Depesze – Michael Herr

depesze-u-iext44556617„Depesze” Michaela Herra, w znakomitym przekładzie Krzysztofa Majera, to legendarny reportaż wojenny. Reportaż nie jest tu zresztą określeniem precyzyjnym. Bardziej odpowiadałby termin „reportaż literacki”. Herr napisał książkę o swoich doświadczeniach w ogarniętym wojną Wietnamie, kierując się zasadami głoszonymi przez Nowe Dziennikarstwo. Zastosowanie technik ekspresjonistycznych, prymat „prawdy” nad „faktami” nadały książce Herra niezwykły wymiar. Powszechnie uważana jest za wybitną (jeżeli nie najwybitniejszą) opowieść o wojnie w Wietnamie.

Był to konflikt specyficzny wcale nie ze względów militarnych czy z powodu rozmiaru popełnianych okrucieństw, lecz z racji związków z pokoleniem wchodzącym w dorosłość w latach sześćdziesiątych i kulturą popularną. Ten ostatni aspekt, zazwyczaj pomijany, Herr opisał niezwykle zwięźle i trafnie. „Wojna to był zastrzyk paliwa na całe lata stagnacji, a rock and roll zrobił się tymczasem krwawszy i groźniejszy niż korrida, gwiazdy zaczęły padać jak podporucznicy; ekstaza, śmierć i (na pewno, na sto procent) życie, ale wtedy jeszcze nie było tego widać”. I właśnie rytmem narracji Herra: psychodelicznym, ekspresyjnym, nawet nostalgicznym, wojna ta zapisała się w powszechnej świadomości i kulturze popularnej. To drugie jest o tyle zrozumiałe, że Herr współpracował przy tworzeniu scenariuszy kilku filmów o Wietnamie, w tym znakomitego „Czasu Apokalipsy” Francisa Forda Coppoli, które na zawsze zbudowały obraz i legendę Wietnamu. Do dziś wojna ta kojarzy się z krwią, muzyką i narkotykami. Natomiast jej znaczenie w aspekcie społecznym wymaga już nieco więcej wyjaśnień.

Herr słusznie uchwycił fakt „przeorania” przez konflikt wietnamski życia i mentalności całej generacji młodych Amerykanów. Zjawisko to miało zresztą znacznie szerszy zasięg, Ukształtowanie się ruchów kontestacyjnych w końcu lat sześćdziesiątych, bunty studenckie w Europie Zachodniej i Ameryce Łacińskiej, które wydały generację ’68, dokonywały się właśnie w kontrze do tej wojny. Wietnam stał się symbolem opresji, kapitalistycznego zła i wiecznego imperializmu Zachodu. W książce Herra jedna wojna nie ma w sobie niczego diabolicznego ani ukrytego symbolizmu. Jest przerażająco normalna i przewidywalna. Bałagan, spory kompetencyjne, przedstawianie porażek jako sukcesów, propaganda jako metoda walki z prawdą. Wszystkie te wykręty, półprawdy i kolorowanie rzeczywistości zakrywać miały odnoszone klęski i tysiące rannych albo zabitych. Wszystkie te sposoby stosowane były w czasie każdego konfliktu zbrojnego. Zwłaszcza takiego, który w niczym nie przypominał blitzkriegu i podobny był raczej do długiej i nudnej wojennej ballady. „No i tacy właśnie byliśmy, żadnych prawdziwych łotrów i tylko paru bohaterów, wielu awanturników i wielu dłubków, mnóstwo pięknych szaleńców i mnóstwo normalsów, a wszyscy przyjechali pisać o wojnie, która ostatecznie była wojną normalsów”. Nienormalne w niej było tylko to, że wpędzała swoich uczestników w szaleństwo, które zabijało i niszczyło normalną egzystencję. Wietnam nie miał w sobie nic z romantyzmu i niewiele z „wojny sprawiedliwej”. W narracji Herra przypomina bardziej karną ekspedycję, która ukarać ma krnąbrnych tubylców. Starcie kultur, różnych systemów wartości i światów. Konflikt interesów wielkich tego świata kosztował życie zbyt wielu. Traumy i rany spowodowane wojną w Wietnamie pozostały niezaleczone do dzisiaj. „Nawet najbardziej odrażające, ewidentne i niezgrabne próby uświęcania tej masakry były przez gazety, radio i telewizję traktowane całkiem serio. Bełkotem o »Postępie« dostawałeś w łeb jak serią z cekaemu, a zanim przedarłeś się przez wszystkie artykuły o Waszyngtonie, Sajgonie, »Innej Wojnie«, korupcji i dynamicznym wzroście skuteczności ARW, to ci wszyscy cierpiący ludzie już jakoś nie robili wrażenia”.

Michael Herr spędził w Wietnamie nieco ponad rok, w czasie słynnej ofensywy Tet w 1968. Wystarczyło to jednak, aby zorientował się, na czym polegał problem walczących w nim Amerykanów. Po prostu była to pierwsza wojna prowadzona przez pokolenie wychowane na wojennych filmach i telewizji. Rzeczywistość, z którą zetknęli się w Wietnamie, wywróciła życie tej generacji do góry nogami. Popkultura przegrała z rzeczywistością. Na najbardziej zdumiewający ślad tych związków krwawej wietnamskiej łaźni i kultury popularnej natykamy się na końcu książki, w wykazie utworów muzycznych przywołanych w „Depeszach”, zestawionych przez Krzysztofa Majera.

Nie, wojna na pewno nie jest kobietą. W książce Herra ma twarz młodego chłopaka trafiającego do miejsca, z którego nikt nie potrafił powrócić.

 

Autor: Michael Herr

Tytuł: Depesze

Przełożył i przypisami opatrzył: Krzysztof Majer

Wydawnictwo: Karakter

Data wydania: 14 listopada 2016

About the author
Ewa Glubińska
historyczka, feministka, wielbicielka herstories pisanych przez życie i tych fikcyjnych również

komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *