Pod koniec następnego roku minie trzydzieści lat, odkąd runął mur berliński, Europa się zjednoczyła, a komunizm i historia się skończyły. W rzeczywistości pozbycie się podziałów było tylko symboliczne, ponieważ chaotyczna pogoń za mitycznym Zachodem okazała się źródłem obserwowanych współcześnie tarć, niepokojów i nieporozumień.
Książka Agaty Pyzik ma już cztery lata. Wydana pierwotnie po angielsku przez neomarksistowskie Zero Books stanowiła interesujące wprowadzenie do społeczno-kulturowego, skansenowego świata Wschodu dla anglojęzycznych lewicowców. Jest już odrobinę nieaktualna i zawiera sporo skrótów myślowych oraz uproszczeń, które my, obcujący na co dzień z „Grażynami i Januszami”, znamy. Ale mamy też świadomość, że rzeczywistość nie jest czarno-biała. Przykładowo, podróże WizzAirem z Polakami, opisywane przez autorkę jako „tak okropne”, są równie okropne jak loty innymi tanimi liniami z przedstawicielami innych narodowości. Spróbujcie spędzić chociaż dwie godziny na pasie startowym i kolejne dwie w powietrzu z fanatycznie religijnymi, otyłymi Amerykanami. Jest jednak, jak słusznie zauważa Pyzik, coś takiego w Polakach, że wstydzimy się za innych Polaków za granicą. Ci zawsze narobią obciachu, upiją się i obrażą kogoś. Częściowo jest to związane z lękiem, że Zachód zabierze nam z trudem wywalczone restauracje McDonald’s i się na nas wypnie.
Poczucie straconego czasu i zauroczenie amerykańskim snem sprawiły, że przemiana ustrojowa dokonała się na chybcika, niezgrabnie i pokracznie. Jednocześnie jednak zachowano pamiątki po komunizmie w postaci chociażby mitycznego muru w Berlinie. Potrzebujemy ich nie tylko po to, by pamiętać, jaką drogę przeszliśmy, ale też żeby mieć kogo winić za nasze niepowodzenia. Gościom z Zachodu możemy pokazać dany budynek czy pomnik i powiedzieć: „tak było u nas przez ponad czterdzieści lat, to przez nich nie możemy się dogadać”. Jednocześnie to właśnie Zachód wymusił na nas takie podejście. Zrównanie komunizmu z nazizmem miało otworzyć nam drzwi do lepszego świata. W tym wszystkim Polska postanowiła zostać pionierem. Niczym dawny przodownik pracy nasz kraj odcina się od przeszłości bardziej zdecydowanie, prywatyzuje więcej, podlizuje się bardziej wymownie.
Jak pokazuje książka Agata Pyzik czy chociażby „Historia polskiego szaleństwa” Miry Marcinów, pod względem kulturowym nie mamy się czego wstydzić. Wschodnia Europa wyprodukowała wiele znaczących, zachwycających dzieł. Część z nich spotkałaby się z większym uznaniem, gdyby znalazły się w szerszym, globalnym obiegu. Książka jest więc tylko częściowo krytyką wschodniego światopoglądowego zacofania i zacietrzewienia, z drugiej strony to taki list miłosny do naszej części Europy, docenienie naszego wstydu i buractwa, ubranie ich w krytyczne ramy i takie opakowanie, by Zachód nie tylko nas zrozumiał, ale też poklepał po główce i przytulił. Jedna z najlepszych książek, jakie przeczytacie w tym roku.
Tytuł: Biedni, ale sexy
Tytuł oryginalny: Poor but sexy. Culture Clashes in Europe East and West
Autor: Agata Pyzik
Przekład: Miłosz Wojtyna
Liczba stron: 346
Rok wydania: 2018
Wydawca: Wydawnictwo w Podwórku