Cienie na księżycu – Zoe Marriott

Światem ludzi rządzą ich emocje. To one są powodem wszystkiego dobra i zła, którego dopuszczają się ludzkie istoty od zarania dziejów. Wszystko, nawet najszlachetniejsze uczucia, człowiek potrafi obrócić na szkodę swoją lub innych. Trzeba je kontrolować i to bardzo dokładnie. Równoważeniu emocji służy logika i poczucie etyki, które muszą stać na pierwszym miejscu. W przeciwnym razie bardzo łatwo może dojść do prawdziwego nieszczęścia. O tym, jak bardzo jest ważne panowanie nad emocjami, mówi książka Zoe Marriott „Cienie na księżycu„. Warto ją przeczytać, choć – jak można dowiedzieć się z poniższej recenzji – ma ona swoje braki.

Młodziutka Suzume Nakamura jest córką ubogiego samuraja. Mieszka wraz z rodzicami i kuzynką Aime w biednej, ale szczęśliwej chacie. W ich uporządkowane życie wdziera się nagle wyrok Księcia – uznał ojca Suzume za winnego zdrady. Jego żołnierze przybyli, by wykonać wyrok.Giną ojciec i kuzynka Suzume, a jej samej udaje się uciec dzięki pomocy tajemniczego starca. W czasie tej panicznej ucieczki przed żołnierzami po raz pierwszy ujawniają się dziwne moce dziewczynki, jej umiejętność wywoływania iluzji.

Następnego dnia Suzume zostaje odnaleziona przez matkę i bogatego sąsiada. Razem zamieszkują w jego rezydencji pod zmyślonym nazwiskiem, a wkrótce matka dziewczynki poślubia ich wybawcę. Suzume nie lubi go, choć początkowo nie zdaje sobie sprawy z tego, skąd bierze się jej niechęć. Jest ona jednak tak silna, że w połączeniu z dziwną, nie do opanowania depresją pcha dziewczynę do samookaleczania. Szczęśliwie w rezydencji zaczyna pracować stary mężczyzna, który kiedyś pomógł jej ukryć się przed żołnierzami. Wkrótce dziewczyna dowiaduje się, że jest on – podobnie jak ona – tkaczem cienia, mistrzem iluzji. Starzec uczy w sekrecie młodą dziewczynę, jak posługiwać się jej niezwykłym darem.

W podróży do wielkiego miasta Suzume poznaje młodego cudzoziemca, który wyraźnie ma takie same zdolności jak ona. Młody człowiek, bardzo odmienny od znanych jej chłopców i mężczyzn, wywiera na niej wielkie wrażenie. Okoliczności tego spotkania powodują, że dziewczyna zaczyna uważniej przyglądać się temu, co ją otacza. Po raz pierwszy patrzy też na swego ojczyma jak na kogoś, kto jest naprawdę groźny. Powoli domyśla się, jak wygląda jego prawdziwe oblicze. A jest to dopiero początek koszmaru…

Zoe Marriott dołożyła wszelkich starań, by oddać klimat dawnej Japonii, jednak nie całkiem się jej to udało. Dobrze opanowała japońskie nazewnictwo, prawidłowo używa sufiksów i prefiksów, ale merytoryczna wiedza jest jej obca. Poważną wpadką było choćby zdanie „Matka pięknie wyglądała w bieli”. Narratorka opisuje wtedy ślub swej matki. Rzecz w tym, że wśród ludzi Wschodu biel jest kolorem żałoby. Żadna Chinka ani Japonka, nawet współczesna, nie włożyłaby białej sukni na ślub, uznałaby to za zły omen. Tak sama pan młody w tej kulturze nigdy nie ubiera się na czarno, jak  narzeczony matki Suzume (w dodatku samuraj!). Można powiedzieć, że zewnętrzne dekoracje tej książki są japońskie, ale jej duch zdecydowanie amerykański. Autorka najwyraźniej nie rozumie „japońskiej duszy” i nie ma pojęcia o warstwie kulturowo-obyczajowej epoki samurajów. Jest to poważny zarzut dziś, gdy wszelkie lektury na ten temat są na wyciągnięcie ręki. Być może powodem takiego zaniedbania jest zwykłe lenistwo – pani Marriott uznała zapewne, że szkoda fatygi, bo większość czytelników i tak nie zwróci uwagi na takie błędy. Szkoda, bo poważnie psuje to przyjemność czytania powieści.

Mimo wszystkich zastrzeżeń, jakie można mieć co do tej książki, trzeba przyznać, że „Cienie na księżycu” to lektura jest ogromnie ciekawa. Zoe Marriott ma dar nie mniejszy niż opisywani przez nią tkacze cieni, bardzo podobni do tkaczy iluzji Ewy Białołęckiej – umie „usnuć” wspaniałą opowieść, tak dobrą, że można nie zwracać uwagi na kilka merytorycznych błędów, które wyłapią tylko fachowcy. Do tego trzeba dodać zalety estetyczne książki. Wydana jest na dobrym papierze, z piękną, sugestywną grafiką na okładce, co zdecydowanie podnosi jej wartość. Można ją kupić dla siebie albo na prezent dla miłośnika lekkiej fantasy. Sprawdzi się w obu tych przypadkach.

Luiza „Eviva” Dobrzyńska

Ocena: 3/5

Tytuł: „Cienie na księżycu”

Autor: Zoe Marriott

Język oryginału: angielski

Tłumaczenie: Monika Walendowska

Okładka: miękka

Ilość stron: 447

Wydawnictwo: EGMONT

ISBN: 978-83-237-5297-4

About the author
Technik MD, czyli maniakalno-depresyjny. Histeryczna miłośniczka kotów, Star Treka i książek. Na co dzień pracuje z dziećmi, nic więc dziwnego, że zamiast starzeć się z godnością dziecinnieje coraz bardziej. Główna wada: pisze. Główna zaleta: może pisać na dowolny temat...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *