Dom wzajemnych rozkoszy – Hanna Samson

221548_dom-wzajemnych-rozkoszy_ebk_579Podobno ostatnio najlepiej sprzedają się kryminały i tzw. literatura erotyczna. Hanna Samson w „Domu wzajemnych rozkoszy” połączyła oba te gatunki. Nie jest to jednak taka zwykła fuzja. Pisarka bowiem zdekonstruowała wszystko to, do czego jesteśmy przyzwyczajone/przyzwyczajeni w przypadku sięgania po konkretną prozę. Żeby jeszcze bardziej namieszać nam w głowach, autorka akcję powieści osadziła w programie typu „Big Brother” – wszystko na oczach telewidzów.

Przyjrzyjmy się więc najpierw temu tekstowi jako kryminałowi. Jest tu oczywiście zbrodnia – ktoś morduje uczestniczki show. Dochodzenie jednak prowadzone jest dość niezdarnie, zostaje nawet zamknięte – dla „dobra” publiczności i programu. Jednym słowem – są zbrodnie, ale zakazane zostały wszelkie czynności prowadzące do znalezienia sprawcy.

Podobnie jest z wątkiem erotycznym. Samson jawnie nawiązuje w powieści do klasyki gatunku, czyli „Dekameronu”. Podobnie, jak u Boccaccia, tak i tutaj grupa zamkniętych ze sobą osób rozmawia o seksie. Maja za zadanie swoją erotyczną opowiastką podniecić widzów, a także moderatorów – MacPenisa i MacCipkę (zwaną potem po prostu Waginą). W sferze tej pisarka również metaforycznie pokazuje nam język – opowieści bowiem są, ale żadna z nich łamie tabu, a nawet często nie porusza tematu seksu. Narracje uczestników i uczestniczek toczą się raczej wokół nieszczęśliwego losu Polaka i Polki, a sukces sprzedawany na potrzeby telewizji jest tylko maską.

Powieść Samson jest oczywiście gorzką satyrą na współczesny świat. Najważniejszym jego celem przecież staje się ostatnio bycie celebryt(k)ą, zaistnienie w mediach – nieważne jak, byle mówili. Sprzedaż swojego życia – w tym przypadku najintymniejszego jego fragmentu – staje się środkiem do spełnienia marzenia o sławie. W trakcie lektury śmiejemy się, ale za chwilę przychodzi refleksja, że trochę to wszystko straszne. Bo gdy spojrzymy, w jaka stronę idzie świat mediów, to przestaje być tak wesoło.

Anna Godzińska

Tytuł: Dom wzajemnych rozkoszy
Autorka: Hanna Samson
Wydawnictwo: Czarna Owca
Premiera: czerwiec 2014
Liczba stron: 216

About the author
Anna Godzińska
Ukończyła studia doktoranckie na Wydziale Filologicznym Uniwersytetu Szczecińskiego, autorka tekstów o miłości poza fikcją w magazynie Papermint oraz o literaturze w Magazynie Feministycznym Zadra. Fanka kobiet - artystek wszelakich, a przede wszystkim molica książkowa;)

komentarz

  1. Hannę Samson uważam za mądrą kobietę dlatego po pobieżnym przekartkowaniu kupiłam powyższą książkę. Pierwsze kilka stron całkiem wciągające. Później niestety robi się mniej ciekawie. Język, którym pisany jest Dom wzajemnych rozkoszy jest dość chaotyczny, często opiera się na powtórzeniach, dialogi między prowadzącymi program w tv nużą, a ich wzajemna relacja jest mało przekonywująca. Miało być drapieżnie, zgodnie z zasadami współczesnego show biznesu, a jest momentami dość żenująco. Feminizm jest bardzo wyraźny w tej prozie, ale przedstawiony jest banalnie i nie wzbudza pozytywnego odbioru – jest jak zacięta płyta, powtarza te same frazy z uporem maniaka.
    Bronią się za to opowieści uczestników. Autorka prowadzi je ciekawie, wzbudza zainteresowanie czytelnika może dlatego, że faktycznie przebija z nich trochę romantyzm, ale przede wszystkim zwykły ludzki los, w którym odnajdują się mimo wszystko widzowie. .
    Grupa ludzi opowiadająca swoje historie w programie przedstawiona jest w książce bardzo subtelnie w porównaniu do rzeczywistych zwycięzców eliminacji współczesnych reality show, których można oglądać w telewizji. W książce kontrast między nimi , a prowadzącymi jest bardzo wyraźny na niekorzyść tych drugich. Media pod postacią MacCipki i MacPenisa specjalizują się w tworzeniu „fast soft porno” na potrzeby tego show. Morderstwa i rewolucja nie są oczywistą konsekwencją polityki tv. Pojawiają się trochę jak królik z kapelusza i pozostają w sferze domysłów czytelnika.
    Ogólnie proza w miarę lekka, raczej mało przyjemna. W trakcie czytania miałam wrażenie chaotyczności treści, a po przeczytaniu – straconego czasu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *