i młodzieży w Turcji w XX wieku. Pierwszy z nich omawia sytuację dziecka w świetle prawa (tj. przyjętej z dniem 9 września 1994 r. Konwencji O Prawach Dziecka, a także obowiązującym od początku 2002 roku Kodeksie cywilnym oraz Kodeksie Karnym i konstytucji), a drugi przedstawia zarys dziejów literatury skierowanej do najmłodszych odbiorców. Z powodu zestawienia sporej ilości tytułów i nazwisk pisarzy artykuł może być pewnego rodzaju przewodnikiem dla czytelnika chcącego głębiej poznać meandry tureckiej literatury dziecięcej.

Kolejny artykuł, autorstwa Ewy Machut ˗ Mendeckiej wyczerpująco przedstawia sytuację dziecka w islamie i kulturze arabskiej (regulowanej przede wszystkim przez szariat – prawo islamskie oraz urf – prawo zwyczajowe) od czasów przedislamskich (dżahilija   ̶  okres niewiedzy i ciemności), poświęcając też sporo uwagi motywom dziecięcym obecnym w XX ˗ wiecznej arabskiej literaturze postkolonialnej, filmie i serialach, a także pochylając się nad  kwestią edukacji (autorka przytacza fragmenty libijskiego, syryjskiego i egipskiego podręcznika, aby czytelnik sam mógł prześledzić sposób myślenia i wzorce, które przekazuje się najmłodszym adeptom nauki) i sytuacji rodziny w dzisiejszych czasach (wzrastające tendencje do jej indywidualizacji, tzw. rodzina nuklearna).

Mimo dominującego w krajach arabskich patriarchalizmu, zgodnie z islamem to matka winna być najważniejszą osobą w życiu muzułmanina. Z tego powodu matki ( tak samo jak w Indiach) zarządzają całą arabską rodziną i to im podlegają synowe, które po ślubie zamieszkują dom rodzinny małżonka, a niegdyś to właśnie one kierowały haremami swoich synów. W krajach arabskich podobnie jak w Wietnamie narodzinom dziecka towarzyszą szczególne obrzędy. Pierwszym i najważniejszym jest wprowadzający nowonarodzonego do wspólnoty muzułmańskiej. Odbywa się on zaraz po narodzinach, gdy ojciec dziecka szepce mu do prawego ucha wyznanie wiary (tzw. szahadę ), a do lewego – przeznaczone mu imię. Innym, wartym wspomnienia zwyczajem jest ten związany z zakopywaniem pępowiny nowonarodzonego.

Jeśli rodzice pragnęli, aby dziecko było prawowiernym muzułmaninem, wówczas zakopywali jego pępowinę koło meczetu, jeśli chcieli, by syn lub córka dobrze się uczyli, zakopywali ją koło szkoły. Dziś szpitale położnicze pozbywają się pępowin, zgodnie z obowiązującymi procedurami, ale z praktykowanej dawniej tradycji wywodzi się popularne powiedzenie: gdy ktoś często chodzi w jakieś miejsce, mówi się, że pewnie jego pępowina została tam zakopana [1].

Artykuł poświęcony dzieciom z muzułmańskiej części Nigerii skupia się głównie na edukacji (swoisty konflikt wynikający z istnienia dwóch odrębnych ścieżek edukacyjnych: świeckiej i religijnej, charakterystyka zasad obowiązujących w szkole koranicznej itd.) i zasadach, na których oparte jest wychowanie potomków w zamieszkałej w głównej mierze przez lud Hausa północnej części kraju. Reguły wychowania trafnie obrazuje hausańskie przysłowie: Mutum na mutane ne, czyli: „Człowiek należy do innych ludzi” (s. 19). Wytycznych wychowawczych szuka się również w Koranie. Dziecko w tej społeczności traktowane jest przede wszystkim jako członek społeczeństwa, a dopiero w drugiej kolejności jako członek rodziny, a jego wychowaniem zajmują się nie tylko ojciec i matka, ale także rodzeństwo i pozostali krewni. Jako ciekawostkę pokazującą jakie znaczenie ma w hausańskiej kulturze posiadanie potomka, można uznać fakt, iż w tej społeczności osobą dorosłą jest dopiero ten, kto sam doczekał się potomka.

A gdybyśmy chcieli się dowiedzieć, jakie czynniki kształtują nowe japońskie pokolenia? Artykuł Kultura a wychowanie – japońska droga do edukacji dziecka udziela nam odpowiedzi, rozpoczynając opis japońskiego społeczeństwa charakterystyką sintoizmu i konfucjanizmu jako systemów tworzących (przede wszystkim sintoizm) podstawę cywilizacji i tradycji japońskiej, opartej na wspólnych dla obu systemów tolerancji wobec innych wierzeń, kultu przodków oraz na okazywaniu szacunku starszym. To właśnie tradycja decyduje o całokształcie wychowania i edukacji:

Uważa się więc, że podstawowe cechy narodowego charakteru Japończyków mają swe źródła właśnie w sintoizmie, który jest kojarzony z wszelkimi narodowymi aspektami kultury. Typowymi cechami japońskiego charakteru narodowego, mogącymi wpływać na wychowanie dzieci są m. in.: schludność i czystość rytualna, skrywanie emocji, wytrwałość i upór, konformizm, ceremonialność w zachowaniu, precyzja, pedanteria, perfekcyjność i skromność (s. 217).

W drugiej części artykułu autorka opisuje etapy edukacji, od przedszkola aż do zakończenia szkoły wyższej; wspomina też o umiejętności współpracy z innymi, na którą kładzie się nacisk już w przedszkolu, i – niekiedy stojącym z nim w sprzeczności – nastawieniu na osiągnięcie przez dziecko jak największych osobistych sukcesów, mających zapewnić mu jak najlepszą przyszłość.

W Chinach rodzina stanowiła patriarchalną instytucją hierarchiczną, w obrębie której relacje nie opierały się na uczuciach, ale dokładnym wypełnianiu przyporządkowanych do każdego powinności, zależnych od płci i wieku:

W najlepszym konfucjańskim duchu odmienne traktowanie osób różnej płci nie było postrzegane jako poddanie kobiet mężczyznom, lecz jako podstawa harmonijnych stosunków w rodzinie i państwie (s. 188).

Odmienne traktowanie chłopców i dziewczynek odnotowano już w zbiorze najstarszych chińskich utworów poetyckich, Księga przemian. Znamienne jest, że kiedy w Chinach była mowa o dziecku, bez wspominania jego płci, dotyczyło to dziecka płci męskiej. W artykule Dziecko w społeczeństwie chińskim kontynuowany jest wątek przedstawiający różne metody wyróżniania synów i dyskryminacji dziewczynek ˗ tak dawniej, jak i współcześnie (m.in. w związku z realizowaną od 1979 roku w Chinach tzw. „polityką jednego dziecka”), omówiona zostaje obrzędowość związaną z nadaniem imienia (m.in. porusza się kwestię imienia standardowego i społecznego), oraz ciążą, porodem i połogiem (podobnie, jak np. w krajach arabskich obawiano się wpływu złych duchów na noworodka, i próbowano  je odstraszyć rozmaitymi metodami, np. przedmioty w kolorze czerwonym przywiązywano do nadgarstków lub kostek albo haftowano na bucikach wizerunek tygrysa). Nie pominięto też elementów związanych z edukacją i wychowaniem, podkreślony jest wpływ, jaki miały na oba surowe nakazy związane z „miłością synowską”, w zasadzie równoznaczną z utratą własnej woli, oraz kult przodków, niezwykle istotny w większości dalekowschodnich społeczeństw, nakładający na mężczyznę (jako tego, który, w odróżnieniu od kobiety, niezmiennie przynależy do rodu swojego ojca) szereg zobowiązań.

Opracowanie Dziecko w Oriencie oceniam pozytywnie. Książka ta spełni wymagania dociekliwych, zainteresowanych Bliskim i Dalekim Wschodem czytelników, choć zabrakło tutaj informacji o sytuacji dziecka w Armenii, Iranie czy Korei.

Dorota Słapa

Tytuł: Dziecko w Oriencie

Autor: praca zbiorowa pod redakcją  D. Chmielowskiej,  B. Grabowskiej, E. Machut ˗ Mendeckiej.

Liczba stron: 258

Wydawnictwo: Akademickie DIALOG

Ocena: 4,5 / 5

[1] I.T. Drózd, Życie codzienne w Abu Zabi. 1989  ̶  2004, Wydawnictwo Akademickie DIALOG, Warszawa 2004, s. 98.

About the author
Dorota Słapa
Dorota Słapa. Rocznik 1984. Iranistka z wykształcenia i zamiłowania. Absolwentka Wydziału Orientalistycznego UJ. Doktorantka historii Iranu na Uniwersytecie Teherańskim. Tłumaczka języka perskiego. Skoncentrowana przede wszystkim na współczesnej literaturze perskiej, którą pragnie przybliżać polskiemu czytelnikowi. Jej przekłady ukazały się m.in. w „Biuletynie Iranistycznym” (nr.1/2010) oraz na stronach: www.literaturaperska.com i www.artpapier.com Artykuły poświęcone twórczości irańskich pisarek, takich jak: Zoja Pirzad, Fariba Vafi i Goli Taraghi publikowała m.in. na perskojęzycznej stronie: www.antropology.ir oraz w „Oriencie” nr.1(13)2013. Obecnie pracuje nad przekładem zbioru opowiadań "My jesteśmy tutaj” autorstwa kurdyjskiego pisarza, Beroża Akreji. Pisze poezje po persku i po polsku.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *