Dom kalifa: Rok w Casablance – Tahir Shah

Współczesny Londyn. Młody mąż i ojciec, z zawodu pisarz, prowadzi monotonne życie, próbując zadowolić rodzinę i sprostać wymaganiom współczesnego świata. Nie przestaje marzyć o wyrwaniu się z szarej Anglii, ucieczki tam, gdzie słońce świeci przez okrągły rok, pachną kwiaty, a ludzie żyją zupełnie inaczej. Marzy o Maroku. Ulegając naciskom rodziny odkłada te marzenia na bok, jednak pewnego dnia, pod wpływem słów załamanego nerwowo biznesmana, postanawia zerwać z dotychczasowym życiem. Chce urzeczywistnić swoje marzenia, które mają korzenie w jego pochodzeniu, w dziedzictwie kulturowym, o którym jego rodzina nie próbowała zapomnieć, ale w którym nie chciała żyć na co dzień.

Miała swoje powody – jednak młody pisarz rozpaczliwie pragnie zamieszkać w Maroku. Nie zraża go do tego nawet zamach bombowy, który zdarzył się akurat w dzień jego przybycia. Po wielu perypetiach nabywa wreszcie stary, zaniedbany, ale mimo to piękny dom. Nie zdaje sobie przy tym sprawy, że to nie koniec, a dopiero początek prawdziwych kłopotów. Jako człowiek wychowany w Anglii, w zachodniej kulturze, autor książki nie ma pojęcia o zwyczajach i wierzeniach ludzi Wschodu. Nie wie, jak radzić sobie z normalną dla miejscowych wszechobecną korupcją i nonszalancją władz, a bezwzględnie narzucająca się, swoista „nandopiekuńczość” tych, którzy są mu życzliwi zmienia jego życie w pasmo niepowodzeń. Nauka sztuki, jak postępować żyjąc wśród tubylców, będzie trudna i bardzo długa.

Dom kalifa: Rok w Casablance” jest powieścią autobiograficzną. Nie jest to więc zmyślona ani nawet udramatyzowana fabuła – autor opisuje po prostu przeżycia własne i swojej rodziny. Dzięki Tahirowi Shah czytelnik ma okazję spojrzeć na dzisiejsze Maroko ze strony pozbawionego uprzedzeń Europejczyka. Może poznać sposób myślenia muzułmanów, będących tradycjonalistami, ale nie fanatykami. Odkrywa, jak bardzo zależne jest ich życie od wierzeń i praktyk, które w innym zakątku świata nazwano by zabobonami i przejawem ciemnoty. Dowiaduje się, że oni sami boją się fanatyków nie mniej niż ludzie Zachodu i na co dzień starają się żyć w zgodzie ze wszystkimi. Niektóre ich zwyczaje mogą wydać się odrażające, inne szokujące, jeszcze inne zwyczajnie śmieszne, ale jedno trzeba przyznać: zwyczajni muzułmanie, przedstawieni w tej książce, nie wydają się wcale tak groźni, za jakich się ich powszechnie uważa. Mogą wywoływać zniecierpliwienie osobliwym pojmowaniem takich wartości jak czas czy uczciwość w interesach, ale nie są przerażającymi mordercami bez skrupułów jak na filmach sensacyjnych.

Książka jest też daleka od jakiegoś mitologizowania mieszkańców Maroka. Nie ma w niej nic z „Opowieści Szeherezady”, żadnej bajkowej otoczki. Obraz, który wyłania się z jej treści, wcale nie jest zachęcający, bo z nielicznymi wyjątkami muzułmanie okazują się ludźmi zacofanymi, chciwymi, pozbawionymi empatii. Bez skrupułów wykorzystują cudzą dobroć lub naiwność, z drugiej jednak strony w najmniej spodziewanych momentach stać ich na szlachetny odruch, który zdumiewa, gdyż jest czymś ostatnim, czego by od nich oczekiwano.

Tahir Shah unika w swej książce jakiejkolwiek przesady. Opisuje to, co rozgrywa się przed jego oczami i to, co sam przeżywa, nie grając na ekstremalnych uczuciach i nie stosując ocen moralnych. Jest to po prostu relacja z życia rodziny, która przeprowadziła się ze spokojnego, poukładanego miasta w miejsce rodem z sennych majaków. Dzięki temu czytelnik ma okazję wyrobić sobie całkowicie własne zdanie na tematy poruszone w książce, choć siłą rzeczy patrzy na przebieg wydarzeń oczami autora – człowieka spokojnego, łagodnego i zupełnie zagubionego w rzeczywistości oddmiennej niż ta, do której nawykł od dziecka. To, że jego rodzina była kiedyś związana z tym miejscem, nic mu nie pomaga, gdyz wbrew swym genom jest przede wszystkim Europejczykiem i rozumuje na sposób europejski. I dobrze, ponieważ ta książka adresowana jest do ludzi Zachodu, których wiedza o muzułmanach waha się zazwyczaj między „Baśniami z 1001 nocy” i Al-Kaidą. Dzięki autorowi mogą poznać ich świat z nieco bardziej „zwyczajnej” strony. Jedyne zastrzeżenie, jakie można mieć, nie dotyczy samej treści, a mylącej informacji na okładce. Chodzi o cytat angielskiej recenzentki: „Cudownie zabawna”. W tej książce nie ma bowiem nic zabawnego. Nie jest wprawdzie ponura, tragiczna, ani ciężka w odbiorze, ale w żadnym razie nie można jej nazwać zabawną.

Takir Shah jest autorem mało znanym w Polsce, a szkoda. Ma wyjątkowo lekkie pióro, elegancki styl i umiejętność opisywania wydarzeń bez zapuszczania się w rejony zawiłych rozważań, niepotrzebnie męczących czytelnika. „Dom kalifa: Rok w Casablance” to doskonała lektura dla wszystkich zainteresowanych kulturą Bliskiego Wschodu i lubiących książki autobiograficzne. Duża czcionka sprawia, że czyta się ją bez żadnych problemów, a staranna oprawa i elegancka okładka – że ładnie prezentuje się na półce.

Luiza „Eviva” Dobrzyńska

Ocena: 5/5

Tytuł: Dom kalifa: Rok w Casablance

Autor: Tahir Shah

Ilość stron: 460

Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie

Rok wydania: 2011


About the author
Technik MD, czyli maniakalno-depresyjny. Histeryczna miłośniczka kotów, Star Treka i książek. Na co dzień pracuje z dziećmi, nic więc dziwnego, że zamiast starzeć się z godnością dziecinnieje coraz bardziej. Główna wada: pisze. Główna zaleta: może pisać na dowolny temat...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *