Batrodzina w rozsypce – recenzja komiksu „Batman Detective Comics 7: Wieczni Batmani”

Siódmy tom Batman Detective Comics nie jest co prawda zakończeniem tej serii w ramach Odrodzenia DC, ale wieńczy run scenarzysty Jamesa Tyniona IV. Nadał on opowiadanej przez siebie historii wyraźne ramy kompozycyjne, a do tego w Wiecznych Batmanach rozwiązuje wiele wątków, można więc potraktować ten tom jako swego rodzaju finał, bez względu na przyjętą przez wydawnictwo numerację.

I jak na finał przystało – dzieje się tu wiele. Od samego początku obserwujemy problemy w batrodzinie – Batwoman zostaje zawieszona w swoich obowiązkach i czeka na konsekwencje decyzji podjętych w poprzednim tomie. Choć „czeka” to za dużo powiedziane, ponieważ odsunięta przez Batmana przyłącza się do swego ojca i prowadzonej przez niego paramilitarnej organizacji znanej jako Kolonia. W jej ślady podążają Azrael i Batwing, mamy więc do czynienia z dużym wewnętrznym konfliktem i rozłamem. Samo to mogłoby napędzić porywającą historię, ale Wieczni Batmani mają do zaoferowania o wiele, wiele więcej. Wraca bowiem Ulysses Armstrong, trochę zapomniany haker z pierwszego tomu. Udaje mu się zdobyć dane z kostiumu Tima i sytuacja… cóż, nieco się komplikuje.

Mamy więc w Wiecznych Batmanach sporo wątków: wewnętrzne konflikty, zewnętrznego oponenta pchanego ambicją, którego jednak trudno jednoznacznie osądzić pod względem moralnym, mamy problemy Tima z jego alternatywną wizją mało atrakcyjnej przyszłości, a wszystko, co Tynion IV wypracowywał przez poprzednie 6 tomów, wiąże się ze sobą. Poszczególni członkowie batrodziny przechodzą wyraźne zmiany – i to nie tylko w tym tomie, ale całej dotychczasowej serii. Wieczni Batmani tylko wyostrzają procesy zapoczątkowane już dawno, uwidaczniają to, czego byliśmy świadkami przez kolejne tomy.

Z wyjątkiem Batmana. O ile prowadzony przez Tyniona Batman Detective Comics ogólnie mi się podobał – choć zaliczał chwilowe spadki – o tyle jego rozwój postaci Batmana wydaje mi się niedostateczny. W ogóle Batman w całej tej serii schodzi na dalszy plan i jest postacią mało ciekawą, której głębia w większości przypadków bierze się nie z tego, co nam opowiada i pokazuje scenarzysta, ale z tego, co już wiemy o bohaterze z wcześniejszych historii i runów. Dzięki temu bardziej rozwinięto pozostałe charaktery, zgoda, ale moim zdaniem traktowanie tytułowej postaci w ten sposób to jednak minus. Za mało Batmana w Batmanie – chciałoby się powiedzieć.

Choć wiele dzieje się na polu interpersonalnym i psychologicznym, Wieczni Batmani to także potężna dawka akcji i napięcia. Odpowiada za to nie tylko scenarzysta, ale potężna (ośmioosobowa) grupa rysowników. Mimo dużej różnorodności kresek tom sprawia wrażenie spójnego (za co po części odpowiada także dużo skromniejsza, dwuosobowa załoga kolorystów). Najważniejsze jednak, że dynamiczne sceny są faktycznie pełne ruchu, a przy tym czytelne.

Wieczni Batmani to obowiązkowa pozycja dla tych, którzy śledzili dotychczasową serię Batman Detective Comics – znajdą tu oni zakończenie poprzednich wątków. Co przyniesie nam dalej ten tytuł? Zobaczymy.

Aleksander Krukowski

Scenariusz: James Tynion IV
Rysunki: Javier Fernandez, Eddy Barrows, Alvaro Martinez
Wydanie: I
Data wydania: Październik 2019
Seria: Batman. Detective Comics, Odrodzenie
Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
Druk: kolor
Oprawa: miękka ze skrzydełkami (A)
Format: 167×255 mm
Stron: 156
Cena: 49,99 zł
Wydawnictwo: Egmont
ISBN: 9788328142893

About the author
Aleksander Krukowski
Literaturoznawca, krytyk literacki i tłumacz. Wytrwały recenzent książek i komiksów, publikujący w różnych zakątkach internetu. Fan Granta Morrisona, Alana Moore'a, Warrena Ellisa i Neila Gaimana, chętnie sięgający po komiksy spoza swojej strefy komfortu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *