„drzwi” – Aleksandra J. Starostecka

823491-n-aNajnowszy tom Aleksandry J. Starosteckiej to najpiękniej wydana książka, jaką ostatnio widziałam, a może i w ogóle. Zachęcająca, klimatyczna okładka, a w środku, na kredowym papierze, obok wierszy ilustracje Marii Kuczary. Nastrojowe, refleksyjne zdjęcia współgrają z poezją, często zapowiadając atmosferę, z jaką przyjdzie nam się zmierzyć.

W „drzwiach”* znów jawi nam się podmiot, który wyraża się w zaledwie kilku – kilkunastu słowach. Każde z nim spotkanie, choćby nie wiem jak krótkie – to jednak głębokie i wartościowe przeżycie. Wielki podziw budzi umiejętność tak celnego doboru wyrazów i łatwość posługiwania się nimi. Poetka buduje swoje utwory w oparciu o konkretne uczucia podmiotu – najczęściej pojawia się strach, niemoc, tęsknota, ból. Są to albo zwierzenia, albo poetyckie narracje lub liryczne charakterystyki (osób, miejsc, emocji itp.).

Podmiot Starosteckiej ma skłonność do wydobywania na powierzchnię tego, co normalnie gnieździ się głęboko w człowieku lub co on sam skrzętnie w sobie ukrywa. To nie jest książka, która sprawia radość. Ale daje wiele satysfakcji, wywołuje emocje, może nawet łzy. Stawia nas w obliczu konfrontacji i my, choć czasem z bólem, ale godzimy się na to, a nawet pragniemy więcej!

Niesamowity jest świat poetycki Starosteckiej. Choć w przestrzeni lęku mieszka m.in. rodzina łez, tu nawet fiołki łkają, a w niewinnej duszy gości bałagan / który zasmuca, to jednak zło nadal jest zdziwieniem, jeszcze nie normą – a więc jest nadzieja. I choć główny podmiot – kobieta (bo istnieje jeszcze jeden – bezosobowy – ten, który wyłącznie relacjonuje lub nazywa) bezimienna / niczyja, zanurzona w udręce – jest istotą niezwykle bierną, to jednak hiperaktywne są emocje, które w sobie skrywa. Sparaliżowana strachem, bezwolna, niepewna sukcesywnie dokonuje autopoznania (czasem ktoś z zewnątrz ją charakteryzuje).

 Na „drzwi” składają się wiersze smutne, nostalgiczne i refleksyjne. Ale coraz częściej widać również nowy typ – wierszy niepokojących, przejmujących, działających na wyobraźnię, jak na przykład „miraż” czy jeden z utworów bez tytułu:

stałam nieruchomo

wbita w podłogę

nie rozumiałam

 

dziś wiem

 

nóż jest po to

by kroić nim chleb.

Pojawiają się także wiersze zdarzenia, najczęściej ukazujące beznadziejną sytuację człowieka. Uderzająca jest samotność podmiotu. W „drzwiach” nie ma stosunku podmiot – bliscy, podmiot – zbiorowość (np. społeczeństwo, do którego przynależy). To utwory intymne, podkreślające, jak bardzo pogrążamy się w smutku, tęsknocie, zwątpieniu czy (często bolesnych) wspomnieniach, słowem: w negatywnych emocjach. I tkwimy w tym sami, co jeszcze bardziej przyczynia żałości. W „jesteś” Starostecka zwraca uwagę na jeszcze jedną sprawę – nikt poza nami nie pochyli się nad naszą stratą, nie zrozumie, ile znaczą pozostawione przez bliskich (lub przez nas w przeszłości) ciemne okulary czy przepis na domowe pączki, bo świat pędzi dalej. Coraz rzadziej zatrzymujemy się i oddajemy zadumie, bo ciągle nie ma na to czasu…

Na zbiór składają się dwie części. W drugiej zmienia się perspektywa. Już nie doświadczamy tak wielkiej ekspansji podmiotowego „ja”. Teraz podmiot mówi w imieniu dwojga. To kolejne zwierzenia, ale już o innym charakterze. Nadal to kobieta (najpewniej) dzieli się emocjami życia z kimś bliskim. Lecz czy realnym, czy wyobrażonym albo jedynie zapamiętanym? Trudno jednoznacznie odpowiedzieć. Ale istotniejszą kwestią pozostaje sposób traktowania tematu.

Podmiot z drugiej części próbuje odnaleźć szczęście, szuka stabilizacji, a nawet wymyśliła sobie miłość, ale dla niej zarezerwowane są inne uczucia, m.in. rozczarowanie, zawód, wieczna tęsknota (także za marzeniami). Wielkim niedopowiedzeniem byłoby tak zakończyć tę minianalizę, wszak w „drzwiach” podmiot bywa umiarkowanie radosny, tli się w nim wiara, bo – jak wyznaje w wierszu „tak cicho” – nadzieja zostaje.

Dopiero teraz, mając przed oczami tak bogatą gamę doznań i skrawek doświadczeń podmiotu, można snuć przypuszczenia, że w tej części owa bliskość jest rodzajem ucieczki „ja” lirycznego od samotności. Kobieta rozmawia z ciszą, z górami, niebem, może też Bogiem. Mówi do istniejących poza czasem i/lub jej przestrzenią osób. I wreszcie – szepcze do siebie po to, by tę pustkę wypełnić. Nawet jeśli to tylko chwilowe złudzenie bycia z kimś.

Aleksandra J. Starostecka po raz kolejny zachwyca siłą poetyckiego przekazu, nastrojem lirycznego świata i konsekwencją w budowaniu swoich wierszy (i całych zbiorów także). W tej książce uchyla drzwi, za którym samotnie tkwi podmiot – nienazwany, bliżej nieokreślony, którego liryczny życiorys tworzą jego emocje. Warto przekroczyć próg tej poezji, bo wielokrotnie za tymi drzwiami spotkacie również siebie.

Kinga Młynarska

 

* Wszystkie tytuły pozostawiam w pisowni oryginalnej.

About the author
Kinga Młynarska
Mama dwójki urwisów na pełny etat, absolwentka filologii polskiej z pasją, miłośniczka szeroko pojętej kultury i sztuki. Stawia na rozwój. Zwykle uśmiechnięta. Uczy się życia...

2 komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *