Być jak Robin Hood – Yuma

Reżyseria: Piotr Mularuk

Wydaje mi się, że od czasu gdy powstała ‘Sala samobójców” trzeba rozgraniczać kino na polskie i zagraniczne, ale linia podziału już nie przebiega pomiędzy zachodnią atrakcyjnością a polską nudą, lecz pomiędzy zagranicznym lub polskim finansowaniem filmów, natomiast jakość scenariusza i intrygi jest porównywalna. Coraz więcej powstaje filmów dobrych, a nawet świetnych, które od produkcji amerykańskich różnią się właściwie budżetem.

Scenarzysta, Christopher Vogler, który współpracował przy takich produkcjach jak ‘Władca pierścieni’, ‘Podziemny krąg’ czy „Cienka czerwona linia”, po obejrzeniu filmu „Jesteś bogiem” oraz w/w ‘Sali samobójców” stwierdził, że polskie scenariusze kojarzą mu się z argentyńskimi, ponieważ tam również pojawia się kult ‘pięknej śmierci’. Uznał jednak, że polskie kino rozwija się w dobrym kierunku, co sami możemy obserwować, gdy znikają bilety na polskie seanse, a sala kinowa jest pełna.

Cieszy mnie także, że PISF wspiera produkcje scenariuszy takich jak „Yuma”, a nie tylko nowatorskie eksperymentalne, ponieważ ten film otwiera polskim produkcjom nową drogę, którą Amerykanie kroczą już od jakiegoś czasu z sukcesami.

Yuma, zainspirowana autentycznymi wydarzeniami, przenosi nas w koniec lat osiemdziesiątych. Odwiedzamy małe przygraniczne miasteczko, które nie oferuje młodym ludziom żadnych perspektyw. Nie ma pracy, w sklepach brakuje produktów, pejzaż wydaje się mglisty, lesisty, prowincjonalny. Kolorowi są jednak bohaterowie tego filmu, młodzi ludzie pogrążeni w tej cudownie żenującej młodości, w której nie jest obciachem śpiewanie do kijka zamiast mikrofonu, jazda samochodem, na którego dachu znajduje się magnetofon Grundig czy podpatrywanie przygranicznych prostytutek, które nie przypominają współczesnych, zadbanych panien, tylko natapirowane, ubrane w złym guście i podstarzałe kobiety.

Mamy tu intrygę rodem z amerykańskiego bestsellerowego filmu ‘Uśpieni’. Zyga (Jakub Gierszał) oraz Rysiu (Kazimierz Mazur) pomagają Niemcowi, który uciekł przez granicę, dostać się do ambasady. Niemiec ofiarowuje im za to banknot opiewający na sporą kwotę, który to pieniądz daje chłopcom możliwość skorzystania z usług prostytutki. Zwykłe zdarzenie, oczywiste dla wieku dojrzewania staje się momentem przełomowym w życiu chłopaków i przyczyną ich największej tragedii.

Przyznam, że w trakcie oglądania scen, które rozegrały się w lesie, wzrastał mi puls i denerwowałam się tak bardzo, jakby sprawa dotyczyła bezpośrednio mnie. Dlaczego? Ponieważ Tomasz Kot idealnie odtworzył rolę kata chłopaków, Opata, który kieruje się prostymi jak świat zasadami – w sumie słusznymi, a jednocześnie skręcającymi nam wnętrzności. I dlatego, że Jakub Gierszał, który skupia na sobie spojrzenia kamer, po raz kolejny potwierdził swój ogromny aktorski talent, który – mam nadzieję – zaprowadzi go na sam szczyt kina, nie koniecznie tylko polskiego. I dlatego, że w tym filmie każda scena wydaje się doskonała. Jednocześnie rodziło się we mnie pytanie, jak wiele scen zostało wyciętych na produkcji? Każdą jedną chciałoby się obejrzeć, ponieważ na pewno każda jedna, nawet wycięta, jest świetna i jeszcze bardziej wzbogaciłaby historię. Poza tym to jeden z tych filmów, które – im bliżej do końca – tym bardziej się chce, żeby trwały dłużej.

Tytułowa „yuma” to klasyczny western, który Zyga ogląda w kinie, w trzy lata po wydarzeniach w lesie. To również proceder okradania kolorowych niemieckich sklepów i potem przewożenia przez granicę niedostępnych w erze komuny produktów.

Te produkty trafiały potem na polskie bazary i kosztowały fortunę. Młodzi ludzie, sami posiadając na stopach trupięgi, ubrani w bezkształtne szare ciuchy, podziwiali jak dzieło sztuki prawdziwe adidasy, żółtą kurtkę z futrzanym kołnierzem albo czerwono – czarne męskie kowbojki.

Jak wiele jesteśmy w stanie oddać za swoje marzenia? – pyta nas scenarzysta i reżyser, Piotr Mularuj. Marzeniem Zygi stało się bycie polskim Robin Hoodem, który „ubierze” swoje miasto, uszczęśliwi rodzinę, przyjaciół oraz osoby zgłaszające do niego swoje potrzeby. Sam pragnie zapomnieć o lesie, o Ryśku, z którym przyjaźń po tamtych wydarzeniach jest już niemożliwa („W tamtym lesie stało się wszystko!” – powie mu Rysiek w jednej z bardziej przejmujących scen). Chciałby też zdobyć serce ślicznej rudowłosej dziewczyny (Karolina Chapko), ciągle czekającej na „księcia z bajki”, który zabierze ją z przygranicznego miasta i pomoże jej odmienić życie.

„Yuma”, chociaż chwilami cudownie bajkowa i rozbawiająca do łez, w trakcie seansu przekona nas, że marzenia można spełniać ale tylko do pewnego momentu. Jak mówi dziecięcy wierszyk: „gdy przyjdzie do marzeń spełnienia, nie będą one jak we śnie, bo najpiękniejsze jest to, czego nie masz, a co dopiero spełni się.”

Moja ocena: 6

Małgorzata Warda

Rok produkcji: 2012

Kraj produkcji: Czechy, Polska

Dystrybutor: Kino Świat

Występują: Jakub Gierszał, Jakub Kamieński, Krzysztof Skonieczny, Katarzyna Figura, Helena Sujecka, Karolina Chapko, Tomasz Kot

About the author
Małgorzata Warda
gdyńska pisarka, rzeźbiarka, malarka, autorka kilku powieści, między innymi "Nikt nie widział nikt nie słyszał", "Środek lata" "Dziewczynka, która widziała zbyt wiele". Jej teksty znajdziecie także na jej blogu: www.warda.com.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *