Brandon Mull „Smocza straż”, „Smocza straż. Gniew króla smoków”

Brandon Mull jest najbardziej znany z pięciotomowego cyklu „Baśniobór”, napisanego przede wszystkim z myślą o młodszych czytelnikach, jednak niezwykle plastyczny styl i bogata wyobraźnia sprawiły, że jego książki spodobały się także dorosłym. „Baśniobór” bywa porównywany do „Harry’ego Pottera” i jest w tym sporo racji. Świat przedstawiony w obu seriach łączy nie tylko magia, ale przede wszystkim to, że owe niezwykłości istnieją tuż obok rzeczywistości, którą wszyscy znamy. Jednak tylko nieliczni potrafią je dostrzec (przydatne w tym względzie jest mleko magicznej krowy Wioli lub morsowe masło). „Baśniobór” to zamknięta historia, ale przed Kendrą i Sethem pojawiły się zupełnie nowe wyzwania, które Brandon Mull postanowił opisać w kolejnym pięcioksięgu.

Demony zostały zamknięte, więc rodzeństwo Sorensonów ma nadzieję, że wreszcie zapanuje spokój. Nic bardziej mylnego. Już podczas załatwiania dawnych porachunków Seth dowiaduje się, że jego przyszłość wiąże się z buntem dzikich gadów. Smoki pomogły w walce z demonami, ale cena za ich wsparcie może okazać się bardzo wysoka. Celebrant, król smoków, ma dość zamknięcia w magicznym rezerwacie. Pragnie wolności i powrotu do czasów, gdy gady rządziły ludzkością.

Ludzie nie wierzą w zniszczenie miasta albo spalenie starożytnej biblioteki przez smoka. Wolą myśleć, że to skutek wojny albo wybuchu wulkanu. Były czasy, gdy znakomita większość miast płaciła smokom haracz, żeby przetrwać. Jedne oddawały skarby. Inne żywy inwentarz, a nawet ludzi („Smocza straż”, s. 107).

„Smocza straż” to zupełnie nowa historia, osadzona w świecie „Baśnioboru”, więc można ją czytać jako osobną opowieść. Jednak jak wszystkie serie, sporo przy tym traci. Dlatego jeżeli ktoś jeszcze nie zna „Baśnioboru”, zachęcam do sięgnięcia po książki Mulla z tej serii, zanim zaczniecie czytać „Smoczą straż”. Autor ponownie powraca do świata pełnego magii, niezwykłych stworzeń i tajemniczych artefaktów. Plastyczność obrazowania zawsze była jego mocną stroną i tutaj także nie jest inaczej. Poza tym autorowi udała się niezwykle trudna rzecz – poprowadził akcję tak, by była ona zrozumiała i ciekawa dla młodszych czytelników, ale przy tym nie zraziła starszych uproszczeniami fabularnymi i infantylizmem.

Główni bohaterowie, Kendra i Seth, zdecydowanie stoją po stronie dobra, ale nie znaczy to, że są nudni, a tym bardziej idealni. Seth nadal ma skłonność do bardzo ryzykownych i nieprzemyślanych wypraw, zwłaszcza jeżeli umożliwią one zdobycie skarbów. To sprawia, że łatwiej młodemu czytelnikowi się z nimi utożsamić. W „Smoczej straży” pojawia się także dwójka młodych bohaterów o innych charakterach: kuzynowie Sorensonów Knox i Tess.
Na drugim planie mamy galerię ciekawych ludzkich postaci oraz mnóstwo magicznych stworzeń. Zazwyczaj łatwo rozstrzygnąć, które opowiadają się po stronie dobra, a które zła, lecz Mull wprowadza także postać niejednoznaczną – Ronodina, mrocznego jednorożca. Jego intencje długo są dla czytelnika niejasne, dopiero w końcówce autor uchyla rąbka tajemnicy. „Smocza straż. Gniew króla smoków” kończy się interesującym cliffhangerem, podsycającym ciekawość co do wydarzeń opisanych w kolejnym tomie.

Ponadto Mull jak zwykle zgrabnie przemyca w swoim tekście elementy dydaktyczne. W zrozumieniu wyborów bohaterów, słuszności i pobudek decyzji, jakie podejmowali, pomaga zestaw tematów do dyskusji, zamykający każdy tom. „Smocza straż” to opowieść o walce dobra ze złem i zgubnym wpływie żądzy władzy (przejawia się ona nie tylko w postępowaniu smoków, lecz także historii trzech braci), ale też dokonywaniu niełatwych wyborów i poszukiwaniu własnej tożsamości, której nie musi definiować urodzenie. Bo koniec końców to nasze wybory decydują o tym, kim jesteśmy.

Chciałem być akceptowany przez ojca i inne smoki. Ale nie kosztem tego, kim jestem. Przez jakiś czas myślałem, że mogę połączyć jedno z drugim: być sobą i mieć szacunek ojca. (…) W końcu musiałem wybierać: czy być sobą, czy zadowolić ojca. Wybrałem siebie. I lojalność wobec swoich prawdziwych przyjaciół („Smocza straż. Gniew króla smoków”, s. 189).

Nie wielkość ani magiczne moce decydują o wartości bohaterów. Czasem najbardziej odważnych czynów dokonują istoty niewielkie i na pozór niewiele znaczące.

Dwa pierwsze tomy „Smoczej straży” Brandona Mulla to magiczna i pełna przygód podróż, która spodoba się wszystkim wielbicielom „Baśnioboru”. Z pewnością przysporzy też autorowi nowych fanów.

Barbara Augustyn

Autor: Brandon Mull
Tytuł: „Smocza straż”
Tytuł oryginalny: „Dragonwatch”
Cykl: „Smocza straż”
Tłumaczenie: Rafał Lisowski
Wydawnictwo: Wilga
Liczba stron: 385
Data wydania: 2019

Autor: Brandon Mull
Tytuł: „Smocza straż. Gniew króla smoków”
Tytuł oryginalny: „Dragonwatch. The Wrath of the Dragon King”
Cykl: „Smocza straż”
Tłumaczenie: Rafał Lisowski
Wydawnictwo: Wilga
Liczba stron: 416
Data wydania: 2019

About the author
Barbara Augustyn
Redaktor działu mitologii. Interesuje się mitami ze wszystkich stron świata, baśniami, legendami, folklorem i historią średniowiecza. Fascynują ją opowieści. Zaczytuje się w literaturze historycznej i fantastycznej. Mimowolnie (acz obsesyjnie) tropi nawiązania do mitów i baśni.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *