Dwie (bardzo różne) książki o Chicago Bulls

Chicago Bulls. Gdyby ściany mogły mówić Kenta McDilla i Chicago Bulls. Krew na rogach Rolanda Lazenby’ego to dwie książki poświęcone jednej z najlepszych drużyn w historii koszykówki. Chociaż napisane jakiś czas temu, w polskim przekładzie ukazują się właśnie teraz, w związku z powrotem „mody” na Michaela Jordana i jego Bulls.

Poza tytułami i tematem nie łączy ich jednak wiele – pierwsza to zbiór anegdot, natomiast druga to narracja o ostatnim sezonie Jordana, Scottiego Pippena i spółki w barwach Bulls. McDill kusi wglądem za kulisy „obwoźnego cyrku”, jak często określano drużynę i towarzyszącą jej otoczkę. Histeryczni fani, imprezy, hazard i wielkie mecze były tu przecież normą. Nic zatem dziwnego, że każdy miłośnik koszykówki marzy o wejściu do szatni, chce poznać nieznane historie i zdobyć wiedzę, jakiej dotąd nie posiadał. Lazenby z kolei snuje dość dobrze znaną opowieść o wyjątkowym sezonie, przedstawiając wiele perspektyw na koniec koszykarskiej dynastii.

To szczególna zaleta Krwi na rogach, zwłaszcza w porównaniu z wyprodukowanym przez ESPN i Netflix serialem dokumentalnym Ostatni taniec, gdzie wszystko zatwierdzał i nadzorował Michael Jordan. Trudno traktować serial inaczej niż wyreżyserowaną przez Jordana przypominajkę, mającą udowodnić wielkość koszykarza pokoleniu, które idealizuje młodsze gwiazdy.

U Lazenby’ego tymczasem nie ma wybielania dawnych grzeszków. Za to dość wyraźnie słyszymy głos drugiego trenera, Texa Wintera, na którym autor „polegał” również w napisanej później książce o Kobem Bryancie, czy generalnego menedżera Jerry’ego Krause, głównego antagonisty w Ostatnim tańcu. Co prawda Krause i Winter już nie żyli, gdy kręcono wywiady do dokumentu, ale konsekwentnie pomijający lub krytykujący tego pierwszego w narracji swojej kariery Michael Jordan pewnie i tak nie dałby mu szansy na obronę.

Pomimo czasu spędzonego na rozmowach z graczami i trenerami Bulls Lazenby nie przecenia swojej roli w tej historii – skutecznie przeskakuje między perspektywami, pomijając własną. McDill z kolei jest w pierwszej kolejności zainteresowany sobą, tym, czego to dokonał i z kim rozmawiał. Raczej nie taki przyświecał mu cel, jednak przedstawiając niedostępne dotąd historie z szatni Bulls, zdaje się zapominać, że nie on jest w tej historii najważniejszy. Tymczasem co kilka rozdziałów odnosi jakąś ciekawostkę do siebie, pewnie żeby podkreślić jej wyjątkowość, ale wychodzi to niezbyt przekonująco. W iście „dziaderski” sposób McDill rozprawia o dawnych czasach, jakby nie mógł się pogodzić z tym, że wszystko przemija.

Książka Lazenby’ego to dopracowana, przemyślana i piękna pocztówka z przeszłości, pozwalająca zrozumieć wyjątkowość tamtej drużyny Bulls. McDill zaś ma do zaoferowania czytelnikom zakurzoną, nieostrą fotografię, na której może i coś widać, ale trzeba zmrużyć oczy, by to zobaczyć. Pomimo tylu lat spędzonych na opisywaniu Bulls autor nie ma do zaoferowania naprawdę interesujących ciekawostek. Inna sprawa, że nie do końca wiadomo, dla kogo jest ta książka, a jej forma i przesadnie prosty, momentami wręcz seksistowski, styl czasem odpycha.

Z tych dwóch książek to ta McDilla niosła obietnicę czegoś nowego i świeżego, w końcu mowa o autorze raczej nieznanym w Polsce. Tymczasem widać po niej, że niektórzy dziennikarze są tak dobrzy jak materiał, który uda im się zebrać. Lazenby natomiast pokazuje, że opowiedzenie znanej historii może zaskoczyć czymś nowym, gdy ta jest dobrze napisana.

Tytuł: Chicago Bulls. Krew na rogach

Autor: Roland Lazenby

Liczba stron: 519

Tytuł: Chicago Bulls. Gdyby ściany mogły mówić

Autor: Kent McDill

Liczba stron: 312

Rok wydania: 2020

Wydawnictwo: Sine Qua Non

About the author
Łukasz Muniowski
Doktor literatury amerykańskiej. Jego teksty pojawiały się w Krytyce Politycznej, Czasie Kultury, Dwutygodniku i Filozofuj. Mieszka z kilkoma psami.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *