Co z tym komiksem?

Obserwując polski rynek komiksowy, nie da się nie zauważyć pewnego postępu. Od kilku już lat liczba wydawanych rokrocznie komiksów systematycznie rośnie, pojawiają się kolejne wydawnictwa, a nakłady wyprzedają się, co wymaga, w przypadku najbardziej kasowych tytułów, szybkich dodruków. Jedni się cieszą, dostrzegając w tym sukces komiksu jako atrakcyjnego medium, trafiającego do coraz szerszego grona odbiorców, inni natomiast z pewną obawą i rezerwą patrzą w przyszłość, upatrując w tym raczej dmuchaną bańkę, wraz z którą prędzej czy później pryśnie czar o wielkim zapotrzebowaniu na powieści graficzne.

252bb-calvin-on-scientific-law

Jeszcze kilkanaście lat temu to komiks był niepożądaną przez rodziców i nauczycieli konkurencją dla książki. Łatwo dostępny dzięki obecności stosunkowo tanich wydań zeszytowych w kioskach, często niezbyt wymagający oraz zwyczajnie atrakcyjniejszy dla młodego czytelnika niż szkolna lektura, był prawdziwą zmorą polonistów. Czasy się zmieniły i teraz to właśnie komiks okopuje się na straconej pozycji razem z książką, przegrywając walkę o dzieci i młodzież z grami komputerowymi. Statystyki nie pozostawiają złudzeń. Opublikowane niedawno dane dotyczące poziomu czytelnictwa w Polsce są przerażające. Tak źle w pookrągłostołowej Polsce jeszcze nie było. 63% Polaków nie przeczytało w ubiegłym roku żadnej książki. W wielu środowiskach szybko podniosły się głosy mówiące o potrzebie jeszcze lepszego dotarcia z książką do odbiorcy. Tylko czy kolejne akcje z celebrytami sięgającymi po lekturę i dofinansowania bibliotek coś zmienią? Może czas się przyzwyczaić, że wielbiciele książek to elitarny i ekskluzywny klub dziwaków?

Wiele wskazuje na to, że z komiksem może być podobnie w nie tak odległej przyszłości. Pokolenie TM-Semic, obecni 25 – 35-latkowie, powraca do komiksu po latach przerwy i to zapewne ono w dużej mierze odpowiedzialne jest za komiksowy boom w naszym kraju. Ono oraz tzw. efekt Wielkiej Kolekcji Komiksów Marvela (WKKM), gdyż wielu użytkowników for poświęconych obrazkowym opowieściom deklaruje, że impulsem wyzwalającym zainteresowanie tym medium było właśnie pojawienie się kolekcji w kioskach. Choć nie można zapomnieć, iż często owe dwie grupy czytelników się zazębiają. Czy kolejne pokolenie też odnajdzie w sobie impuls do sięgnięcia po komiks? Pierwszym ostrzeżeniem jest powolne ustępowanie jedynego typowo komiksowego czasopisma dla dzieci, dostępnego jeszcze w kioskach, „Kaczora Donalda” (celowo pomijam wskrzeszonego przez Ongrysa „Kapitana Żbika”, który, mimo że dla dzieci, celuje obecnie w zupełnie inną kategorię wiekową). Kiedyś tygodnik, następnie dwutygodnik, obecnie ukazuje się raz na miesiąc. Wydawca nie ukrywa, że wpływ na to miały wyniki sprzedaży. Czy to oznacza, że dziecięcy czytelnik zamiast do kiosku po albumowe wydanie komiksu udaje się do księgarni? Poniekąd na pewno tak, ale czy na skalę pozwalającą wypełnić przepaść pomiędzy nakładami z lat 90. XX wieku a obecnymi?

tytus-romek-i-atomek-ksiega-x_1_a_1.png

Zadbać o przyszłe pokolenia czytelników trzeba już teraz – poprzez pokazanie, o dziwo, że komiks (tak jak książka) jest atrakcyjny. Niektóre wydawnictwa już to dostrzegły i stworzyły osobny segment w swojej ofercie, poświęcony tylko najmłodszym. Egmont oprócz żelaznej klasyki zaczął promować także nowych autorów, między innymi laureatów organizowanego przez siebie konkursu im. Janusza Christy; Kultura Gniewu i Centrala już parę lat temu stworzyły imprinty poświęcone dzieciom, a Wojciech Szot, szef Wydawnictwa Komiksowego, w ostatnim wywiadzie udzielonym Łukaszowi Chmielewskiemu z Alei Komiksu zadeklarował chęć zwrócenia się w stronę młodszego czytelnika.

Rynek jest chłonny i zapewne przyjmie jeszcze sporo dziecięcego komiksu, ale już teraz jest w czym wybierać. Szczególnie, że nawet wydawnictwa, które do tej pory nie kojarzyły się z komiksem, zaczynają go wydawać – okazjonalnie lub systematycznie, tworząc stałą ofertę. Jeśli dodać do tego popularne ostatnio książki obrazkowe (lub – jak kto woli – picturebooki) robi się tego naprawdę sporo. Odwiedzając działy dla najmłodszych w księgarniach oraz festiwalowe stoiska wydawców, można dostać zawrotu głowy. Co ważne, daje się zauważyć trend świadomego sięgania przez rodziców po publikacje skierowane do dzieci. Klasyka baśni i wierszy przestaje wystarczać, a oprócz treści ważna jest także forma.

Komiksy są dostępne, pozostaje dotarcie z nimi do czytelnika. Oczywiście, sporą część ciężaru tego problemu biorą na siebie wydawnictwa, dopasowując swoją ofertę do potrzeb odbiorcy, organizując skuteczne kampanie marketingowe, podpisując umowy na kolejne tytuły i dbając o jakość wydań. Niemniej jednak nie można zapomnieć o działaniach organizatorów festiwali i konwentów (których przybywa, a te z dłuższą tradycją z roku na rok organizowane są z większym rozmachem), serwisów komiksowych i ogólnokulturalnych, o komiksie piszących, a wraz z nimi o całym sztabie ludzi za nie odpowiedzialnych (redaktorzy, recenzenci, blogerzy, graficy). Jeśli spojrzeć na to od strony promocji komiksu jedynie wśród nowych odbiorców, do tej pory kojarzących go, co najwyżej, z „Kaczorem Donaldem” lub kolejnymi filmami kinowymi o superbohaterach, to właśnie serwisy i czasopisma nie stricte komiksowe mają największą szansę do nich dotrzeć.

zrozumiec_komiks_1-399x600

Nie jest to jednak jedyny sposób na pokazanie atrakcyjnego oblicza komiksu i udowodnienie, że jest nie tylko mało wymagającą rozrywką, ale i pełnoprawną dziedziną sztuki i kultury. Nie zapominajmy o popularyzatorskiej funkcji bibliotek i szkół. Biblioteki dysponują coraz lepszymi księgozbiorami komiksów. A zapowiedzi obecnego rządu o zwiększeniu nakładów finansowych na biblioteki, spowodowane opublikowanymi danymi statystycznymi dotyczącymi poziomu czytelnictwa, pozwalają patrzeć w przyszłość z nadzieją. Również w blogosferze temat komiksu w bibliotece jest poruszany. Głównie za sprawą rewelacyjnego bloga Rafała Wójcika „Komiks w bibliotece” (www.abrewiacje.wordpress.com), którego autor na co dzień opiekuje się pierwszym uniwersyteckim bibliotecznym zbiorem komiksów w Polsce – w Bibliotece Uniwersyteckiej w Poznaniu (Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu).

Niestety, dużo gorzej jest w przypadku komiksu w szkole. Teoretycznie opowieści obrazkowe pojawiają się w toku nauczania, szczególnie w szkole podstawowej, jednak często z powodu braku zrozumienia tego medium i/lub jego lekceważenia odbywa się to niejako pod przymusem programu szkolnego, bez należytego zaangażowania. Odnoszę wrażenie, że brak jest wsparcia dla nauczycieli ze strony środowiska. Oczywiście poza nielicznymi, ale chlubnymi wyjątkami. Znów muszę chylić czoła przed Rafałem Wójcikiem, który kilkakrotnie poruszał na swoim blogu tę kwestię, czy przed autorami, dzięki którym powstał numer czasopisma „Polonistyka”, w pełni poświęcony komiksowi w ujęciu szkolnego nauczania (nr 2/2014). Poza tymi wyjątkami trudno znaleźć cokolwiek o możliwościach wykorzystania komiksu w szkole oprócz oklepanych zadań typu „stwórz własny komiks na podstawie…”.

Czy komiks i książka skazane są na porażkę w niedalekiej przyszłości? Ludzie kultury i nauki biją na alarm, przerażeni statystykami i podejściem dzieci i młodzieży do czytania. Czy zwiększenie środków na ułatwienie dostępu do książek (dofinansowania bibliotek) wystarczy? Walczyć o następne pokolenia czytelników trzeba już dziś. Kwestią otwartą pozostaje problem, jakimi drogami najlepiej do najmłodszych dotrzeć.

Karol Sus

About the author
Karol Sus
Rocznik ‘88. Absolwent Uniwersytetu Warmińsko- Mazurskiego w Olsztynie. Wychowany na micie amerykańskiego snu. Wciąż jeszcze wierzy, że chcieć – to móc. Wolnościowiec. Kinomaniak, meloman, mól książkowy. Namiętnie czyta komiksy. Szczęśliwy mąż i ojciec.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *