Białe trufle – N.M. Kelby

Biale trufleNiektórzy twierdzą, iż jedzenie jest najprzyjemniejszą czynnością na świecie. Trudno się z nimi nie zgodzić. Spożywanie pokarmu warunkuje nasze przeżycie, dlaczego jednak nie zmienić go z konieczności w pasję? Czy przygotowywanie posiłku, dla wielu tak czasochłonne i po prostu nudne, nie mogłoby być fascynujące? A gdyby tak uczynić z tego prawdziwą sztukę ? Książka Nicole Mary Kelby pt. „Białe trufle” opowiada o Auguście Escoffier, człowieku, dla którego największą miłością było jedzenie, najznakomitszym kucharzu Francji.

Gotował dla najznamienitszych osobistości, przyjaźnił się z Cesarem Ritzem, wspólnie czyniąc zawód hotelarza i restauratora poważanym, szanowanym i podnosząc znacznie ich rangę. Choć miał żonę Delfinę oraz dzieci, nie stronił od romansów. Jednym z najsłynniejszych był ten z Sarą Bernhardt. Swoje potrawy często nazywał na cześć znanych osób, potrafił na swój wyrafinowany sposób uczynić je nieśmiertelnymi, jedną z wyróżnionych była australijska śpiewaczka Nellie Melba. Escoffier i Delfine żyli osobno. Ona mieszkała w Monte Carlo, on zaś stale się przemieszczał, podejmując nowe wyzwania. Nie jest łatwo prowadzić wspólne życie, gdy parę dzieli spora odległość. Każde z nich jednak żyło tak, jak potrafiło najlepiej. August był sławny, można śmiało zaryzykować stwierdzenie, iż był celebrytą swoich czasów. Pomimo pozycji nie był bogaty, nie pławił się w luksusach ówczesnego świata, jak mogłoby się wydawać. Do dziś oprócz swoich kulinarnych zasług znany jest również z działalności charytatywnej.

Autorka w całej otoczce literackiej, którą stworzyła wokół postaci kucharza, bazuje na bardzo wielu faktach historycznych. Fikcja jest tutaj smakowitą przystawką, zaserwowaną w wykwintny sposób, zachęcającą do zagłębiania się w historię życia Escoffiera również po przeczytaniu „Białych trufli”. Sprawia, iż odczuwamy głód wiedzy na temat jego osoby. Powieść czyta się bardzo szybko, a tym do czego mogłabym mieć ewentualne zastrzeżenia, to brak wartkiej akcji. W całości jest to jednak wynagrodzone bajecznymi opisami i głębszą treścią do przemyślenia. Książka należy zdecydowanie do tych spokojniejszych, jednak nie przeszkadza to w czerpaniu z niej takiej samej dawki przyjemności i emocji, jak z dobrego pełnokrwistego kryminału.

Portret Escoffiera, jaki nakreśliła N.M. Kelby jest niesłychanie plastyczny. Niezwykle subtelne i wyrafinowane opisy potraw sprawiają, że czytelnik przez cały okres zatapiania się w lekturze odczuwa głód. Nie da się czytać bez podjadania, dlatego jest to powieść idealna nie tylko dla łasuchów, lecz także dla tych, którzy nie upatrywali w jedzeniu niczego więcej ponad konieczność. Ta książka momentalnie wybija każdą dietę z głowy i łamie wszystkie, nawet najtwardsze postanowienia z tym związane. Na szczęście (i nieszczęście zarazem) wolumin ma tylko 336 stron, a bardzo sprawny język pisarki sprawia, że przelatujemy przez nie lotem błyskawicy, tak więc drodzy czytelnicy nie lękajcie się, za dużo nie przytyjecie w trakcie lektury, gdyż po prostu nie zdążycie. Pozostaje mi życzyć wszystkim smacznej lektury!

Justyna Czerniawska
Ocena: 4,5/5

Tytuł: Białe trufle

Autor: N.M. Kelby

Liczba stron: 336

Wydawnictwo: Znak Literanova

Data wydania: 2013

About the author
Justyna Czerniawska
J jak jedzenie - uwielbiam w każdej postaci i gotować i spożywać U jak upajanie się - upajam się różnymi rzeczami, dobrą kanapką, pogodą, widokiem, książką S jak stwórca - o tak, bywam czasem stwórcą, gdy maluję obrazy :) T jak totalnie nieprzewidywalny leń - czasami dopada mnie właśnie taki potwór i z reguły przegrywam z nim zacięty bój Y jak "yyyyy" - czyli bardzo skomplikowana formuła, którą najczęściej powtarzam w myślach, gdy się nad czymś głęboko zastanawiam :P N jak nieznośna - bywam czasami i taka, szczególnie wtedy gdy mi na czymś zależy A jak ambicja - moja zmora od lat, nie mogę się jej pozbyć i dręczy mnie za każdym razem gdy się za coś wezmę

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *