Bohaterowie niejednoznaczni – Sherlock Holmes

Jerry Faces 11_10_2005_nonamesGenialne umysły w zasadzie od zawsze fascynowały i pociągały ludzkość. Z reguły jednak wielcy intelektualiści w literaturze byli pragnącymi naprawiać świat amantami, za którymi ciągnęły się nie tylko sława i dobrobyt, ale też sznureczek zauroczonych nimi  kobiet. Do tego wzoru zupełnie nie pasuje kolejna postać przedstawiana w tym cyklu, czyli Sherlock Holmes.

Sir Arthur Conan Doyle, rozpoczynając cykl o przygodach detektywa-amatora, z pewnością nie spodziewał się, że właśnie tworzy postać, która przeżyje własną śmierć. Sherlock Holmes bowiem tak głęboko wbił się w świadomość czytelników, że nawet kiedy autor go uśmiercił, to masowe protesty wiernych fanów zmusiły pisarza do tego, by w cudowny sposób przywrócić bohatera do życia. Czym zatem zaskarbił sobie sympatię detektyw z Baker Street?

i_believe_in_sherlock_holmes_by_paint_and_pen_key-d6e2vfx
Z pewnością nie dobrymi manierami, bo chociaż Sherlock Holmes bywał dżentelmenem, to  bardzo często decydował się na uszczypliwe uwagi i wykazywał sardoniczne poczucie humoru. W większości przypadków zdawał sobie sprawę z intelektualnej przewagi nad swoimi rozmówcami, którzy w większości nudzili detektywa. Trudno było go lubić, bo rzadko słuchał, nie interesował się prywatnymi sprawami innych i raczej niewiele wiedział o ludzkich uczuciach. Co prawda scenarzyści przenoszący tę postać do świata filmu poszli o krok dalej, czyniąc z niej posiadającego Aspergera ekscentryka, ale trzeba przyznać, że również i książkowa wersja Sherlocka Holmesa daleka była od ideału duszy towarzystwa.

Do rozlicznych wad Sherlocka należało także uzależnienie od morfiny i kokainy, któremu z lubością się oddawał, kiedy nie przytrafiała się żadna ciekawa sprawa. W ogóle trzeba powiedzieć, że kiedy ogarniała go nuda, często popadał w przygnębienie czy melancholię i nie nadawał się do życia. Pewnie dlatego miał tak naprawdę tylko jednego przyjaciela, doktora Watsona, który jako jedyny miał na tyle cierpliwości, by tolerować genialnego, acz nie najlepiej przystosowanego do życia detektywa.

Book Illustration Depicting Sherlock Holmes and Dr. Watson in a Train Cabin

Co ciekawe – sam Sherlock najbardziej podziwiał swojego wielkiego wroga, profesora Moriarty’ego, którego nazywał Napoleonem Zbrodni. Był to tak naprawdę jedyny przeciwnik, który mógł na poważnie zagrozić genialnemu detektywowi. Zresztą sam Conan Doyle bardzo szanował swoje drugie „genialne dziecko” i nawet zabił obu naraz, ale Moriarty nie miał aż tylu fanów i ostatecznie, niejako na życzenie czytelników, przegrał z Holmesem. Drugą z osób, które cenił Sherlock, była Irene Adler. Oględnie rzecz ujmując, była to ekskluzywna dama do towarzystwa, czerpiąca sławę i pieniądze z rozlicznych skandali towarzyskich. Trudno jednak odmówić tejże damie intelektu, udało jej się nawet przechytrzyć samego Sherlocka Holmesa, co z jednej strony było dla niego policzkiem, a z drugiej powodem do wielkiej admiracji dla tej kobiety.

To, co najbardziej fascynuje w Sherlocku, to jego niebywały intelekt i słynna metoda abdukcji, pozwalająca mu eliminować wszystkie niemożliwe zdarzenia, aż w końcu pozostawało to jedyne, właściwe. Rzadko kiedy musiał uciekać się do używania siły fizycznej, chociaż był niezłym bokserem i jeśli zachodziła potrzeba, umiał zrobić z tego użytek. Poza tym zawsze dążył do rozwiązania zagadki i stał po stronie dobra. To w zasadzie jedyne pozytywne cechy, które można mu przypisać. To jednak wystarczyło, by zaskarbić sobie przychylność czytelników i na stałe wejść do kanonu światowej literatury. Podziw dla geniuszu, nawet posiadającego wiele rys, jak w przypadku Holmesa, był w ludziach od zawsze. Postać, która potrafi rozwikłać każdą zagadkę, budzi nasz szacunek, zapewne dlatego, że nam często przytrafiają się sytuację z którymi nie potrafimy sobie poradzić.

Sherlock_Holmes_museum
Co ciekawe, Holmes na ekranach pojawiał się nie tylko jako genialny detektyw z Baker Street. Zainspirował również scenarzystów pracujących przy takich serialach jak „Doktor House” czy „Teoria Wielkiego Podrywu”. Baczny telewidz z pewnością skojarzy bardzo podobne cechy charakteru Sherlocka i Gregory’ego House’a, ekscentryzm obu postaci, a także podobieństwo ich jedynych przyjaciół, Watsona i Wilsona. Do tego obaj używali metody abdukcji, która zresztą w obu przypadkach bywa mylnie nazywana dedukcją, a ich głównym celem było rozwiązanie zagadki, a dopiero w drugiej kolejności pomoc bliźniemu. Jakby tego było mało, House również mieszkał na Baker Street, a w jednym z odcinków jego potencjalny zabójca nosił nazwisko Moriarty. Z kolei w amerykańskim sitcomie „Teoria Wielkiego Podrywu” zauważamy wyraźne inspiracje Holmesem w postaci Sheldona Coopera, genialnego, acz niezbyt rozgarniętego naukowca. Tutaj jednak konwencja serialu nie pozwoliła na zbyt daleko idące podobieństwo, chociaż kto wie, czy gdyby Conan Doyle pisał w dzisiejszych czasach, to Sherlock Holmes nie byłby nieco większym wesołkiem? Na całe szczęście, nigdy się tego nie dowiemy.

Kuba Kędzior

About the author
Kuba Kędzior
Absolwent Stosunków Międzynarodowych na Uniwersytecie Ekonomicznym, pasjonatem książek, sportu, muzyki i polityki. Jak dotąd specjalizował się głównie w felietonach i wiadomościach dotyczących kolarstwa, biathlonu i Stanów Zjednoczonych. W wolnych chwilach uprawia sport albo zwiedza rowerem malownicze regiony Beskidu Niskiego. Jego największym wrogiem jest notoryczny brak czasu na realizowanie swoich rozlicznych pasji, chociaż zawsze go znajdzie, żeby przelać coś na papier.

2 komentarze

  1. Sherlock posługiwał się metodą dedukcji, nie abdukcji.
    Oto różnica:
    Rozumowanie abdukcyjne, abdukcja – pojęcie wywodzące się z filozofii Charlesa Peirce’a, stworzone dla oznaczenia procesu tworzenia wyjaśnień; jest procesem rozumowania, który dla pewnego zbioru faktów tworzy ich najbardziej prawdopodobne wyjaśnienia. Termin abdukcja jest czasem używany dla oznaczenia po prostu procesu tworzenia hipotez służących wyjaśnianiu obserwacji lub wniosków, ale definicja poprzednia jest bardziej rozpowszechniona tak w filozofii, jak i w informatyce.

    Dedukcja i abdukcja różnią się co do kierunku, w którym reguła „a pociąga b” jest używana do tworzenia wniosków – warunek końcowy i reguła są użyte do założenia, że warunek początkowy może wyjaśnić warunek końcowy.

    dedukcja: pozwala wyprowadzić a jako konsekwencję b: inaczej mówiąc, dedukcja jest procesem wyprowadzania wniosków z tego, co już jest wiadome.

    Dla przykładu. Jeśli wszystkie ptaki mają pióra, to skowronek też ma pióra.

    abdukcja: pozwala wyprowadzić a jako wyjaśnienie dla b: abdukcja działa przeciwnie niż dedukcja, pozwalając wyprowadzić warunek wstępny a występujący w regule „a pociąga b” z wniosku b. Inaczej mówiąc, abdukcja jest procesem wyjaśniania tego, co jest nam już wiadome.

    Dla przykładu. Jest kura, więc było jajko.

  2. To chyba jednak nie czytałeś Sherlocka 🙂 Dobrze, że zajrzałeś do Wiki żeby dowiedzieć się jaka jest różnica, niestety chyba nie do końca to poszło jak trzeba. W skrócie dedukcja to rozumowanie od szczegółu do ogółu, natomiast abdukcja to proces przeciwny – od ogółu do szczegółu. Holmes z reguły dowiadywał się o morderstwie/zbrodni, a dopiero potem dochodził jak to się stało. Czyli klasyczne myślenie od ogółu do szczegóły, czyli od kłębka do nitki. Pozdrawiam

Skomentuj Kuba Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *