Bogowie Asteriksa i Obeliksa

Na pewno wszyscy słyszeli o Asteriksie i Obeliksie, dzielnych Galach walczących z Juliuszem Cezarem. Ci, którym nieobce są komiksy i filmy o ich przygodach, bez wątpienia pamiętają ciągłe odwoływanie się bohaterów do celtyckich bóstw, głównie Belenosa i Teutatesa. Starożytni Celtowie mieli się do kogo odwoływać, ich panteon liczył bowiem około czterystu bóstw obojga płci. Ich pełna identyfikacja jest obecnie bardzo trudna, ponieważ starożytni Rzymianie stosowali praktykę identyfikowania lokalnych bóstw plemiennych z własnym panteonem, notabene i tak przejętym od Greków. W dodatku źródeł pisanych na temat atrybutów i niejako „kompetencji” poszczególnych galijskich bogów mamy niewiele i głównie są to właśnie źródła rzymskie, a więc ich rzetelność nie jest stuprocentowo pewna. Ich kronikarze nie grzeszyli bezstronnością – z góry było wiadomo, że Rzymianie mają być pokazani jako naród cywilizowany, niosący „kaganek oświaty” na końcach swych oszczepów. A ich adwersarze to, ma się rozumieć, barbarzyńcy co do jednego.

Obecnie uważa się, że Celtowie nie tylko nie ustępowali swoim pogromcom pod względem kultury, ale nawet daleko ich przewyższali. Niestety, pod względem militarno-państwowym zorganizowani byli znacznie gorzej i dlatego przegrali w starciu ze zdyscyplinowanymi legionami Cezara. A rzymskie rządy zaczęły się od wprowadzenia rzymskich bogów, na czele z Augustem. Jak jednak poradzić sobie z mocno zakorzenionymi w umysłach miejscowej ludności bóstwami druidycznymi, chtonicznymi boginiami i tak dalej? No cóż, trzeba ich jak najszybciej utożsamić z rzymskimi i wmówić Galom, że od zawsze czcili Jowisza, Wulkana i Minerwę, tyle że pod innymi imionami

Najprościej rzecz wyglądała z Taranisem. Atrybutem tego boga był piorun, zatem według Rzymian musiał on być jakimś wcieleniem Jowisza. Ciekawe jest to, że Taranisa nic poza piorunem nie łączyło z Jowiszem, czy też greckim Zeusem. Zazwyczaj wyobrażano go na koniu, albo w towarzystwie… kota, co z punktu widzenia zoologii jest o tyle ciekawe, że powszechnie uważa się iż koty rozpowszechniły się w Europie dopiero w średniowieczu. Nie jest wykluczone zresztą, że towarzysz Taranisa mógł być po prostu udomowionym żbikiem. Trudno dziś powiedzieć coś pewnego, ponieważ rządy Imperium Romana zniszczyły miejscowe obyczaje, a stare legendy w wielu wypadkach uległy zapomnieniu.

Taranis w każdym razie nie był uważany za króla celtyckich bogów, najwyżej za ojca części z nich. Można odnieść wrażenie, że oryginalny celtycki panteon nie był jakoś sztywno zorganizowany. Po prostu każdy z bogów miał swoją działkę i nie wchodził w drogę drugiemu. Taranis był po prostu jednym z najpopularniejszych bóstw. Co prawda Juliusz Cezar twierdził, że najpopularniejszym bogiem w Galii jest Merkury (grecki Hermes), ale nie ustalono, jakie konkretnie bóstwo celtyckie ten wielki dyktator wziął za Merkurego. Wiadomo natomiast, że prawdopodobnie pod postacią galijskiego Herkulesa kryje się Ogmios, nie mający w istocie nic wspólnego z najpopularniejszym bękartem Zeusa. Jego atrybutami były maczuga i harfa, a przypisywano mu wynalezienie pisma ogamicznego, sakralnego alfabetu używanego przez plemiona celtyckie. Identyfikowano go z Ogmą, opiekunem poezji i literatury.

Innym celtyckim bogiem zagarniętym przez Rzymian był Belenos, utożsamiony przez nich jednocześnie z Apollinem i Heliosem. To miało sens. Bardzo popularny wśród Galów Belenos, bóg radosny i uprzejmy, był patronem światła, słońca i zdrowia fizycznego. Inne plemiona celtyckie czciły go pod imieniem Bele. Przedstawiany był z tarczą słoneczną nad głową (stąd aureola u chrześcijańskich świętych) oraz z wężem, który u Celtow nie był bynajmniej symbolem demonicznym.

Oczywiście Celtowie mieli też boginie, które bynajmniej nie zajmowały podrzędnego miejsca. W ogóle pozycja kobiety była wśród plemion celtyckich, zwłaszcza w samej Galii, bardzo wysoka, co oczywiście nie podobało się patriarchalnym Rzymianom, ale miało swe odzwierciedlenie w wierzeniach podbitych ludów. Celtowie czcili boginię wojny imieniem Nema, zwaną też Morrigan lub po prostu Wiedźmą Wojny, nie uważali jej jednak za szczególnie ważną. Choć znani byli ze swej porywczości i skłonności do wojen, bogowie militarni, tacy jak Nema, Nuada czy heroiczny Lug, nie stanowili ich ulubieńców. Bardzo ważną boginią była za to dla nich Epona, znana też pod wcieleniem walijskiej Riannonn. Przedstawiano ją zawsze w towarzystwie koni, często na koniu, czasem zaś w towarzystwie źrebięcia. Można stąd wysnuć wniosek, że czczono ją też jako boginię płodności. Sądząc z tego, że czasami przedstawiana była nago, z dziećmi lub owocami, była też odzwierciedleniem szczęścia, fortuny lub czegoś bliskoznacznego. Niestety jesteśmy w tej mierze skazani na domysły, zapiski Rzymian są niekompletne i nie do końca wiarygodne – o tej bardzo ważnej bogini nie wspominał ani Juliusz Cezar, ani Tacyt, ani Pliniusz Młodszy. Być może Rzymianie nie potrafili zaakceptować tak potężnej i samodzielnej bogini, podobnie jak nie akceptowali wysokiej pozycji kobiet w kulturze Celtów.

A Teutates, najczęściej wzywany przez Asteriksa? To bóstwo nomen omen teutońskie – tak na marginesie, dzisiejsze znaczenie przymiotnika „teutoński” jest błędne, oznacza ono bowiem nie to, co germańskie, ale to, co celtyckie. Konkretnie jego rdzeń wywodzi się od słowa oznaczającego człowieka albo plemię, był zatem opiekunem ludzi. Być może to on był właśnie naczelnym bogiem, nie Taranis, ale teraz trudno tego dowieść. Rzymianie uważali go za wcielenie Marsa.

Grupę najważniejszych celtyckich bogów zamyka Esus, przedstawiany w postaci drwala ścinającego drzewo.  Zgodnie z podaniami był to bóg dobry i miłosierny, co wcale nie przeszkadzało Celtom w składaniu mu krwawych ofiar z ludzi. Podobnie zresztą miała się rzecz z obrzędami ku czci innych bogów, ale o tym moze innym razem.

Wszyscy tu wymienieni są bogami niejako uniwersalnymi dla Celtów. Oprócz nich istniało całe mnóstwo bóstw pierwszej i drugiej generacji, a także bożków plemiennych. Wszyscy oni byli traktowani z należytą powagą i szacunkiem, nawet przez tych, którzy się do nich nie modlili. Poświęcone im drzewa, głównie dęby, były nietykalne nawet podczas najgorętszych waśni plemiennych. To jedna z sympatyczniejszych cech pierwotnego politeizmu – akceptuje wszystkich bogów i nie uważa za ujmę, gdy ktoś czci inne bóstwa niż te najpopularniejsze. Gdybyśmy tak teraz to potrafili….

 

About the author
Technik MD, czyli maniakalno-depresyjny. Histeryczna miłośniczka kotów, Star Treka i książek. Na co dzień pracuje z dziećmi, nic więc dziwnego, że zamiast starzeć się z godnością dziecinnieje coraz bardziej. Główna wada: pisze. Główna zaleta: może pisać na dowolny temat...

2 komentarze

  1. Starożytne panteony nigdy nie były ściśle zorganizowane, grecki czy rzymski nie były wyjątkami. To Parandowski i podobni je potem ułożyli, wbrew ich pierwotnej naturze. Wielu Greków, wszak ludzi morza, za głównego boga uznawało Posejdona (stąd do dziś pamięta się, że to on był starszy), a kolei największe i najświetniejsze świątynie były poświęcone Apollinowi.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *