Drużyna A

Reżyseria: Stephen J. Cannell

Opowieści o szlachetnych rozbójnikach nigdy nie wychodzą z mody. Ich podstawowym wymogiem jest to, by główny bohater, ścigany przez prawo, w rzeczywistości był najzupełniej niewinny. To nie są opowieści o odkupieniu, a o samotnej walce z systemem. Samotnej – oczywiście – tylko z symbolicznego punktu widzenia, gdyż tacy bohaterowie z reguły mają jakichś pomocników, czasem nawet wielu (banda Robin Hooda liczyła podobno dwustu ludzi). Stephen J. Cannell nie wymyślił więc nic nowego, tworząc Drużynę A, jednak udało mu się przedstawić stary schemat w nowoczesny sposób i stworzyć niezwykle udaną opowieść, przez długi czas święcącą triumfy na ekranach telewizorów całego świata.

 

Czterech byłych żołnierzy z Wietnamu musi się ukrywać przed władzami. Pod koniec wojny zostali wplątani w pewną niejasną sprawę i grozi im niebagatelna odsiadka. Ponieważ nie poczuwają się do winy, nie zamierzają oddawać się dobrowolnie w ręce pułkownika Lyncha, który ma z nimi osobiste porachunki. Zamiast tego starają się znaleźć jakiś sposób na dowiedzenie swej niewinności, a że w międzyczasie trzeba z czegoś żyć, zostają najemnikami. Ich usługi kosztują bardzo drogo, gdyż są najlepsi. Mają jednak swoje zasady: biorą tylko takie sprawy, które nie budzą moralnych wątpliwości. A że zlecenia nie trafiają sie tak często, jak by chcieli, kombinują na boku, jak mogą. John „Hannibal” Smith, dowódca oddziału, statystuje w tandetnych horrorach, Templeton „Buźka” Peck jest wytrawnym naciągaczem, Bosco „B.A.” Baracus prowadzi ośrodek dla wykolejonych dzieci ze slumsów, a H.M. Murdock spędza wolny czas w wojskowej klinice psychiatrycznej – został bowiem uznany za niepoczytalnego. Gdy na horyzoncie pojawia się sprawa do załatwienia – czy jest to sprowadzenie zaginionego człowieka z zagaranicy, czy wyrwanie kogoś z rąk mafii, czy jeszcze coś innego – oddział zbiera się i zaczyna działać razem. Każdy z jego członków dysponuje innymi talentami, które, odpowiednio skoordynowane, pozwalają na uporanie się z każdym wyzwaniem. Grupie współczesnych banitów pomaga młoda dziennikarka Amy Alan, która jest nieocenionym źródłem informacji, a dzięki swej pracy ma wszędzie wolny wstęp…

Stephen J. Cannell, pomysłodawca, reżyser i producent serialu, położył szczególny nacisk na wybór aktorów do głównych ról. Świadomie lub nieświadomie wzorował się w tym na Gene’ie Roddenberry („Star Trek”) – chciał mieć w obsadzie nie gwiazdy, lecz aktorów charakterystycznych, którzy mogliby oddać pełnię granych postaci i zidentyfikować się z nimi na całe lata. George Peppard, który zaczynał swą karierę przy boku Audrey Hepburn w „Śniadaniu u Tiffany’ego”, według opinii publicznej miał najlepsze lata dawno za sobą i można go było zobaczyć głównie w filmach klasy B. Dirk Benedict, który tak świetnie wcielił sie w rolę uroczego oszusta i uwodziciela o ksywce Buźka, grywał poślednie role w mało znaczących produkcjach. Dwight Schultz, szalony pilot H.M. Murdock, stał się znany dopiero dzięki tej roli, zaś Mr T, którego widzowie zobaczyli jako B.A. Baracusa, wcale nie był aktorem, lecz zawodowym wrestlerem z federacji WCW. Razem stworzyli wspaniałą ekipę, której wsparciem została młodziutka Melinda Culea, w żadnym wypadku nie pomyślana jako „ładny dodatek”. Nie była biuściastą lalą o plastikowej twarzy, a energiczną, inteligentną młodą damą, raczej po dziewczęcemu ładną niż piękną.

Serial o przygodach dzielnych weteranów liczył sobie 98 odcinków. Planowany przez producentów ostatni sezon nigdy nie powstał, gdyż na przeszkodzie stanęła ciężka choroba George’a Pepparda (Hannibala). Niejako jego namiastką była nakręcona po kilku latach przerwy trzynastoodcinkowa historia, która okazała się jednak całkowitym niewypałem. Nad wesołą drużyną zawisł cień śmierci. Cała ekipa miała świadomość tego, że dni George’a Pepparda są policzone i nikomu nie było do żartów. Ponadto doczepiona na siłę postać latynoskiego specjalisty od efektów specjalnych, Franka Santany który miał zastąpić Amy Alan i jej następczynię Tawnyę Baker, okazała się zupełnie nietrafiona. Nie pomógł nawet Robert Vaungh, grający rolę demonicznego generała Stockwella. Serial się sypał, scenariusze nie trzymały się kupy i po trzynastu odcinkach zapadła decyzja o zakończeniu produkcji.

Stephen J. Cannell stworzył genialny serial sensacyjno-przygodowy, któremu oddał wszystko, co miał najlepszego (nigdy nie powtórzył tego sukcesu, mimo kilku prób). Do świetnych pomysłów i pisanych z lekkim przymrużeniem oka scenariuszy dodał wyjątkowo celny wybór aktorów. Nie byli to geniusze ekranu, mieli jednak osobowość, byli bardzo zróżnicowani fizycznie i reprezentowali zdecydowanie odmienne temperamenty. Budzili niekłamaną sympatię widzów, przykuwali uwagę i, co ważne, nie było w nich nic sztampowego. Scenariusze odcinków bywały czasem naiwne, czasem bazowały na oklepanych schematach, ale nie były nudne i obfitowały w humorystyczne akcenty. Nic więc dziwnego, że serial zyskał tak dużą widownię i jest powtarzany do dzisiaj. Mimo że wielu ludzi żartuje sobie z jego formuły, zgodnie z którą przy mnóstwie strzelanin, wybuchów i pościgów nie pada ani jeden trup, nadal chętnie się go oglądają.

Widząc tę popularność reżyser Joe Carnahan postanowił wykorzystać ją dla siebie i zrobić filmowy remake. Niestety jego ekipa zawiodła już na etapie pisania scenariusza. Przeniesienie Drużyny A z Wietnamu do Iraku od razu zniweczyło większość odniesień, które nadawały klimat serialowi, a już dobór aktorów okazał się prawdziwą katastrofą. Film miał tak słabe wyniki oglądalności, że zrezygnowano z kontynuacji. Jeszcze raz potwierdziła się stara zasada, że żadna idea nie obroni się sama. Szczęśliwie fanom serialu pozostało dzieło Stephena J. Cannella, dostępne od czasu do czasu w telewizji i możliwe do nabycia na DVD.

Luiza „Eviva” Dobrzyńska

Ocena 5/5

Tytuł oryginalny: A Team

Produkcja: USA

Rodzaj: serial sensacyjny

Rok produkcji: 1983-1987

Obsada: George Peppard, Dirk Benedict, Mr T., Dwight Schultz, Melinda Culea i in.

About the author
Technik MD, czyli maniakalno-depresyjny. Histeryczna miłośniczka kotów, Star Treka i książek. Na co dzień pracuje z dziećmi, nic więc dziwnego, że zamiast starzeć się z godnością dziecinnieje coraz bardziej. Główna wada: pisze. Główna zaleta: może pisać na dowolny temat...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *