„Basen” Joanny Kocik – współczesny obraz toksycznych relacji.

Monika Kasperowicz jest gwiazdą social mediów. Córka polskiego ambasadora i amerykańskiej aktorki dla przeciętnego Polaka, znającego ją tylko ze zdjęć na Instagramie i wpisów na blogu, wydaje się księżniczką z bajki. W dodatku niedawno wyszła za mąż za ciemnoskórego piosenkarza z Wielkiej Brytanii – Remy’ ego, o którym gazety pisały, że jest potomkiem arystokracji. Czego można chcieć więcej? Z pozoru mogłoby się wydawać, że niczego… Jak zatem wytłumaczyć, że Monika zostaje znaleziona martwa na basenie, w Pałacu Kultury i Nauki? Wszystkie poszlaki wskazują na nieszczęśliwy wypadek bądź samobójstwo, ale co, jeśli ktoś postanowił jej „pomóc”?

Na domiar złego ostatnimi osobami, które widziały Monikę żywą, są jej dwie przyjaciółki – prawniczka Paula i właścicielka agencji PR Magda. Po usłyszeniu mrożących krew w żyłach wiadomości Paula, Magda i trzecia kobieta, blogerka Kaśka, spotykają się, aby rozstrzygnąć kryminalną zagadkę, którą komentuje cała Polska. Okazuje się jednak, że będą musiały sięgnąć w czasie głębiej niż do pechowego wieczoru na basenie. Każdy z aktorów tego dramatu bowiem w jakiś sposób przyczynił się do śmierci Moniki, co sprawia, że znalezienie prawdziwego sprawcy będzie znacznie trudniejsze, niż się z początku wydawało.

„Basen” to prozatorski debiut Joanny Kocik, dziennikarki, poetki i pisarki – w moim odczuciu przede wszystkim obyczajowej. Kocik dużo uwagi poświęca kobietom, ich skomplikowanym emocjom, przyjaźniom, romansom i trudnym życiowym wyborom. „Basen” jest więc przede wszystkim powieścią na temat relacji, w dodatku relacji toksycznych. Mamy tu do czynienia ze zdradą, miłością bez wzajemności, przyjaźnią skażoną zbyt wysokimi oczekiwaniami, chłodnymi stosunkami rodzinnymi i dojmującą samotnością. Do tego samotnością najgorszego kalibru, bo tą w tłumie, i to w tłumie wielbicieli.

„Boże drogi, pomyślałam. Już tu są.
Nie słuchałam Małgorzaty Chrabot, myślałam o Monice, ulubienicy mediów. Zrobiła na tym prawdziwy biznes: pokazywała się na przyjęciach, wyścigach, premierach. Umiała to wykorzystać. Paparazzi ją kochali, a ona pozwalała im na wiele: sesja zaręczynowa, ślub, nieustanna dostawa świeżych plotek, magazyny z błyszczącą okładką. Monika pokazuje pierścionek, wiesza pranie w holenderskich chodakach w swoim nowym domu (tytuł: „Pani na włościach”), walczy z rasizmem („Black is back”, a może „Black is the new black”?, nie pamiętam), z futrami, z niechęcią do uchodźców… Monika i Rémy, reklama biżuterii, para jak z obrazka: śliczna blondynka i ciemny jak heban potomek afrykańskich książąt. Oboje ubrani w diamenty. Kolekcja ślubna, edycja limitowana, z kuponem zniżka dziesięć procent”.

Mocną stroną „Basenu” są także jego bohaterowie. Skomplikowana, dotknięta szaleństwem i bólem istnienia Monika, z pozoru obrzydliwie wręcz zwyczajna Magda, w swojej rzetelnej narracji skrywająca własne kompleksy i ciemną stronę charakteru, poczciwa, szczera Kaśka, wyobcowana, powściągliwa Paula i w końcu hazardzista Remy z niełatwą przeszłością i zamiłowaniem do zbyt częstego sięgania po kieliszek. Każde z nich jest postacią z krwi i kości. Czytelnik ma wrażenie, że mógłby spotkać ich w prawdziwym życiu, że być może przed chwilą mijał się gdzieś z nimi na ulicy…

„Ceremonia ślubna odbyła się pod gołym niebem. Była szybka i skromna. Trzeba się było spieszyć, by goście nie spalili się w piekielnym słońcu. Nad młodymi rozpięto baldachim, używany zwykle w przypadku deszczu, ale ta odrobina cienia, jaką zapewniał, i tak nie wystarczała. Gości było nieco ponad pół setki (kolejne zaskoczenie, zaproszonych miało być chyba dużo więcej) i miałam wrażenie, że nad tłumkiem unosi się mokry zapach potu zamaskowanego obfitą dawką perfum. Ja miałam na sobie sukienkę przed kolano i bez rękawów, a i tak czułam, jak materiał lepi mi się do ciała. Niech to szlag”.

Dodatkowym atutem książki jest piękny, plastyczny język Kocik, którym sprawnie opisuje zarówno surowy wystrój basenu, jak i malownicze krajobrazy Toskanii. Świetnie sprawdza się również przy odzwierciedlaniu stanów emocjonalnych i soczystych, przemyślanych dialogach. To sprawia, że powieść czyta się bardzo szybko i mimo jej negatywnego wydźwięku z niemałą przyjemnością.

W moim odczuciu „Basen” jest przede wszystkim dojmująco przerażającym obrazem samotności jednostki we współczesnym świecie, dotkniętym plagą braku prywatności i życia na pokaz. Kłamstwo zawsze wydaje się łatwiejsze od prawdy, kreowanie rzeczywistości łatwiejsze od akceptacji tego, co już mamy, a pielęgnowanie sztucznych relacji łatwiejsze od nieposiadania ich wcale. Serdecznie polecam.

„Widzę ją, widzę wyraźnie. Jej rozrzucone ręce, przedramię z tatuażem, równy rządek blizn biegnący od nadgarstka aż do zgięcia łokcia. To ona. Kanarek zamknięty w klatce, który oszalał po wypuszczeniu na wolność. Glonojad, z gorzką rezygnacją czyszczący ścianki w swoim brudnym akwarium. Brzydka ryba o grubych wargach”.

Magdalena Pioruńska

Autor: Joanna Kocik

Tytuł: Basen

Wydawnictwo: Harde

Liczba stron: 287

Data wydania: 2020

About the author
Magdalena Pioruńska
twórca i redaktor naczelna Szuflady, prezes Fundacji Szuflada. Koordynatorka paru literackich projektów w Opolu w tym Festiwalu Natchnienia, antologii magicznych opowiadań o Opolu, odpowiadała za blok literacki przy festiwalu Dni Fantastyki we Wrocławiu. Z wykształcenia politolog, dziennikarka, anglistka i literaturoznawczyni. Absolwentka Studium Literacko- Artystycznego na Uniwersytecie Jagiellońskim. Dotąd wydała książkę poświęconą rozpadowi Jugosławii, zbiór opowiadań fantasy "Opowieści z Zoa", a także jej tekst pojawił się w antologii fantasy: "Dziedzictwo gwiazd". Autorka powieści "Twierdza Kimerydu". W życiu wyznaje dwie proste prawdy: "Nikt ani nic poza Tobą samym nie może sprawić byś był szczęśliwy albo nieszczęśliwy" oraz "Wolność to stan umysłu."

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *