DRABBLI NADALI Czyli jak napisać piekielnie dobre sto słów

kazmierczak-ksiega

W tworzeniu prozy istnieją różne stadia trudności. Powieści pisze się stosunkowo łatwo – oczywiście ze względu na to, iż mamy szeroko rozpiętą fabułą, a zakończenie nie musi być specjalnie zaskakujące, żeby całość się podobała. Gorzej jest z opowiadaniem czy też nowelą – mniejsza objętość, czyli pomysł zostaje zawarty w kilkudziesięciu albo nawet kilkunastu stronach. Tutaj zakończenie jest ważne, aczkolwiek można nieco przymknąć na nie oko, czego jednak nie da się zrobić przy krótkich formach. Napisanie takowego jest już dużym wyzwaniem. Ale czym jest twórcze życie bez podnoszenia poprzeczki, prawda?

Istnieje jeszcze coś takiego jak drabble (co zresztą ma też kilka swoich odmian). Drabble to opowiadanie na dokładnie 100 słów (albo 50 – wtedy to dribble, ewentualnie na 200 – to już drubble. Uwierzycie, że właśnie przeczytaliście ponad sto dwadzieścia słów, co można by przeliczyć na dwa za duże dribble?) Czasem do liczby wyrazów włącza się również tytuł, ale niekoniecznie. Po napisaniu należy też sprawdzić, czy przypadkiem zamiast myślnika nie ukrywa się gdzieś łącznik, który programy liczą jako osobny wyraz, co może zmylić, jeżeli sprawdzacie „statystykę wyrazów”, a nie liczycie słowo po słowie.
To strona techniczna – najłatwiejsza. Znacznie gorzej z samym pisaniem. Co dalej, zakładając, że mamy już pomysł, na górze strony zapisaliśmy tytuł, ustawiliśmy czcionkę, interlinię, akapity i usilnie myślimy o pierwszy zdaniu.

Zanim zacznie się pisać, należy pamiętać o tym, aby drabble były możliwie łatwe i przyjemne w lekturze. Język niech będzie lekki, powinno się czytać szybko i niemalże jednym tchem. Żadne skomplikowane, nadmiernie rozbudowane czy też zawiłe zdania nie mogą utrudniać lektury, bo wtedy cały czar pryśnie. Nawet jeżeli tylko jeden fragment będzie gorzej strawny albo niedopracowany. W stusłówkach każde zdanie i słowo powinno być dokładnie przemyślane i dopasowane. To samo tyczy się ortografii i interpunkcji. W zasadzie jeden błąd ortograficzny całkowicie wyklucza tekst w oczach redaktora, jurora lub czytelnika (jeżeli tego pierwszego zabrakło w trakcie drogi do publikacji).

Idąc dalej – mówi się, że w książkach pierwsza strona jest najważniejsza. Natomiast pierwsze zdanie najważniejsze z najważniejszych. To ono często decyduje, czy dany tekst pójdzie do publikacji albo zostanie przeczytany. Niekiedy zdarza się, że pierwsze zdanie powieści czy opowiadania ma niemal sto słów. Świetnym przykładem jest uznawane często za znakomite to z „Opowieści o dwóch miastach” Charlesa Dickensa. Ma ono osiemdziesiąt osiem słów. Co jednak począć, gdy mamy do napisania opowiadanie, które jako całość musi mieć niewiele więcej, do tego zawierać i pomysł, i fabułę, i chociaż jednego bohatera? W przypadku drabble’a często o dalszej lekturze decyduje pierwsze zdanie, które oczywiście nie może być tak rozbudowane jak u Dickensa. Powinno być krótkie i zachęcać do dalszej lektury, acz nie powinno od razu zawierać zbyt wiele treści, bo to znowuż może czytelnika zniechęcić. Po pierwszym ciekawym zdaniu – jak już wiemy – piszemy klarownie i treściwie.

No tak, jednak często nie wiadomo, skąd w ogóle wziąć pomysł na tak krótką formę. W zasadzie stusłówki najczęściej nie mają żadnego skomplikowanego pomysłu. Zazwyczaj posiadają charakter rozrywkowy, mający na celu rozśmieszyć czytelnika, aczkolwiek nie o to tu głównie chodzi. Nie zawsze też o to, aby miały zaskakujące zakończenie (choć to właśnie ono jest najmilej widziane). Drabble powinno być krótkim przekazaniem jakiejś naprawdę treściwej, ale i ważnej myśli. Najłatwiej rozważać je w kategorii takiej, iż to nie jest opowiadanie, a właśnie jakaś myśl, może nawet pytanie, do którego zmierza się przez dziewięćdziesiąt słów, aby na końcu je zadać. Niech to będzie krótka scenka, podsumowana ciętą ripostą, zaskakującym rozwiązaniem; szybka rozmowa na poruszający temat, może zauważenie jakiegoś absurdu albo mądrości, którą napotkaliśmy na swej życiowej drodze.

Co normalne, zazwyczaj nasze fabuły wymykają się spod kontroli. Często wymyślamy coś, co równie dobrze można by rozbudować do pełnometrażowego opowiadania. Względem drabbli musimy myśleć zarówno oszczędnie i zwięźle. Jednak i tak trudno jest postawić kropkę zaraz za setnym słowem. Jeżeli wam ich brakuje albo jest nieznacznie za dużo – poszukajcie jakichś epitetów albo zastąpcie słowa mniej lub bardziej rozbudowanymi synonimami. W takich przypadkach lepiej nie obcinać tego, co niesie ze sobą jakiś przekaz, ani nie dodawać zbędnych opisów. Pamiętajcie – przedobrzyć można w obie strony, ale sto słów być musi.

Na koniec liczymy na to, że jest jak w temacie – piekielnie dobrze. Bo inaczej albo ktoś doczyta jedynie do połowy, albo w ogóle nie zapamięta waszych drabbelków. Wierzymy, że wesprzecie ich rozwój w Polsce, gdzie jest to cały czas mało znany rodzaj utworu literackiego. Oczywiście nie znaczy to, że nie ma gdzie go czytać czy też publikować. Na rzecz drabbli i w ogóle szortów prężnie działa przede wszystkim Szortal, gdzie mamy specjalny dział „stusłówka”, oraz ludzie z Weryfikatorium, którzy regularnie publikują Drabble Na Niedzielę. Są też publikacje książkowe – fani drabbli nie mogą nie znać niedawno opublikowanego drugiego tomu Szortal Fiction „PoStoSłowie” czy też „Z życia Dr Abble” Krzysztofa T. Dąbrowskiego.

Pamiętajcie – trening czyni mistrza.
Przed próbami publikacji napiszcie kilka czy kilkanaście „roboczych” drabbli – będą dobrym treningiem. A na koniec jeszcze jedna rada – znacznie łatwiej jest coś wymyślić, obierając sobie uprzednio jakiś temat przewodni – najlepiej mało wymyślny. Uwierzcie mi, otaczające nas przedmioty czy na pierwszy rzut oka przyziemne sytuacje, które obserwujemy, potrafią być bardzo inspirujące.
A teraz do piór!

Maciej Kaźmierczak

 

About the author
Maciej Kaźmierczak
pisarz, grafik i recenzent. Jego teksty publikowane były m.in. w QFancie, Lost&Found Mega*Zine, na Szortalu, Niedobrych Literkach oraz w antologiach „Księga Wampirów”, „PoStoSłowie” czy „Światy Zajdla”. Tłumaczony na język angielski; aktualnie skupiający się nad pisaniem kolejnej powieści.

2 komentarze

  1. Autor zapomniał o pierwszej w Polsce antologii drabbli, czyli „Krótkie Dni i Noce” autorstwa Rafała Kulety, wydanej w 2011 roku. Antologia zawiera aż 333 drabble, plus 1 drabble „promocyjny” na okładce.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *