Czarownice

Poprzedni artykuł poświęcony był tajemniczym wölwom. Jak już pisałam, Skandynawowie uważali, że czary kobiece są potężniejsze od męskich i szanowali kobiety nimi władające. Jednak po upadku pogańskiej religii i wprowadzeniu chrześcijaństwa wölwy (i nie tylko one) zaczęto określać mianem czarownic. Uważano je za służki diabła. Taki sam los spotkał szamanki, kapłanki dawnych bóstw, same boginie, a wreszcie akuszerki i kobiety chore psychicznie. Kim jest zatem czarownica w demonologii Skandynawów i Germanów?

Jak zwykle zaczniemy od początku czyli od samej nazwy. Większość współczesnych określeń czarownicy w językach germańskich wywodzi się od niemieckiego słowa „Hexe”. Jego etymologia nie jest jasna. Prawdopodobnie oznacza ono „ducha miejsca”. W języku angielskim czarownicę określa się jako „witch”. Tutaj akurat geneza jest oczywista. To skrócona forma słowa „wieszczka” i odnosi się do jednej ze szczególnych umiejętności kobiet władających magią – przepowiadania przyszłości.

Skandynawowie zapożyczyli obie te formy od Germanów Zachodnich. Nazywali czarownicami wszystkie kobiety zajmujące się magią, wieszczeniem i uzdrawianiem, nie trudząc się rozróżnianiem między nimi. Stąd niezmiernie trudno określić, kim owa czarownica jest dokładnie i jaki jest zakres jej „obowiązków”.

Nie zmienia to faktu, że większość z nas potrafi świetnie opisać, jak wygląda czarownica i czym się zajmuje. A więc: stereotypowa wiedźma jest brzydka, najczęściej posiada długi, haczykowaty nos. Brodawki także są wskazane. Otacza się kotami (najchętniej czarnymi) i wężami. Mieszka w chatce pośrodku lasu, nierzadko na kurzej łapce. Potrafi latać na miotle i przepowiadać przyszłość. Poluje na dzieci i młodych mężczyzn. Taki właśnie wizerunek typowej czarownicy rozpowszechnił się w całym germańskim folklorze i nam także jest doskonale znany.

Wiedźma musi również uczestniczyć w sabatach. Te najbardziej znane odbywają się w noc z 30 kwietnia na 1 maja – jest to tzw. noc Walpurgi. Co ciekawe, nazwa wcale nie wywodzi się od jakiejś potężnej czarownicy, wręcz przeciwnie. Walpurga to imię angielskiej świętej. Uznano ją za świętą 1 maja, czyli dzień po pogańskich uroczystościach.
Same obrzędy nocy Walpurgi, odprawiane na przełomie zimy i wiosny, miały na celu świętowanie narodzin nowego życia i były zbliżone do słowiańskiej nocy Kupały. U Germanów tym obchodom patronowała Ostara, zwana w języku angielskim Eostrą – bogini urodzaju.
Kluczowym elementem święta było palenie wielkich ognisk na widocznych z daleka szczytach górskich. Do najbardziej znanych miejsc takich sabatów należy szczyt Brocken w Harzu czy nasza rodzima Łysa Góra w Górach Świętokrzyskich. Obrzęd palenia ognisk tak mocno wrósł w tradycję, że w niektórych miejscach w Niemczech noc Walpurgi nazywano „wielkanocnymi ogniami” (w czasach pogańskich „ogniami Ostary”).
Oprócz palenia ognia świętujący tańczyli, śpiewali, jedli oraz spożywali spore ilości alkoholu. W czasach pogańskich miało to dodatkowy wymiar zbliżania się do bóstwa.
Czarownice latały także na miotłach. Ten zwyczaj również można uznać za echa szamańskich zabiegów, a zwłaszcza ich podróży między różnymi światami.

Czarownice to ciekawy przypadek istot o których nawet osoby nie interesujące się mitologią, demonologią i folklorem teoretycznie wiedzą sporo, ale gdy przyjrzeć się bliżej zagadnieniu, natrafia się na spore trudności w dokładnym określeniu, kim one są. W kolejnych artykułach przyjrzymy się bliżej kilku ciekawym i różnorodnym kobiecym postaciom, które skończyły jako czarownice.

Barbara Augustyn

About the author
Barbara Augustyn
Redaktor działu mitologii. Interesuje się mitami ze wszystkich stron świata, baśniami, legendami, folklorem i historią średniowiecza. Fascynują ją opowieści. Zaczytuje się w literaturze historycznej i fantastycznej. Mimowolnie (acz obsesyjnie) tropi nawiązania do mitów i baśni.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *