„Dzieci jak muły”. Dehumanizacja animalistyczna w poradniku dla rodziców Jak trenować dziecko?

1aDehumanizacja, czyli odczłowieczenie, odbieranie człowiekowi lub grupie cech ludzkich i znamion człowieczeństwa, „może stanowić reakcję obronną i przystosowawczą […], najczęściej jednak niesie ze sobą niebezpieczne konsekwencje”[1]. Jednym z przykładów najtragiczniejszych skutków dehumanizacji ogromnej grupy ludzi jest oczywiście Holokaust z towarzyszącą mu antysemicką retoryką przesyconą „sformułowaniami, porównaniami, czy metaforami, które można określić mianem »zoologicznych«”[2].

Wśród technik dehumanizacji znajduje się bowiem etykietowanie, stosowanie określonego nazewnictwa, w tym między innymi metafor odzwierzęcych. Ten rodzaj odczłowieczania, określony przez profesor Marię Dudzikową mianem dehumanizacji animalistycznej[3], stosowany jest często w odniesieniu do dzieci (np. w przysłowiach typu „Dzieci i ryby głosu nie mają”). Odzwierzęcymi metaforami dehumanizującymi dzieci przesycony jest również poradnik dla rodziców pt. Jak trenować dziecko? Trening czyni mistrza autorstwa Michaela i Debi Pearl.

Książka ta została wydana w 2010 roku przez jedno z wydawnictw o profilu chrześcijańskim – Oficynę Wydawniczą Vocatio. Dwa lata później kontrowersyjne, oparte na karach cielesnych metody „trenowania dzieci w posłuszeństwie” dotarły do opinii publicznej i wywołały tak zwaną burzę medialną. Rzecznik Praw Dziecka Marek Michalak zgłosił książkę do prokuratury, argumentując, że nawołuje ona do popełnienia przestępstwa (bicie dzieci w naszym kraju jest bowiem zabronione), a wydawca, nie czekając na wyrok sądu, wycofał ją ze sprzedaży[4].

Nie można więc już kupić poradnika, którego autorzy porównują proces wychowywania dzieci do tresury zwierząt, a same dzieci – do myszy, szczurów, psów, koni i mułów. Na samym wstępie piszą o proponowanych w książce metodach wychowawczych:

3aa„Prawdy te nie są wcale jakimiś nowymi, głębokimi odkryciami będącymi wynikiem profesjonalnych badań, ale raczej tymi samymi technikami, które amisze stosują do ćwiczenia swoich upartych mułów”[5].

Według Pearlów dzieci można i należy szkolić za pomocą metod stosowanych w tresurze zwierząt:

„Aby nauczyć go zatrzymywania się, treser prowadzi konia za uzdę i w pewnym momencie mówi »Prrr«!, a następnie staje. Trzymany mocnym uchwytem za uzdę, koń musi się zatrzymać. Po kilku takich próbach do zatrzymania konia wystarczy już samo słowne polecenie”[6].

Metaforyka ta pojawia się na kartach książki wielokrotnie i odzwierciedla przekonanie Pearlów, że „już małe dzieci można ćwiczyć w posłuszeństwie. Trening taki niekoniecznie wymaga od dziecka zdolności rozumowania, bo […] nawet myszy i szczury można wytresować, aby reagowały na określone bodźce. Za pomocą odpowiedniego treningu można nauczyć psa doskonałego posłuszeństwa. Jeśli da się wyszkolić psa […], czyż jako rodzice nie jesteśmy bardziej uprawnieni do większych oczekiwań wobec naszych rozumnych dzieci? Czyżby nie dało się tak wyćwiczyć dzieci, aby nie ruszały określonych rzeczy?”[7].

Warto w tym miejscu wyjaśnić, że autorzy poradnika zalecają warunkowanie dzieci przy użyciu dobranej do ich wielkości rózgi lub innego przedmiotu przeznaczonego do „treningu” już od niemowlęctwa. Proponują oni uczenie niemowląt znaczenia słowa „nie” za pomocą bicia i podczas specjalnie przygotowanych „sytuacji treningowych”. W swojej książce zamieszczają szczegółowe instrukcje takiego „treningu”, na przykład:

„używając swoich okularów jako przynęty, ustaw dziecko tak, by mogło ich łatwo dosięgnąć. […] Kiedy wyciągnie rączkę, aby je chwycić, nie cofaj twarzy, nie broń się. Powiedz spokojnie: »Nie«. […] Jeśli jednak dziecko sięgnie, aby dotknąć twoich okularów, ponownie powiedz mu »nie« i zamiast zmieniać ton głosu, wymierz mu korygujący raz rózgą lub elastyczną linijką po ręce, aby dać mu odczuć NIEWIELKI BÓL […]. Być może potrzeba będzie kilku dalszych prób, […] ale w końcu się nauczy. Poprzez ten proces dziecko zacznie kojarzyć korygujący ból ze słowem »nie«. Bardzo szybko nadejdzie moment, gdy wystarczy samo słowo, aby uzyskać posłuszeństwo”[8].

Oprócz tego rodzaju instrukcji Pearlowie przytaczają też w poradniku wiele przykładów zastosowania treningu w praktyce – zarówno przez nich samych, jak i innych rodziców. Zachwycają się na przykład pewnym amiszem, który „trenował” swego zaledwie rocznego synka, pragnącego zejść z jego kolan i iść do mamy. Opis tego treningu zajmuje 2 strony, przytoczę więc tylko mały fragment:

„Teraz walka rozgorzała na dobre. W końcu ktoś musiał się podporządkować. Albo ojciec swoją kapitulacją potwierdzi, że roczny uparciuch może rządzić swoimi rodzicami, albo rodzice potwierdzą własny autorytet. Stawką tej walki było szczęście całej rodziny, a także dusza dziecka. […] W ciągu następnych 45 minut chłopiec przekładał nogę niezliczoną ilość razy i za każdym razem dostawał klapsa. Przez cały czas ojciec zachowywał anielską cierpliwość i spokój. […] W przeszłości wytresował już wiele koni i mułów, znał więc wartość cierpliwej wytrwałości. W końcu chłopiec uległ ojcu, siedział tak, jak został posadzony”[9].

2aTego rodzaju trening, który – jak widać – może się wiązać z biciem maleńkich dzieci „niezliczoną ilość razy”, ma na celu wykształcenie w nich nie tyle zwykłego posłuszeństwa względem rodziców, lecz pełnego, natychmiastowego posłuszeństwa i całkowitej uległości. Michael Pearl o osiągniętych przez niego efektach wychowawczych pisze z zadowoleniem:

„Nawet dziś, nie patrząc na dzieci, mogę pstryknąć palcem, wskazując na podłogę, a wszyscy (także drągale o wzroście ponad sto osiemdziesiąt centymetrów) natychmiast siadają. Mogę wskazać na drzwi, a wszyscy wychodzą”[10].

Zgodnie z jedną z teorii „bycie człowiekiem wiąże się z posiadaniem wolnej woli, własnych intencji, »własnego zdania«, świadomości i doświadczaniem emocji”[11]. Autorzy poradnika Jak trenować dziecko? odmawiają dzieciom wszystkich tych cech człowieczeństwa i czynią z nich domowe zwierzęta wytresowane do natychmiastowego spełniania poleceń swoich panów – rodziców.

Pearlowie stosują jednak dehumanizację nie tylko w celu wyrażenia swoich poglądów na miejsce dzieci w rodzinie. Chcą oni również w ten sposób pomóc innym rodzicom, czytelnikom ich książki, w pozbyciu się skrupułów i ludzkich odruchów wobec dzieci. Jak bowiem wiadomo, „techniki dehumanizacji skutecznie chronią oprawcę przed reakcją emocjonalną na cierpienie ofiary”[12], a odczłowieczenie ofiar uważa się zwykle za warunek przemocy[13]. Autorzy poradnika dehumanizują więc dzieci, porównując je do rozmaitych tresowanych zwierząt, a ponadto apelują do czytelników:

„Nie pozwólcie się zastraszyć ani wpędzić w poczucie winy. Kontynuujcie karcenie […]”[14]

i piszą wprost, że:

„Rodzice powinni pamiętać, aby płacz dziecka nie wpływał na intensywność ani ilość wymierzonych razów. Uczucia rodziców mogą bowiem stanowić przeszkodę na drodze pełnego oczyszczenia”[15].

Maria Łopatkowa o biciu na zimno, czyli takim, jakie zalecają Pearlowie (bez gniewu, spokojnym i metodycznym), powiedziała, że jest „nieludzkie”[16]. Bez wątpienia miała rację. Ten rodzaj przemocy wobec dzieci wiąże się bowiem z dehumanizacją zarówno ofiar, jak i – w pewnym sensie – sprawców, którzy muszą pozbyć się ludzkich uczuć (nie tylko złości, ale przede wszystkim współczucia) i przekształcić w zimne, niewzruszone maszyny do bicia.

A wszystko to w imię Boga – osobowego Boga! – i miłości.

Referat wygłoszony 12 kwietnia 2016 roku podczas konferencji „Bestiarium: Koń” na Uniwersytecie Gdańskim”: http://www.ikndok.ug.edu.pl/pl/dotychczasowe_przedsiewziecia–bestiarium–kon_2016/

[1] M. Pachowicz, Utrata twarzy, czyli o upokorzeniu w aspekcie społecznym i jednostkowym, „Parezja” 2014, nr 2, s. 15.

[2] Ł. M. Wojciechowski, „Der Jude” – „Ten Żyd” – geneza, funkcjonowanie i siła trwania wizerunku, http://www.obieg.pl/artmix/1719 [dostęp 5.03.2016].

[3] Zob. M. Dudzikowa, Oznaki dehumanizacji szkoły. W perspektywie metaforyki odzwierzęcej, [w:] H. Kwiatkowska (red.), Uczłowieczyć komunikację. Nauczyciel wobec ucznia w przestrzeni szkolnej, Kraków 2015.

[4] Zob. P. Wacławik, Jak trenować dziecko? – oświadczenie wydawcy, http://chrzescijanin.pl/kontrowersje-jak-trenowac-dziecko/ [dostęp: 5.03.2016].

[5] M. i D. Pearl, Jak trenować dziecko? Trening czyni mistrza, Warszawa 2010, s. 6.

[6] Ibidem, s. 17.

[7] Ibidem, s. 13-14.

[8] Ibidem, s. 22-23.

[9] Ibidem, s. 31.

[10] Ibidem, s. 141.

[11] K. Mudyń, Między dehumanizacją a antropomorfizacją. Powracający problem natury ludzkiej, „Czasopismo Psychologiczne – Psychological Journal” 2014, nr 20, s. 52.

[12] M. Pachowicz, op. cit., s. 16.

[13] Można się jednak spotkać z opiniami przeciwnymi. Na przykład Wolfgang Sofsky twierdzi, że „Nie jest prawdziwe szeroko rozpowszechnione przekonanie, że ludzkim okrucieństwom potrzebny jest dystans społeczny i dehumanizacja drugiego człowieka. To tak, jakby przyjąć założenie, że ludzie potrafią zamęczać i zarzynać tylko te stworzenia, które nie są przedstawicielami ich własnego gatunku”. W. Sofsky, Traktat o przemocy, Wrocław 1999, s. 182.

[14] M. i D. Pearl, op. cit., s. 161.

[15] Ibidem, s. 95.

[16] [16] M. Łopatkowa, Bici biją – z życia wzięte, [w:] J. Bińczycka (red.), Bici biją, Warszawa 2001, s. 51.

Anna Golus

About the author
Słuchaczka Filologicznych Studiów Doktoranckich UG. Temat doktoratu: wizerunek dzieci w programach reality TV. Publicystka i autorka kilku e-booków oraz wielu artykułów dotyczących głównie rodzicielstwa i przemocy wobec dzieci. Publikacje w czasopismach „Tygodnik Powszechny”, „Przekrój”, „W sieci”, „Dziecko”, „Bliza”, „Znak”, „Niebieska Linia” i „Gdańskie Zeszyty Kulturoznawcze” oraz serwisach internetowych madrzy-rodzice.pl, naszemaluchy.pl, englishstory.pl, foch.pl, wpolityce.pl i szuflada.net. Inicjatorka kampanii „Kocham. Nie daję klapsów” i akcji „Książki nie do bicia”. Autorka petycji w sprawie ochrony prywatności dzieci w programach telewizyjnych.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *