„Bo nigdy dość się nie umiera…” – recenzja komiksu „B.B.P.O. : 1946 – 1948”

III Rzesza była państwem totalitarnym, co znaczy m.in., że wszystkie dziedziny życia podporządkowano nadrzędnej idei, naczelnemu wodzowi itp. Cała nauka, od militarnych technologii po inżynierię społeczną, służyć miała ekspansji oraz umacnianiu Tysiącletniego Imperium. Nie tylko zresztą nauka w dzisiejszym, oficjalnym wydaniu, ale i paranauka. Dziś dyskredytowana, wtedy była kolejną potencjalną szansą na prześcignięcie wrogów rasy i innych wyimaginowanych przeciwników. Gdy Rzesza upadła, konieczne było wyjaśnienie historycznego bestialstwa. Zwykle w podejmowanych próbach łączono irracjonalność ze złem. Et voila, irracjonalne zło stało się etykietą chętnie przyczepianą nie tylko nazistom, ale wszelkim oponentom zachodniej (zwłaszcza amerykańskiej) cywilizacji.

BBPO_Tom1

To rodzi motyw o niemal archetypicznym charakterze. Coś, czego nie potrafimy objąć rozumem, wyjaśnić czy wytłumaczyć, jest potencjalnie niebezpieczne, jeśli bowiem nie zagraża naszemu zdrowiu i życiu (a skąd pewność, że nie?), to przynajmniej zagraża porządkowi – czy to społecznemu, czy naukowemu. Ten motyw można realizować rozmaicie, na przykład w tworząc wizerunek szalonego (a jakże!) naukowca, tajnych okultystycznych organizacji czy potworów z piekła rodem. W komiksowym świecie przeciwstawia się im najczęściej bohaterów, którzy – by wyrównać szanse – także muszą uciekać się do metod nie do końca akceptowanych przez racjonalną naukę i działać nie w pełni jawnie.

BBPO_Tom1_s039

Na tak zarysowanym tle pojawia się B.B.P.O., czyli Biuro Badań Paranormalnych i Obrony, amerykańska organizacja zajmująca się zagrożeniami o nadprzyrodzonym charakterze. Możecie ją znać z kart komiksu Hellboy, bo to właśnie w jej ramach działa tytułowy bohater. Zanim jednak Hellboy stał się poważnym narzędziem w rękach Biura, musiało ono radzić sobie inaczej. I o tamtych czasach opowiada prezentowany tutaj tom: B.B.P.O.: 1946¬1948.

Przenosimy się do połowy minionego wieku, do okresu pomiędzy II wojną światową a zimną wojną. Pozory spokoju utrzymywane są dla potrzeb społecznej higieny, ale pod cienką warstwą iluzji aż wrze. Nie wszyscy naziści złożyli broń, nie wszyscy Sowieci są wyzwolicielami, nie wszyscy Amerykanie przybywają w pokoju. Niebezpieczeństwo czyha na każdym kroku, przybierając różne narodowości, różne formy i gatunki. Agenci B.B.P.O. próbują jakoś nad tym zapanować i utrzymać świat w ryzach. Przewodzi im Trevor Bruttenholm, który staje się także przybranym ojcem szybko rosnącego Hellboya.

BBPO_Tom1_s128

Ale Czerwonoskóry jest w tym tomie postacią z dalszego planu. Na pierwszym są agenci B.B.P.O., a to ciekawe rozwiązanie. Konstruowanie bohatera zbiorowego jest trudne, ale – jak pokazał m.in. cykl Gotham Central – odpowiednio poprowadzone daje świetne efekty. W B.B.P.O. scenariusze Mike’a Mignoli, Johna Arcudiego i Joshuy Dysarta wypadają zadowalająco: dobrze rozkładają akcenty, konsekwentnie prowadzą poszczególne historie, rozwijając jednocześnie elementy uniwersum Hellboya. Wprowadzają wiele postaci, ale… cóż, do większości nie zdążymy się przyzwyczaić, bo trup w B.B.P.O. ściele się gęsto. Wyjątek stanowi wspomniany profesor Bruttenholm. Jego postać zostaje rozwinięta i ukazana z różnych perspektyw. Pozostaje on nieco tajemniczy i zamknięty w sobie, ale niektóre zachowania zdradzają głęboko skrywane, dobre serce.

BBPO_Tom1_s397

Graficznie tom jest dość różnorodny, ponieważ stworzyli go aż czterej graficy, a każdy z nich zachowuje swój indywidualny styl. Mnie trochę przeszkadzała gruba kreska Paula Azaceta, która sprawiła, że pierwsza historia była ciężka i mniej czytelna, ale ponieważ działa się w Berlinie w 1946 roku, to wpisywała się w ówczesny klimat. Zupełnie inaczej potraktował temat Max Fiumara, ilustrujący ostatnią historię, dziejącą się w dużej mierze na pustynnych pustkowiach. Tu nieczytelność Azaceta byłaby szczególnie irytująca, tymczasem Fiumara zastosował kreskę bardziej precyzyjną, momentami nawet oszczędną. A jego dorastający Hellboy wygląda uroczo. Gabriel Ba i Fabio Moon zilustrowali natomiast środkową historię, przypominającą (wizualnie) ich autorskiego, wydanego także w Polsce, Daytrippera. Te kadry robią największe wrażenie, są płynne, dynamiczne, ale też baśniowe. Tyle tylko, że… niezbyt pasują do klimatu tego akurat komiksu.

B.B.P.O.: 1946–1948 to ciekawa propozycja dla wszystkich fanów Hellboya, choć znajomość przygód Czerwonoskórego nie jest konieczna do lektury archiwów Biura. Stanowią one jednak dodatkowy komponent świata piekielnego chłopca. Traktowane osobno przygody członków Biura są dobrym komiksem, pozbawionym jednak pewnej świeżości czy oryginalności.

Aleksander Krukowski

Scenariusz: Mike Mignola, John Arcudi, Joshua Dysart
Rysunki: Paul Azaceta, Gabriel Ba, Fabio Moon, Max Fiumara
Kolor: Nick Filardi
Okładka: Mike Mignola, Dave Stewart
Wydanie: I
Data wydania: Grudzień 2017
Tytuł oryginału: B.P.R.D.
Wydawca oryginału: Dark Horse Comics
Tłumaczenie: Jacek Drewnowski
Druk: kolor
Oprawa: twarda
Format: 170 x 260 mm
Stron: 468
Cena: 119,99 zł
Wydawnictwo: Egmont
ISBN: 9788328127296

About the author
Aleksander Krukowski
Literaturoznawca, krytyk literacki i tłumacz. Wytrwały recenzent książek i komiksów, publikujący w różnych zakątkach internetu. Fan Granta Morrisona, Alana Moore'a, Warrena Ellisa i Neila Gaimana, chętnie sięgający po komiksy spoza swojej strefy komfortu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *