Dzieci rewolucji. Głos pokolenia. Recenzja książki „Riot Baby” Tochiego Onyebuchi

„Teraz jestem tutaj”
(Tochi Onyebuchi)

Każde pokolenie ma swoje traumy. Bohaterowie powieści Onyebuchiego prowadzą nas przez przepełnione ogniem, przemocą i niesprawiedliwością życie czarnoskórych mieszkańców Los Angeles i Nowego Jorku. Porywająca proza zaprasza nas do zapoznania się z ich historią, która jest nam bliższa, niż by się mogło wydawać.

Ucieczka

W książce „Riot Baby” przeplatają się dwie historie – brata i siostry. Ella i Kevin, wychowani między jednym zamachem a drugim, między strzelaniną a zamieszkami, uczą się żyć na ulicach niebezpiecznych dzielnic wielkich amerykańskich miast.

Od dziecka nauczeni strachu o siebie nawzajem, starają się za wszelką cenę uchronić przed losem, jaki jest im pisany. Mimo miłości, która zdaje się rosnąć w siłę wprost proporcjonalnie do otaczającej ich przemocy, wyrwanie się z systemu, który od początku zaplanował dla nich miejsce, wydaje się niemożliwe.

W głowie

Kevin urodził się w trakcie zamieszek, a starsza Ella robi wszystko, żeby ochronić brata przed przemocą. Jej strach i traumy są jednak za duże. Nagromadzenie tych emocji objawia się u niej Tym Czymś. Niesprecyzowane zdolności dziewczyny pozwalają jej na dysocjację, ucieczkę przed rzeczywistością, ale też spojrzenie na nią z innej perspektywy.

Narracja w głowie Eli, jej strumień świadomości, jest jak podróż do Ameryki – zmęczonej, nabrzmiałej od agresji i animozji. Z czasem Ella w swoje wycieczki zabiera brata. Ich wspomnienia, głosy, emocje łączą się w całość historii ich rodziny, przyjaciół, znajomych, a zarazem całej czarnoskórej społeczności USA.

Kręgi

Tochi Onyebuchi na pomysł napisania tej książki wpadł podczas pobytu w Paryżu. Miasto żyło wówczas wyrokiem sądu, uniewinniającym policjantów, którzy doprowadzili do śmierci Michaela Browna i Erica Garnera.

Pisarz zaobserwował wówczas, jak jeden bezsensowny akt przemocy wpływa na inne osoby. Jak zło wyrządzone jednemu człowiekowi zatacza coraz szersze kręgi w jego najbliższym i dalszym otoczeniu, jak przyczynia się do traumy, która już na lata, gdzieś podskórnie, będzie im towarzyszyć.

Teraz

Momentami „Riot Baby” wydaje się powieścią futurystyczną, zawiera elementy science fiction. Tak naprawdę jednak nie ma w niej czasu. Kiedyś, teraz i jutro zlewają się w całość. Wszystko cały czas jest takie samo, bo przyczyna zdarzeń pozostaje niezmieniona.

Rasizm, niesprawiedliwość i obojętność tworzą podwaliny społeczności, w której żyją Kevin i Ella. Nie mają pomysłu, jak to zmienić, co zrobić, żeby odwrócić ten zaakceptowany przez wszystkich, a niedopuszczalny porządek. Czytając „Riot Baby”, odnosimy wrażenie, że ogień bucha na nas z każdej strony książki i musimy być w stanie ciągłej gotowości, żeby się nie oparzyć.

Widok na zmianę

Mimo ogromnej agresji, z którą muszą mierzyć się na co dzień bohaterowie książki, a także czytelnicy, jest w tym wszystkim doza innych emocji. Przyjaźń, troska, miłość – ta najczystsza, przepełniona wyłącznie dobrymi intencjami wobec drugiego człowieka. I mimo że często jest niezrozumiana, właśnie w niej upatrywać można nadziei.

Mimo bólu, jaki ludzie sobie nawzajem zadają, gdzieś w środku, głęboko, tli się ta iskierka. Może kiedyś ktoś wznieci z niej płomień i perspektywa prawdziwej zmiany stanie się realna. Podążając za głosami bohaterów „Riot Baby”, stajemy się częścią historii pokolenia, które ma dość czekania na zmiany. Muszą zacząć się teraz. Tylko kiedy to „teraz” nastąpi?

About the author
Marta Gocka
Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego na wydziałach Dziennikarstwa i Teatrologii. Pasjonatka podróży, gór oraz literatury. Rok studiów w Barcelonie, zaowocował biegłą znajomością języka hiszpańskiego. Copywriterka, autorka wielojęzycznych blogów, a z zamiłowania pisarka. We wszystkim, co robi, najbardziej ceniąca ludzi i ich historie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *