Czarownice, cz.5: Białe Damy

 

Czas na kolejny odcinek cyklu o boginiach i demonicach, które w wyniku przemian religijnych i społecznych stały się czarownicami. Tym razem przyjrzymy się bliżej istotom, o których każdy z nas słyszał – Białym Damom. W świadomości potocznej funkcjonują jako duchy nawiedzające stare zamki. Nie brak ich także w Polsce. Swoją Białą Damę ma zamek w Golubiu–Dobrzyniu. To duch Anny Wazówny, opiekujący się ulubionym za życia miejscem. Na zamku w Krasiczynie błąka się inna Biała Dama – duch nieszczęśliwie zakochanej Zosi Sapiehy.

Tyle z polskiego podwórka, gdzie te istoty przynależą bardziej do lokalnego folkloru i historii, a nie mitologii. Jednak rzecz ma się nieco inaczej w obrębie świata germańskiego.

Na początek należy zwrócić uwagę na ich nazwę – Białe Damy, czyli: jaśniejące i świetliste. Takie skojarzenie odsyła do dobrych, jasnych elfów, a także omawianych już w tym cyklu Hölle i Berchty. Nie bez znaczenia jest fakt, że najsłynniejsza Biała Dama z Niemiec to Bertha (lub Pertha) von Rosenberg, którą można było spotkać w zamku Neuhaus. Zbieżność imienia z zapomnianą boginią z pewnością nie jest przypadkowa.

Bertha została nieszczęśliwie wydana za mąż. Małżonek traktował ją tak okrutnie, że zmarła. Jednak po śmierci powróciła z zaświatów. Jej ukazanie się zwiastowało śmierć członka rodu Hohenzollernów.

Takie przedstawienie Białej Damy, widma obwieszczającego nadchodzącą śmierć, nasuwa skojarzenia z banshee, a także disami. Są to demony zwiastujące nieubłagany los.

Ponieważ Białe Damy związane są z konkretnym miejscem, wskazywałoby to na ich pokrewieństwo z duchami opiekującymi się daną okolicą, do których zalicza się skandynawskie landvaetty.

Na obszarze Niemiec, Holandii, Belgii, Wielkiej Brytanii, Francji, a także Czech, Śląska, południowej Polski i Pomorza (czyli terenów na których rozwinęło się osadnictwo niemieckie) Białe Damy opisywano najczęściej jako piękne dziewczyny, które czatowały na młodzieńców, co jest zajęciem zupełnie typowym dla demonów żeńskich.
Później pojawiła się także wersja, że strzegą skarbów, od których, jak wiadomo, roją się stare zamki.

Nieco inaczej wygląda sprawa z Białymi Damami, gdy przeanalizuje się ich niderlandzkie nazwy. Tam demonice określa się mianem „witte wieven” oraz „wittewijwen”, czyli wieszczki. Dopiero potem „witte” zyskało drugie znaczenie – ‘białe’.

Białe Damy byłyby zatem spadkobierczyniami średniowiecznych skandynawskich wölw. Zajmowały się one przede wszystkim przepowiadaniem przyszłości oraz leczeniem. Zazwyczaj mieszkały w pobliżu miejsc pochówku (w mitologii skandynawskiej często spotyka się motyw wölwy siedzącej na kurhanie) i uprawiały paskudną gałąź magii – nekromanckie czary utiseta.

Zapewne stąd wzięło się przekonanie, że Białe Damy strzegą bogactw ukrytych pod ziemią. Germanowie w kurhanach grzebali swoich wodzów i królów, a wraz z nimi cenne skarby. Jak widać, w każdej legendzie kryje się ziarnko historycznej prawdy.

W powszechnym przekonaniu Białe Damy to duchy kobiet, które z różnych pobudek nie zaznały spokoju i wróciły na ziemię, by błąkać się po korytarzach starych zamków. To prawda, jednak niecała. W istocie są ciekawym zlepkiem dawnych wierzeń: w jasne elfy, Berchtę (Perchtę) i jej demoniczny orszak złożony z bercht (percht), lokalne duchy miejsca, zwiastujące śmierć banshee czy wreszcie przepowiadające przyszłość i parające się nekromancją wölwy.

Barbara Augustyn

About the author
Barbara Augustyn
Redaktor działu mitologii. Interesuje się mitami ze wszystkich stron świata, baśniami, legendami, folklorem i historią średniowiecza. Fascynują ją opowieści. Zaczytuje się w literaturze historycznej i fantastycznej. Mimowolnie (acz obsesyjnie) tropi nawiązania do mitów i baśni.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *