Cud i Anomalia – Katarzyna Zwolska-Płusa

pobraneJuż w otwierającym tom „Cud i Anomalia” wierszu „maud” Katarzyna Zwolska-Płusa uświadamia czytelnikowi, z jakim rodzajem poezji będzie miał do czynienia. To nie są utwory mające sprawić przyjemność, dbające wyłącznie o wrażenia estetyczne. To „poezja mięsa” – prosto z trzewi, krwawiąca, z wszelkimi nerwami podmiotu na zewnątrz.

Lirykę Zwolskiej-Płusy cechuje bezkompromisowe połączenie tego, co przyziemne, wręcz brutalne czy prymitywne, ze swoistą magią, małymi cudami. Poetka wnika w opisywane zjawiska z wielką siłą i uwagą. Ogranicza elementy utworu do niezbędnego minimum – nie ozdabia, nie analizuje. Jednakowoż za pomocą tak niewielu komponentów zdecydowanie powiększa przestrzeń wiersza – w kilku słowach czy nawet jednej metaforze potrafi zmieścić całą gamę uczuć, zwielokrotnia możliwości interpretacyjne.

Podmiot „Cudu” – matka, żona, kobieta, poetka, intelektualistka – to istota nadwrażliwa. I choć sposobem postrzegania świata tworzy pewien dystans, to jednak jej emocjonalne zaangażowanie zdradzają szczegóły. To, co u innych uważane byłoby za neutralne, u Zwolskiej-Płusy jest ekspresyjne. Najpełniej widać to w dopowiedzeniach. I choć „ja” liryczne opowiada swój świat, mówi o swoich przeżyciach, to jednak w jakimś stopniu stanowi głos wszystkich kobiet, jest niby-cieniem / twojej matki, babki i dziewczyny. Zwłaszcza że jej wyznania w dużej mierze dotyczą tego, co kobietom jest bliskie i doskonale znane.

Podmiot otwiera się przed czytelnikiem bardzo odważnie, z zaufaniem, ale i lękiem. Zwierza się z najbardziej intymnych refleksji. Nazywając (być może po raz pierwszy) pewne stany, usiłuje oswoić się z nimi, zrozumieć je, o ile jest to możliwe, lub przynajmniej opowiedzieć o swoich doświadczeniach, wątpliwościach, przypuszczeniach.

Wśród powracających tematów jest m.in. rodzicielstwo i cielesność. Co ciekawe, najczęściej oba motywy idą ze sobą w parze. Ciało w tej poezji rzadko bywa postrzegane jako obiekt (np. pożądania), raczej jest źródłem rozczarowania (przez swoją niedoskonałość oraz rozmaite dolegliwości), a nawet strachu (traumatyczne przeżycia).

Wielokrotnie podmiot powraca do lat młodości, do dzieciństwa. Pielęgnuje w sobie małą dziewczynkę, choć już dawno uszły z niej naiwność, beztroska, wiara w to, że niemożliwe jest możliwe. Pozostało jednak dziecięce zadziwienie światem – co jakiś czas „ja” liryczne dostrzega coś, co robi na niej wielkie wrażenie, co burzy dotychczasowy obraz pewnej sprawy, jak np. w „białoszewskim”: to mnie dziwi, / że życie robi takie małe ślady (…) / zawsze myślałam, / że jest potężne  (…) / czuję się rozczarowana. Przy czym u najmłodszych jest to uczucie ekspresyjne, u Zwolskiej-Płusy zaś cechuje się chłodnym dystansem.

„Cud i Anomalia” to w moim odbiorze przede wszystkim książka o dojrzewaniu. Chodzi tu oczywiście o swoiste przeobrażenie dziewczynki w nastolatkę, potem w młodą kobietę, następnie w dojrzałą. Ale przede wszystkim o dorastanie do pewnych (społecznych) ról, do odpowiedzialności i wiedzy (głównie o sobie samej). Swego rodzaju przewodnikiem każdej z tych przemian jest ciało. To na podstawie zmian zachodzących w fizyczności podmiot dowiaduje się czegoś nowego na swój (człowieka w ogóle i świata także) temat. Bo właśnie ciało podmiot ma szczególne – naznaczone, okaleczone, wymagające, może nawet mściwe. Trzeba toczyć z nim nieustanne boje.

Właściwie można wskazać tu dwa podmioty. Pierwszy to wspomniana ultrawrażliwa kobieta, a drugim jest obserwator-gawędziarz. To on wprowadza pobocznych („jednorazowych”) bohaterów, przy czym są to postaci o znamionach symboli. Ich liryczne historie są niemal jak przypowieści o uniwersalnym wydźwięku. Wielokrotnie „ja” liryczne zwraca się także do konkretnych osób, np. do biblijnej Racheli, Marii Konopnickiej. Pokazuje tym samym, jak wiele wspólnych doświadczeń czy emocji łączy nawet zupełnie obcych ludzi. Co rusz spotkamy rozmaite odwołania do świata sztuki i kultury. Podmiot „Cudu…” zanurzony jest w szeroko pojętym świecie artystycznym. Często sięga np. do różnych mitologii i literatury w ogóle. Znamienne jest to, że w tych utworach poetka nie tylko zdradza swego rodzaju inspiracje czy aktualne zainteresowania, ale także każdą przywołaną postacią, motywem czy cytatem poszerza pole znaczeniowe wiersza, nadaje mu głębię.

Poza osobami i emocjami w „Cudzie…” ważne są także miejsca. Po pierwsze jest to współczesny świat – niezbyt przyjazny podmiotowi. Przyjmujący „ja” liryczne z otwartymi ustami, gotowy pożreć, przeżuć i wypluć. Są też miejsca konkretne (np. Nałęczów), przestrzenie kameralne (np. łóżko), w których rozgrywają się ważne sceny życia codziennego, definiujące podmiot, jego emocje i relacje z bliskimi.

Nie należy zakładać, że to tom bezbrzeżnie smutny i melancholijny, choć w dużym uproszczeniu pewnie tak czytelnicy będą go charakteryzować. Ale jest tu miejsce także na humor – bardzo dyskretny, niemniej sprawiający wielką satysfakcje, bo wiążący się z pewną grą autorki z czytelnikiem. Mianowicie poetka ukrywa go w zabawach słownych (aluzjach, parafrazach itp.), w pojedynczych scenach, rzadko w postaciach.

Zwolska-Płusa pisze znakomicie. Posiada wielki dar do poetyzowania codzienności. To oczywiście też pewien rodzaj jej ukrycia. Podmiot (w jakimś stopniu tożsamy z autorką) obnaża się w sposób totalny. Ale pewnych uczuć nie można wyrazić wprost, innych z kolei w ogóle nie da się nazwać, niektóre zaś wywołują lęk, toteż metafory pozwalają zamaskować stosunek „ja” lirycznego do opisywanych stanów. Jednak te obrazy są tak mocno nacechowane emocjonalnie, że owa zasłona dystansu zdaje się wyłącznie pro forma.

Wszystkiego, co w tej książce najważniejsze, oraz cech wyróżniających pisarstwo Zwolskiej-Płusy należy szukać najpierw w języku. Dopiero później skupiać się na podmiocie, obrazach i na koniec na tym, czego w tych wierszach nie ma (bo to sfera równie ważna). Te poszukiwania zostaną sowicie nagrodzone.

„Cudem i Anomalią” można delektować się bez końca. To poezja, która zachwyca i poraża (niekiedy zaś rozbraja) szczerością oraz wnikliwością opisywanych stanów, czasem sprawia emocjonalny ból, rozdziera czytelnikowi duszę. Daje ogromną satysfakcję i poczucie przeżycia czegoś naprawdę wyjątkowego. Takich książek nam trzeba!

Kinga Młynarska

About the author
Kinga Młynarska
Mama dwójki urwisów na pełny etat, absolwentka filologii polskiej z pasją, miłośniczka szeroko pojętej kultury i sztuki. Stawia na rozwój. Zwykle uśmiechnięta. Uczy się życia...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *