Dymna – Elżbieta Baniewicz

dymna-b-iext24961337Lubię czasem wetknąć nos w cudze sprawy. Zajrzeć w prywatne fotografie i poczytać cudze listy. Przenika mnie dreszczyk emocji wywołany analizowaniem innego życia. A jeśli wszystko dzieje się za pozwoleniem, plotkowanie staje się subtelnym doświadczeniem.

Szperałam sobie ostatnio w życiu bardzo pięknej i mądrej aktorki. Ba! Nawet obejrzałam jej akty robione przez pierwszego męża. Kilka wieczorów poświęciłam zadumie nad wartością zdrowia. Dziwne, wszystko w czymś takim trywialnym jak plotka? Informacja o aktorce? Sprawdzona, zatem nie wyssana z palca. Zapisana w doskonałym albumie, pięknej książce pod tytułem „Dymna”. Naprawdę, autorka Elżbieta Baniewicz wykonała kawał dobrej roboty. Doskonała teatrolożka napisała już wcześniej biografie Kazimierza Kutza i Janusza Gajosa, w roku 1997 pojawiła się monografia „Anna Dymna – ona to ja”, do której Baniewicz postanowiła powrócić. Uzupełnić informacjami składającymi się na życie aktorki. Właściwie fenomenalne, bo po przeczytaniu tomu ma się wrażenie, że o Dymnej wciąż za mało się mówi. Jest coś takiego w tej biografii, co nie pozwala czytelnikowi zaszufladkować aktorki. Albo przeczytać i zapomnieć. Po biografii Dymnej trzeba trochę pomyśleć.

Tom to 18 rozdziałów doskonale łączących się w sposób łagodny, nawet jeśli traktują o rzeczach całkowicie odmiennych. Weźmy dla przykładu „Miłość życia – Wiesław Dymny” oraz następny „Czarna seria z happy endem”. Ten pierwszy opowiada o wielkiej, cudownej miłości, drugi zahacza o serię wypadków i śmierć. Smutna była młodość Anny. Wielka miłość skończyła się, kiedy aktorka miała 27 lat, a Wiesław niespodziewanie umarł. Do tej pory nie udało się ustalić, co było przyczyną tej śmierci. Los nie szczędził pięknej aktorce tragicznych zdarzeń. Była uczestniczką kilku bardzo poważnych wypadków, po których cudem stawała na nogi po długich latach. Jak sama opowiada, stała się obiektem żartów dotyczących wyjazdów na plan filmowy. Baniewicz pisze: „Była kompletnie załamana, uwierzyła w złe moce, w ścigające ją fatum. Ludzie kojarzyli ją z nieszczęściem; niektórzy pękali ze śmiechu na wieść o kolejnym pechu. Koledzy z teatru próbowali ją z tym wszystkim oswoić. Słysząc karetkę na sygnale, mówili: „To na pewno Dymna znów miała wypadek, aaa, jesteś tu? Zdrowa? To przepraszam”. Albo kiedy jechali na zagraniczne występy, pytali: ”Aniu, którym autokarem jedziesz?”. „Tym dla niepalących”. „W takim razie zespół tym drugim, za tobą, nie możemy przecież ryzykować” (s. 143). Lęk przed samochodami Anna oswoiła, robiąc prawo jazdy. Twierdzi, że tylko tak się relaksuje.

Czym jeszcze zachwyca książka? Na pewno szatą graficzną, o której nie sposób nic nie napisać. Dymna to album z fotografiami aktorki, jej rodziny, przyjaciół oraz zwierząt. Są też kadry z filmów, enerdowskie pocztówki i piękne akty, o których wspomniałam na początku.  Wszystko opisane w sposób jak najbardziej dostępny, bez ochów i achów, ale z wielką powagą, jakby uważnością autorki tekstów. Baniewicz dużą część tekstu poświęca Dymnej jako aktorce, ale jest też ogrom wiadomości na temat działalności charytatywnej Anny. Czytamy o dokonaniach jej fundacji, jest też sporo o programie telewizyjnym „Spotkajmy się”, który otrzymał kilka prestiżowych nagród.

Z książki emanuje wielkie ciepło. Niesamowita troska o drugiego człowieka. Jest też przykazanie, żebyśmy przystanęli i zastanowili się nad swoim życiem.

Warto.

 Ula Orlińska-Frymus

 

Autor: Elżbieta Baniewicz

Tytuł: Dymna

Wydawnictwo: Marginesy

Miejsce: Warszawa

Rok: 2014

Liczba stron: 480

 

About the author
Ula Orlińska-Frymus
doktorantka US, ukonczyła szkołę dla emigrantów w Izraelu oraz podyplomowe studium nauki o Holokauście na UW, autorka reportaży z Izraela i Japonii, zakochana w Harukim Murakamim, sushi i komiksach Rutu Modan. A przede wszystkim - mama Franka.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *