Daenikenada, czyli kup Pan bajkę

Erich von Daeniken to swoisty fenomen.  Już od ponad czterdziestu lat usiłuje przekonać swoich czytelników, że w starożytności miała miejsce wizyta kosmitów, dzięki którym rozwój fizyczny i psychiczny człowieka gwałtownie przyspieszył. Świadczyć mają o tym dowody, które wyszukuje na całym świecie. Są to przede wszystkim budowle i konstrukcje, które mają być rzekomo niewykonalne dla ówczesnych ludzi, gadżety, przypominające rzeczy znane dopiero w następnych wiekach, interpretacje starożytnych mitów, mające świadczyć o tym, iż nasi praprzodkowie latali w kosmosie i rozmawiali z kosmitami etc.

Całość podawana jest przez Daenikena w taki sposób, iż czytelnik czuje się niemalże przekonany co do prawdziwości jego tez. Swoisty kunszt pisarski Daeniken wykorzystuje w sposób perfekcyjny do omamiania ludzi. Jedną z metod manipulacji, które stosuje, jest przedstawianie swoich teorii jako jedyne słuszne i utwierdzanie czytelnika w przekonaniu, że inne nie istnieją lub są niewiarygodne.  W tym celu dokonuje pewnego hokus-pokus, polegającego na nazywaniu ludzi, zgadzających się z jego teoriami „wybitnymi naukowcami” (choć często owa wybitność polega jedynie na zdobyciu tytułu naukowego) natomiast specjaliści w danej dziedzinie nazywani są „dyletantami”, „ludźmi krótkowzrocznymi”, którzy pomimo olbrzymiego dorobku naukowego i sporego zasobu wiedzy nie zgadzają się z tezami Daenikena.

Kolejną manipulacją są zdjęcia. Weźmy choćby ów słynny „samolot” egipski. Na zdjęciu w książce Daenikena rzeczywiście wygląda jak samolot. Abstrahując już od tego, jakim cudem kosmici mieliby stosować tak nieporęczne maszyny jak samoloty (jak się chwilę zastanowić, to widać, że to idiotyzm sam w sobie), wystarczy trochę poszperać w dostępnych materiałach i widać, że to zwykła figurka ptaka, która na pięciu zdjęciach wygląda jak ptak, a na szóstym jak samolot. Oczywiście Daeniken bierze do swej książki tylko to szóste i bredzi coś o samolocie.

Podobnie ze słynnym astronautą z Palenque, którego zdjęcie robiło niegdyś taką furorę. Okazało się, iż Daeniken zdjęcie obciął i obrócił o dziewięćdziesiąt stopni, by WYGLĄDAŁO to na pilota jakiejś kosmicznej maszynerii. Tymczasem jeśli przyjrzeć się zdjęciu nie obciętemu i obróconemu do prawidłowej pozycji widać wyraźnie, że to zwykła postać Indianina siedzącego pod drzewem. Helikoptery i samoloty, rzekomo przedstawione w postaci hieroglifów, okazują się być wynikiem nałożenia na siebie trzech warstw napisów. Rysunek z jednej ze ścian piramid,  przedstawiający ponoć kosmitę, z innego ujęcia (którego Daeniken oczywiście nie publikuje) okazuje się być wazonem z kwiatami.

Praktycznie każda z bajek Daenikena ma swoje proste rozwiązanie. Tyle, że aby je poznać, trzeba trochę wysiłku i grzebania po materiałach źródłowych. I tu tkwi przewaga Daenikena i przyczyna jego popularności – on sprzedaje gotowy, ładnie opakowany produkt, w dodatku nie wymagający od odbiorcy jakiegoś szczególnego wysiłku intelektualnego. Fakty, podawane przez niego, wiążą się ze sobą w pozornie logicznym łańcuchu, przyciągającym czytelnika. Żeby odkryć fałsz, trzeba czasem spędzić trochę czasu, buszując po materiałach źródłowych.

Już dawno spostrzeżono, iż czytelnik bezgranicznie ufa pisarzowi. Bo przecież – jak to często argumentują manipulowani odbiorcy – gdyby to była nieprawda, to by mu tego nie wydano. I tu tkwi także kolejna z przyczyn, dla których Daeniken jest tak popularny. Skoro mu wydają, to znaczy, że musi pisać prawdę.

Nie ma znaczenia, że dwa przykładowe dowody, na których opiera się Daeniken, są z różnych epok i różnych krajów. Można się zaśmiać nad ludzką naiwnością, ale część czytelników nawet tej manipulacji nie zauważy. Kamienie z Ica czy figurki z Acambaro okazały się już dawno być fałszerstwem i to dość prymitywnym – a ilu jeszcze ludzi nadal wierzy w ich autentyczność?

Popularność Daenikena ma jeszcze jedną przyczynę.

Po prostu sprzedaje on bajki. Piękne bajki, w które ludzie chcą wierzyć. W końcu skoro miliony ludzi wierzą, że człowiek nie wylądował na księżycu, że małe zielone ludziki nas obserwują a jaszczuropodobni Iluminaci rządzą ziemią to dlaczego nie wierzyć, że kiedyś, dawno, dawno temu przybyli na ziemię bogowie, którzy tak naprawdę nie byli bogami, tylko kosmitami i naszymi kosmicznymi rodzicami?

To bajka, ale piękna bajka. Dobrze opakowana, obłożona iluzjami i nakarmiona złudzeniami. I z tego względu nie chciałbym nazywać Daenikena oszustem. On dogłębnie wierzy w to, co mówi i pisze. Daeniken to sprzedawca bajek. A czy w nie uwierzymy, czy będziemy czytać jego książki z przymrużeniem oka, zależy już od nas.

Robert Rusik

About the author
Robert Rusik
Urodził się w 1973 roku w Olkuszu. Obecnie mieszkaniec Słupcy, gdzie osiedlił się w 2003 roku. Pisze od stosunkowo niedawna, jego teksty publikowały „PKPzin”, "Kozirynek", "Cegła", "Szafa", „Szortal”. Ma na koncie kilka zwycięstw oraz wyróżnień zdobytych w różnych konkurach literackich (organizowanych m.in. przez portale Fantazyzone, Erynie, Weryfikatorium, Apeironmag, Szortal i inne), w tym prestiżową statuetkę „Pióro Roku 2009” przyznaną przez Słupeckie Towarzystwo Kulturalne. Przeważnie pisze fantastykę, choć zdarza mu się uciec w inne rejony literatury. Od 2010 roku felietonista Magazynu Kulturalnego „Apeiron”, od lipca 2011 także „Szuflady”. W 2012 roku ukazał się jego ebook „Isabelle”. Prywatnie szczęśliwy mąż oraz ojciec urodzonego w 2006 roku Michałka i urodzonej w 2012 roku Oleńki.

komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *