Czarownice

Nakręcony w 1922 roku przez duńskiego reżysera Benjamina Christensena „Häxan” przenosi widza w świat średniowiecznych wyobrażeń o diabłach, wiedźmach i czarnej magii. Na poły dokument, na poły szalona i okrutna senna wizja inkwizytora, a przede wszystkim doskonały film, który mimo upływu lat wcale nie stracił na atrakcyjności. Jest to bodajże jedyna ekranizacja „Młota na czarownice”, chociaż ze względu na wymowę tego dzieła, bardziej pasowało by określenie młot na zabobony.

Benjamin Christensen

Urodził się 28 września 1879 roku w duńskim Viborgu. Początkowo studiował medycynę, ale szybko zrezygnował i postanowił zostać aktorem. W 1907 roku ukończył prestiżową Królewską Szkołę Teatralną w Kopenhadze, a następnie przez kilka lat występował na scenach teatrów w Aahus. Jednak porzucił ten zawód już w 1907 – plotka głosi, że słabo radził sobie z tremą – i został sprzedawcą win. W tej branży wiodło mu się nie najgorzej i dość szybko dorobił się sporego majątku, który w 1913 zainwestował w pakiet większościowy niewielkiej wytwórni filmowej – Dansk-Biograf Kompagnie. W 1914 zadebiutował jako reżyser filmem „Det hemmelighedsfulde X” (Tajemnicze X), a dwa lat później nakręcił „Hævnens nat” (Ślepa sprawiedliwość). W obu tych obrazach podejmował temat fałszywych oskarżeń, które niszczą życie niewinnych ludzi. Chociaż wielu historyków kina uznaje te dwa obrazy za przełomowe i rewolucyjne, nie znalazły one jednak uznania ówczesnej publiczności.

W 1918 roku Christensen zaczął interesować się historią nekromancji oraz czarnoksięstwa, co wykorzystał jako tło do swojego najbardziej znanego filmu „Häxan” (Czarownica, 1922), będącego fabularyzowanym dokumentem na temat średniowiecznych wierzeń w siły nadprzyrodzone oraz działalności inkwizycji. Film te wywołał wieki skandal obyczajowy w wielu krajach (w tym w Polsce ) i zakazano jego dystrybucji. Niemniej Christensen zwrócił na siebie uwagę jednej z największych ówcześnie wytwórni filmowych na świecie – niemieckiej UFA, dla której wyreżyserował w latach 1922-1924 dwa filmy.

W 1924 roku dał się skusić Hollywood, gdzie pracował dla MGM. W Ameryce nakręcił cztery filmy (Hawk’s Nest, Haunted House, Seven footprints to Satan, House of Horror), które dziś można potraktować jedynie jako ciekawostkę. Zniechęcony do Hollywood, gdzie reżyser był po prostu wynajętym rzemieślnikiem i nie miał prawa do własnej inwencji, Christensen rozwiązał kontrakt i wrócił do Danii. Przez następne dziesięć lat nie nakręcił ani jednego filmu, zajmując się ponownie handlem winami. W 1939 roku przełamał się i wyreżyserował „Skilsmissens børn” (Rozwód), który okazał się wielkim kinowym przebojem. Zachęcony tym powodzeniem na początku lat 40. stworzył jeszcze dwa filmy – „Gå med mig hjem”(Wróć ze mną do domu) oraz „Damen med de lyse Handsker” (Dama w rękawiczkach). Poniosły one jednak zupełną klęskę i ostatecznie zniechęciły Christensena do reżyserii.

Zmarł 2 kwietnia 1959 roku w wieku 79 lat, w zapomnieniu.

Koncepcja i realizacja

W 1918 roku Christensen w berlińskim antykwariacie nabył napisany w 1487 przez dominikańskiego inkwizytora Heinricha Kramera „Młot na czarownice”, będący podręcznikiem dla łowców czarownic oraz podstawowym kompendium wiedzy o czarach, czarownicach i ich związkach z Szatanem. Zafascynowany tą tematyką przez następne trzy lata wnikliwie studiował późnośredniowieczne, renesansowe i barokowe wierzenia w czarną magię, procesy czarownic, działalność inkwizycji oraz jej metody przesłuchań.

Wreszcie postanowił nakręcić dokumentalny film, który przedstawiałby średniowieczny świat wierzeń w moce diabelskie. Udało mu się przekonać do tego pomysłu szwedzką wytwórnię Svensk Film, która wyłożyła na ten cel 2.000.000 koron. Christensen podpisał kontrakt, ale obawiając się szwedzkiej cenzury i ingerencji producentów, postanowił nakręcić całą rzecz w Danii w swoim własnym studiu filmowym.

Zdając sobie sprawę z trudności w realizacji tego filmu, zatrudnił najlepszego duńskiego operatora Johana Ankerstjerne, doświadczonego montażystę Edla Hansena oraz najzdolniejszego scenografa Richarda Louwa, odpowiedzialnego także za charakteryzację. Warto zapamiętać te nazwiska, bo to, co udało im się osiągnąć, jest powalające nawet dzisiaj w epoce efektów cyfrowych.

Większość aktorów grających główne role było zawodowcami – poza jednym wyjątkiem. Postać starej żebraczki, oskarżonej o paktowanie z diabłem i postawionej przed trybunałem inkwizycyjnym, w przejmujący sposób zagrała Maren Pedersen, staruszka handlująca kwiatami na ulicach Kopenhagi, którą reżyser spotkał podczas spaceru i namówił do udziału w filmie.

Wszystkie sceny w filmie zostały nakręcone w studiu filmowym Astra Film Studio. Część zdjęć odbywała się wyłącznie w nocy, gdyż w ten sposób Christensen chciał stworzyć dodatkowy klimat, który wzmocniłby grę aktorską. Realizacja rozpoczęła się w lutym i trwała do października 1921 roku. Na potrzeby filmu wybudowano całą masę dekoracji, wśród których największe wrażenie robi do dziś wnętrze gotyckiego kościoła, dom wiedźmy oraz panorama średniowiecznego miasta, będąca w istocie rozległą miniaturą.

Zarys fabuły

Fabularnie film składa się z czterech oddzielnych, acz powiązanych ze sobą tematycznie części.

Część pierwsza to właściwie prolog, będący popularno-naukowym wykładem na temat chrześcijańskich wierzeń w szatana i czarną magię. Na ekranie widzimy opatrzone komentarzem ryciny, które pochodzą głównie z wydanej w 1608 roku księgi zatytułowanej „Compendium Maleficarum” autorstwa włoskiego mnicha Francesco Maria Guazzo, a także inne obrazy wyobrażające diabła, piekło i czarownice.

Część druga składa się z kilku scen prezentujących średniowieczne wierzenia w diabelskie moce. Widzimy szatana kuszącego śpiącą kobietę, demona, który terroryzuję grupę mnichów, kobietę, która udaje się do wiedźmy po miłosny eliksir, albowiem ma zamiar uwieść pobożnego franciszkanina oraz sen żebraczki, podczas którego leci ona na sabat.

Część trzecia, najbardziej rozbudowana fabularnie, opowiada o losach starej żebraczki, która zostaje oskarżona o rzucenie uroku, zawleczona przed trybunał inkwizycyjny i poddana przesłuchaniom. Złamana podczas tortur, przyznaje się do wszystkiego, czego oczekują od niej inkwizytorzy, opowiada oprawcom o pakcie z szatanem, opisuje sabat czarownic i bluźnierczą czarną mszę. Jednocześnie zdradza swoje kamratki, co rozpętuje w miasteczku łowy na czarownice.

Część czwarta to podsumowanie filmu, w którym Christensen porównuje przypadki opętań i rzekomych czarów z różnymi leczonymi dziś chorobami psychicznymi – histerią, kleptomanią, czy somnambulizmem. W dość ironiczny sposób reżyser zestawia na przykład średniowieczną mieszczkę, której wydaje się, że w nocy jest nawiedzana i gwałcona przez inkuba z postacią XX-wiecznej histeryczki, która imaginuje sobie seks z gwiazdą filmową.

Nie muszę chyba dodawać, że wymowa filmu jest silnie antychrześcijańska. Christensen piętnuje w nim religię, jako źródło strachu, okrucieństwa, zacofania i umysłowej ciemnoty. Nic więc dziwnego, że film wywołał spory skandal i w wielu krajach – w Stanach Zjednoczonych, Polsce, Włoszech – cenzura zakazała jego wyświetlania. Abstrahując od względów religijnych, oburzenie budziły także obsceniczne, pełne nagości i okrucieństwa sceny z sabatu czarownic.

Malleus Maleficarum

Inkwizytorzy prowadzący w filmie przesłuchanie zostali przedstawieni jako okrutni, bezwzględni ludzie, którym zależy tylko i wyłącznie na wyduszeniu z uwięzionych kobiet przyznania się do winy. Nie, nie, drodzy Czytelnicy, nie obawiajcie się, nie mam zamiaru stawać w obronie Świętego Oficjum, niemniej pewnego elementu w dziele Christensena mi zabrakło, bez którego obraz ten jest niepełny. Pozwolę sobie tedy na małą dygresję.

Nie pozwolisz żyć czarownicy.

Biblia, Księga Wyjścia, Rozdział 22, wers 17

Nie ulega wątpliwości, że w przedoświeceniowej Europie traktowano postać diabła, jako coś realnego, a wręcz namacalnego. Szkodził, kusił, był sprawcą chorób i nieszczęść. Kiedy nie rozumiano przyczyn nagłego niedomagania lub śmierci, przypisywano je siłom diabelskim lub czarom. I nic dziwnego, że próbowano się przed tym bronić, albowiem to, co niezrozumiałe, zawsze budzi strach. Z drugiej strony moce, jakimi dysponował szatan, wielu wydawały się kuszące, gdyż chcieli w łatwy sposób zdobyć potęgę, władzę lub, po prostu, przychylność płci odmiennej. Sfera diabelska należała w średniowieczu, a także później, do świata realnego, co Christensen doskonale w swoim filmie przedstawił.

Nie bez przepełnionego goryczą smutku dowiedzieliśmy się ostatnio, że w niektórych częściach Górnych Niemiec wiele osób płci obojga, nie bacząc na własne zbawienie i odchodząc od wiary katolickiej, zadaje się z diabłami, inkubami i sukkubami i poprzez swoje czary, zaklęcia, gusła i inne przeklęte zabobony, obmierzłe praktyki i zbrodnie niszczy potomstwo kobiet i nowo narodzone zwierzęta, wykorzenia plon, jaki wydaje rola, strąca winne grona z winorośli i owoce z drzew; mało tego, zabija mężczyzn i kobiety, zwierzęta juczne pospołu ze stworzeniami innego rodzaju, niszcząc również winnice, sady, łąki, pastwiska, łany pszenicy i innych zbóż i wszelkie inne uprawy. Co więcej, nikczemnicy owi gnębią i doświadczają mężczyzn i kobiety, zwierzęta pociągowe, trzody owiec, a także bydło i inne stworzenia, zadając im ból i zsyłając na nie wszelkiego rodzaju choroby, tak wewnętrzne, jak i zewnętrzne, i uniemożliwiają mężczyznom płodzenie, a kobietom poczęcie, sprawiając, że nie mogą współżyć małżeńsko ze sobą ani żony z mężami, ani mężowie z żonami. Również i ponadto bluźnierczo wyrzekają się wiary, którą otrzymali wraz z sakramentem chrztu, i z poduszczenia wroga rodzaju ludzkiego nie wahają się popełniać najdzikszych okropieństw i występków na zgubę swych dusz, obrażając nimi majestat boski, dając tym gorszący i niebezpieczny przykład wielu innym.

Summis desiderantes affectibus, bulla papieża Innocentego VIII, 1484

Święte Oficjum powołano w celu obrony Kościoła przed heretykami, jednak szybko rozszerzyło ono zakres swoich działań na inne szatańskie procedery, w tym i na czarnoksięstwo. Jednak wbrew temu, co się powszechnie myśli o inkwizytorach, nie byli to ludzie – w świetle moralności chrześcijańskiej – źli i okrutni. Można powiedzieć, że wręcz przeciwnie, cechowało ich niezwykłe miłosierdzie oraz wielka troska o uwolnienie duszy ludzkiej z mocy piekielnej i zapewnienie jej zbawienia.

Ustalmy pewne fakty. Mitologia chrześcijańska twierdzi, że: a) dusza ludzka jest nieśmiertelna, ma początek, ale nie ma końca; b) śmiertelne ciało jest więzieniem duszy; c) męki piekielne trwają całą wieczność bez końca i nie ma od nich odwołania – jak już kogoś na Sądzie Ostatecznym skazali, to nie ma prawa do apelacji, tylko wędruje do piekieł, gdzie będzie w nieskończoność cierpiał. Nie ulega też wątpliwości, że paktowanie z diabłem i uprawianie czarów jest według chrześcijan grzechem śmiertelnym, za który z całą pewnością wylądować można w piekle.

Zatem, moi mili, czymże są te chwilowe męki na torturach, dzięki którym możemy uzyskać skruchę zatwardziałego grzesznika i ocalić w ten sposób jego duszę przed wiekuistym cierpieniem? Drobnostką jeno, niegodną wzmianki! Gdy ktoś Cię uderzy w twarz i wybije ci ząb – źle postąpił! Ale jeżeli ten sam gnijący ząb wyrwie ci dentysta, także sprawiając ból, nie nazwiesz go przecież złym człowiekiem, gdyż ocalił Twój organizm przed poważną chorobą, nieprawdaż? Tak samo musicie, drodzy Czytelnicy, oceniać postępowanie zacnych inkwizytorów i poległych im oprawców. Ciało, to właśnie taki zepsuty ząb, wyrwanie którego może ocalić zdrowie duszy.

No, dość tej dygresji. Dalsze rozmyślania na temat inkwizycji, tortur, stosów i chrześcijańskiej moralności pozostawiam Wam. Tymczasem zachęcam do obejrzenia filmu i ciekaw jestem Waszych komentarzy, tu lub na Facebooku.

Cały film można obejrzeć na YouTube.

komentarz

Skomentuj Piotr Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *