Camille, moja ptaszyna – Sophie Daull

1203239036„To tylko tak, żeby cię rozerwać, bo może nudzisz się w towarzystwie robaków” – pisze matka w dzienniku swojej żałoby po śmierci nastoletniej córki. Słowa te kieruje do niej, słowa na granicy żartu, ironii i rozpaczy. „Camille, moja ptaszyna” Sophie Daull to krzyk zrozpaczonej matki, monolog opuszczonej przez najukochańszą osobę, pełen wspomnień, złości, ale i śmiechu przez łzy. To kawalkada zdań, skojarzeń, próba ułożenia w całość dni wypełnionych umieraniem dziecka.

Nie ma tu na pewno chęci zrozumienia tego, co się stało. Bo jak można wytłumaczyć sobie sens śmierci córki? Czegoś zupełnie niezgodnego z naturą? Jak zauważa autorka, nie ma nawet słowa, którym można by nazwać rodzica po śmierci dziecka. Wdowa, sierota – oni jeszcze mieszczą się w normie, istnieje język do opisania ich straty. Doświadczenie Daull wykracza poza lingwistykę, choć ona sama – na kartkach zeszytu – próbuje odtworzyć minuta po minucie kilka dni odchodzenia Camille.

Wszystko zaczyna się tuż przed świętami Bożego Narodzenia – gorączka, rozbicie, ból głowy. Wizyta lekarza, diagnoza zwykłej grypy. Jednak z godziny na godzinę jest coraz gorzej – temperatura rośnie, ból całego ciała staje się nie do zniesienia. Fragmenty, w których autorka relacjonuje panikę z powodu świadomości umierania własnego dziecka są porażające. Nie oszczędza nas, opisując grymas śmierci goszczący na twarzy córki tuż przed odejściem, plamy pojawiające się na jej rękach, odtwarzając kroki ekipy ratowniczej, słowa lekarzy informujące o śmierci Camille.

Daull pisze swój dziennik na dwóch poziomach. Pierwszy jest próbą zatrzymania na kartach dni od początku choroby córki do jej pogrzebu. Drugi tworzony jest w czasie rzeczywistym – to próba życia „po”, doszukiwanie się znaków obecności. Jednak nie mają one nic wspólnego z wymiarem religijnym. Matka ani razu nie porusza kwestii boskiej (nie)sprawiedliwości. Nawet opis pogrzebu i przygotowania do niego nie zawierają nawet odrobiny transcendencji. To ostatnie pożegnanie – zasypanie kwiatami, wyrecytowanie pożegnalnych wierszy i listów, zaśpiewanie ulubionych piosenek.

Zapiski w warstwie wspomnieniowej dziennika kończą się pogrzebem Camille. „Nie dalej. Nic poza ciebie pod ziemią”. Cały tekst zaś zamyka wspomnienie o Wielkanocy. Daull kończy pisać swoją książkę cztery miesiące po śmierci córki. „Dziś Wielkanoc, ale nie zmartwychwstaniesz” – świadomie notuje autorka. Jej książka to zamknięcie pewnego rozdziału (choć zapewne jest to zamknięcie symboliczne), zakończone jakże wymownym „Żegnaj, moje dziecko”.

 

Tytuł: „Camille, moja ptaszyna”

Autorka: Sophie Daull

Tłumaczenie: Ewa Kaniowska

Wydawnictwo: Czarna Owca

Premiera: kwiecień 2017

 

 

 

About the author
Anna Godzińska
Ukończyła studia doktoranckie na Wydziale Filologicznym Uniwersytetu Szczecińskiego, autorka tekstów o miłości poza fikcją w magazynie Papermint oraz o literaturze w Magazynie Feministycznym Zadra. Fanka kobiet - artystek wszelakich, a przede wszystkim molica książkowa;)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *